Kolejny dzień, kolejna dawka nudnych lekcji.
Ahsoka prawie spała na ławce, kiedy wreszcie zadzwonił tak wyczekiwany dzwonek.
Dzwonek.
Tak, to ewidentnie było ulubione kilka sekund Ahsoki.
Mimo, że nie uważała na lekcjach, nie miała takich złych stopni.
Sama nie wiedziała jak to się dzieje, że pamięta wszystko z lekcji, chociaż przysypia.
Togrutanka wyszła powoli ze szkoły.
Jej przyjaciele stali pod drzewem i rozmawiali z tym samym dziwnym mężczyzną, którego Ahsoka widziała poprzedniego dnia.
-Cześć- rzuciła do przyjaciół- Dzień dobry- dodała niepewnie patrząc na mężczyznę.
-Ty musisz być Ahsoka. Właśnie pytałem twoich przyjaciół gdzie cię znajdę.
-A kim pan jest, jeśli mogę zapytać?- spytała spoglądając niepewnie na Luxa, Steelę i Saw'a.
-Nazywam się Mace Windu. Jestem mistrzem Jedi.
Ahsoka zaśmiała się.
-Nie wierzę. Jedi nie istnieją.
-Tak?
I w tym momencie mężczyzna wyciągnął rękę przed siebie, a po chwili przyleciał do niej fragment plastikowego opakowania leżący na ziemi nieopodal nich. Pewnie któryś z uczniów nie wyrzucił go do kosza, co zrobił Mace Windu.
-Wow- wyszeptał Saw.
-Moglibyście nas zostawić?- poprosił czarnoskóry.
Cała trójka kiwnęła głowami i zostali tylko Mace Windu i Ahsoka Tano.
-To jakieś sztuczki- wzruszyła ramionami- Nie wierzę w tą jakaś Moc, czy co to tam było.
-Ahsoko... Musisz uwie- zaczął, ale Ahsoka mu przerwała.
-A skąd pan w ogóle zna moje imię?
-Mistrz Yoda powiedział, żeby cię odnaleźć. Ahsoko... Masz niezwykłą Moc. Jesteś Jedi.
Togrutanka wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem.
-I pan myśli, że ja w to uwierzę?
-Nigdy nie działo się nic niezwykłego?
-Nie. A panu bym radziła udać się do jakiegoś dobrego lekarza.
Ahsoka odeszła wciąż się śmiejąc do swoich przyjaciół stojących niedaleko i czekających na nią.
-O co mu chodziło?- spytała Steela.
-Zaraz wam opowiem, ale chodźmy stąd.
Ruszyli w stronę parku.
***
Kiedy już usiedli na ławce Ahsoka zaczęła mówić.
-Powiedział, że jestem Jedi- zaśmiała się- Sugerowanie, że w to uwierzę.
-Moja przyjaciółka Jedi?- powiedziała Steela z uśmiechem pełnym podziwu.
-Nie jestem Jedi. Jedi nie ma.
-Zmieńmy może lepiej temat- zaproponował Saw chcąc uspokoić atmosferę.
***
Ahsoka wracała powoli do domu, myśląc o tym dziwnym mężczyźnie.
Nie mogła być Jedi, Jedi nie istnieli.
Ten facet był po prostu mocno stuknięty, nie należało się nim przejmować.
Otworzyła drzwi do domu, rzuciła szybkie "Cześć" i poszła do swojego pokoju. Rzuciła plecak w kąt i położyła się na łóżku.
Jej wzrok utkwił w suficie.
To nie była prawda. Nie mogła być.
"-Nigdy nie działo się nic niezwykłego?"
Może i się działo.
Zawsze była najlepsza w zbijaka, unikała piłki tak jakby wiedziała gdzie poleci. Skakała dużo wyżej niż inni.
Potrafiła zgadnąć o czym ktoś myśli.
Ale nigdy nie zwracała na to zbyt dużej uwagi.
"A może by spróbować..." pomyślała wyciągając rękę przed siebie.
-Plecak, do mnie!
Nic się nie wydarzyło.
-Do mnie!
Dalej nic.
Czyli jednak to nie była prawda.
Westchnęła z ulgą.
Usłyszała nagle głos swojej matki.
-Ahsoka! Ktoś do ciebie.
Zaciekawiona ruszyła do przedpokoju.
Zobaczyła tego samego mężczyznę, który był pod szkołą.
-Znowu pan?
-Chodźmy do salonu- zaproponowała pani Tano.
Wszyscy usiedli na sofie w dużym pokoju.
-Ahsoko, jesteś Jedi.
-Bzdura- prychnęła.
-Czy to prawda? Moja córka Jedi?
-Nie. Nie jestem żadnym Jedi.
-Jesteś. I muszę cię zabrać do świątyni Jedi żebyś nauczyła się korzystać z Mocy.
-Nie zamierzam nigdzie z panem iść! Mamo, chyba mu nie wierzysz?
-Ahsoko... Idź z nim.
-Nie ma mowy!
-Twój ojciec... twój ojciec wiedział, że masz niezwykłą Moc. A raczej się domyślał. Ale nie chcieliśmy żebyś nas opuściła. Jednak teraz sądzę, że najlepiej będzie, jak udasz się do świątyni Jedi.
-Nie. To nie prawda.
-Proszę Ahsoko. Idź- matka spojrzała na nią poważnym wzrokiem.
-No... dobrze. Pójdę. Ale tylko dlatego, że ty tego chcesz.
-Weź swoje rzeczy- polecił Windu.
Togrutanka powlokła się do swojego pokoju.
Wysypała zawartość plecaka, który uprzednio wzięła z kąta na łóżko, po czym spakowała do środka trochę ubrań.
Sama nie wiedziała czemu, ale zaczynała powoli wierzyć w to co się dzieje.
Kiedy spakowała już najpotrzebniejsze rzeczy, wróciła do salonu.
-Gotowa?
-Mhm.
Pani Tano ze łzami w oczach przytuliła córkę.
-Będę tęsknić.
Ahsoka nie odpowiedziała.
-Już czas- powiedział Windu otwierając drzwi.
-Do zobaczenia- rzuciła Togrutanka wychodząc za mężczyzną.
-Pierwsza sprawa. Zarówno do mnie, jak i do innych Jedi masz zwracać się per "Mistrzu".
Ahsoka kiwnęła głową.
***
-A oto i świątynia Jedi. Mistrz Yoda wszystko ci wytłumaczy- oświadczył mistrz Windu, kiedy znaleźli się na miejscu.
-A gdzie go znajdę?- spytała Ahsoka z nutką znudzenia w głosie.
-Zaprowadzę cię.
Wszedł przez mosiężne drzwi i ruszył w głąb świątyni, a Togrutanka zaraz za nim.
Mijali wielu ludzi w sukienkach, którzy kłaniali się mistrzowi Windu i przejeżdżali wzrokiem po Ahsoce.
W końcu dotarli do wielkich drzwi.
Mistrz Windu je otworzył i wszedł do środka. Ahsoka zrobiła to samo.
To co zobaczyła lekko zbiło ją z tropu.
Ujrzała niskiego, zielonego, pomarszczonego stworka.
-Mistrzu Yoda, to jest właśnie Ahsoka Tano.
-Zostaw nas Mistrzu Windu. Porozmawiać z nią muszę ja.
Ahsokę rozbawił lekko sposób mówienia mistrza Yody.
Mistrz Windu skłonił się i opuścił salę.
-A więc Ahsoką Tano, ty jesteś.
-Emm... Zgadza się.
-Rycerzem Jedi zostać twoim przeznaczeniem jest. Dlatego jesteś tutaj i ze mną rozmawiasz. Jednak nie mi dane jest wytłumaczyć wszystko tobie. Mistrz Skywalker zajmie się tym.
W tym momencie do sali wszedł młody mężczyzna.
I wcale nie wyglądał na zadowolonego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam 8)
Szczerze, to najdłuższy rozdział jaki w życiu napisałam 😂
Postaram się żeby wszystkie takie były, a może nawet i dłuższe XD
I niech moc będzie z wami
CZYTASZ
New life | Trylogia Tano
أدب الهواةWyobraź sobie, że stoisz przed szkołą ze znajomymi i nagle podchodzi do ciebie jakiś dziwnie ubrany facet. Mówi ci, że masz niezwykłą moc. Ty myślisz, że jest walnięty i go ignorujesz. Tak właśnie zrobiła Ahsoka Tano.