14.

189 15 3
                                    

Szwadron Wilków zbliżał się do celu.
-Wilk 9?
-Na stanowisku.
Cały szwadron był gotowy. Ahsoka wciąż lekko przerażona powiedziała:
-No to jazda.
Niedługo potem znaleźli się pod intensywnym ostrzałem separatystów. Ahsoka sprawnie robiła uniki z pomocą R3 i strzelała do statków przeciwnika. Pociski szwadronu wydawały się śmiesznie małe przy ogromnych maszynach separatystów, ale były zdecydowanie celniejsze.
-Jeśli mi się uda może w końcu mistrz Skywalker mnie jakkolwiek doceni - szepnęła Togrutanka do siebie, po czym szybko dodała - Nie żeby mi jakoś bardzo na tym zależało.
-Generale, na 2 powstała wyrwa, możemy przelecieć! - powiadomił Ahsokę Wilk 3.
- Lećcie - wydała polecenie.
- A ty, sir?
- Zaraz do was dołączę. Jazda, już!
Klony posłuchały. Ahsoka zamiast przelecieć przez blokadę strzelała dalej.
R3 wyraził swoje zaniepokojenie.
- Cicho R3!
- Co ty do cholery robisz Smarku?!-padawanka usłyszała głos swojego mistrza w słuchawce.
- Nie wiem mistrzu - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Leć za Wilkami, natychmiast!
W tym momencie jeden z silników Ahsoki oberwał. Togrutanka przeklnęła w myślach i odezwała się do Anakina:
- Zdjęłam ich tyle ile mogłam, muszę lądować na Naboo.
- Czemu ty nie możesz posłuchać rozkazów? - Skywalker nie krył swojej złości na padawankę.
W rzeczy samej, ona była zła na samą siebie. Nie wiedziała co jej odbiło, że została dłużej.
Jej statek nie leciał prosto przez uszkodzenia, ale udało jej się wyminąć blokadę.
R3 zapipczał.
- Spokojnie, musimy tylko wylądować! Namierz resztę Wilków i naprowadź tam statek. Jak to system naprowadzania nie działa? Cholera... Ląduj gdzie się da, znajdziemy ich.
Lądowanie nie było jednym z tych miękkich.
Ahsoka wraz z R3 wygramoliła się ze statku. Rozbili się niedaleko pałacu, przy którym szwadron miał wylądować.
-Ruszamy R3, powinniśmy dotrzeć tam w ciągu godziny.
Droid zaczął narzekać ale Ahsoka go zignorowała.
Zdobycie kryształu do swojego miecza powinno nauczyć Togrutankę myślenia, a zamiast tego znowu zrobiła coś czego nie przemyślała. Sama nie miała pojęcia co chciała udowodnić. Czy chciała się jak najbardziej przyczynić do pozbywania się separatystów, czy chciała się przeciwstawić Anakinowi, czy jeszcze coś innego.
Po prostu to zrobiła.
I już wiedziała że mistrz Windu, mistrz Skywalker i za pewne mistrz Yoda jej tego nie odpuszczą.

- Generale! - Wilk 4 pierwszy spostrzegł Ahsokę - udało nam się, żadnych strat w ludziach, a przełamalismy blokadę. Jedynie 5 myśliwców do niczego się nie nadaje.
- 6 - poprawiła go Ahsoka - dobra robota - poklepała klona po ramieniu i poszła szukać mistrzów. Jeśli blokada została przełamana Anakin i Mace powinni też wylądować przy pałacu. Lub chociaż wysłać kogoś po ludzi.
- Młoda, dobrze, że jesteś - usłyszała nagle głos Rexa.
- Cześć Rex. Gdzie mistrz Windu i mistrz Skywalker?
- Generał Skywalker musiał wracać do świątyni, a generał Windu czeka na nas na krążowniku.
Czego można się było spodziewać?
- Zbierasz ludzi? - spytała Ahsoka.
- Większość już czeka. Wszyscy się martwili, co się stało z tobą sir.
- Wszystko w porządku - padawanka wymusiła uśmiech - Wracajmy na Coruscant. Mistrz Skywalker pewnie tylko czeka żeby się na mnie wydrzeć.

Witam witam!
Dłuuuugo mnie nie było wiem
Jest tu ktoś jeszcze w ogóle? :p
Wiem, że nie najdłuższy ten rozdział ale postaram się pisać częściej niż co jakieś 1,5 roku jak nie lepiej xd
I niech moc będzie z wami

New life | Trylogia TanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz