Anne idąc do Tommy'ego była lekko zestresowana, ale jednocześnie podekscytowana.
"Kurwa Anne co ci" nie rozumiała czemu czuła podekscytowanie skoro nienawidziła Tommy'ego.
Dorośli wracali z pracy, dzieci ze szkół.
Miasto tętniło życiem, a ona właśnie szła na śmierć.Będąc po jakiś 20 min pod budynkiem firmy Shelby'ch westchnęła ciężko i powolnym ruchem otwarła drzwi. Weszła rozglądając się dookoła. Miejsce naprawdę ładne, schludne. Nie przepełnione jakimiś drogimi rzeczami, po prostu dobrze wystrojone. Zdjęła płaszcz i wzięła go pod ramię idąc na przód, szukając miejsca docelowego - gabinetu Thomasa.
Szła korytarzem i na końcu zobaczyła dwu drzwiowe wejście, oszklone, a na nich widniał napis "Shelby Company". Powoli zbliżała się do drzwi, aż nagle usłyszała męski głos.
- Dzień dobry piękna panienko, w czym pomóc? - Anne spojrzała w bok a tam w mniejszym gabinecie siedział na fotelu ciemny blondyn z nogami założonymi na siebie i złożonymi rękami. Siedział oparty wygodnie o fotel, a na jego twarzy widniał zadziorny uśmieszek. Był to Michael.
- Em Witam, nazywam sie Anna Smith i przyszłam do pana Shelby'ego
- Tu proszę prosto - wskazal ręką na właśnie dwudrzwiowe wejście, a uśmieszek dalej widniał na jego twarzy.
- Dziękuję - Anne obróciła się i stanęła przed drzwiami z lekkim zawachaniem. Westchnęła głęboko i powoli nacisnęła klamkę.
Do Michaela po chwili dotarło, że prawdopodobnie to żona Willa, sądząc po nazwisku. Myślicie jednak, że Shelby'ch obchodzi czy jest mężatką czy nie?
Anne weszła powoli do pomieszczenia. Zamknęła drzwi i zobaczyła wielki, elegancki gabinet. Po prawej stronie stał mini barek, ponieważ wiadomo że Tommy lubił się napić, zwłaszcza irlandzkiej whisky. Po lewej znajdowały się regały z różnymi książkami jak i dokumentami. Oczywiście dokumenty te nie były bardzo ważne, ponieważ te najważniejsze Tommy trzymał pod kluczem. Na środku stał średni stół, a na końcu gabinetu ogromne biurko przed którym stał fotel skórzany. Za biurkiem znajdował się jeszcze większy, a na nim siedział Tommy. Przeglądał jakieś papiery prawdopodobnie w sprawach wyścigów i zakładów. Za nim na ścianie wisiał jego ogromny portret, na którym pan Shelby stał dumnie z jednym z swoich najlepszych koni.
Anne podeszła bliżej biurka nic się nie odzywając, a jedynie wciąż rozglądając się dookoła.
- Witaj Anne, siadaj - nagle odezwał się Tommy, wskazując w tym samym czasie ręką fotel przed nim.
Anne gwałtownie się obróciła i spojrzała na niego, a później na miejsce, które wskazywał. Podeszła spokojnym krokiem i usiadła, trzymając płaszcz na kolanach.
Tommy cały czas ją obserwował. Gdy usiadła, spoglądał na nią chwilę przez co siedzieli przez moment w kompletnej ciszy. Nie, nie było niezręcznie. Po prostu patrzyli się na siebie nawzajem.
- Wezmę ci płaszcz - nagle Tommy gwałtownie wstał i podszedł pod Anne wystawiając rękę, by ta poddała mu tą część garderoby.
Anne spojrzała na niego i podała płaszcz. Tommy powiesił go na wieszaku, który stał w kącie nieopodal biurka.
Usiadł na fotelu i wyciągnął papierosa.
- No więc czemu kazałeś mi przyjść osobiście - zapytała wreszcie.
Tom zapalił papierosa i wydmuchał dym, jednocześnie spoglądając jak unosi się w powietrzu.
- Przeprosiny chyba powinny być wprost - spojrzał na Anne.

CZYTASZ
mr. Shelby
Fanfictie- Anne każdy gra. Życie to jedna wielka sztuka, którą wystawia każdy indywidualnie. Jednemu się spodoba, stąd mamy przyjaciół. Innym zaś nie i tak właśnie poznajemy wrogów - odparł - choć w życiu mamy trochę łatwiej, ponieważ możemy trochę pozmienia...