- Czy te gorsety są konieczne? - wysapałam opierając się rękami o filar łóżka podczas gdy jedna z kobiet służących jako moja stylistka wiązała moją bardzo bogato zdobioną suknię. Od jej ciężaru zaczęły boleć mnie biodra. Całość wsparta była na stelażu opartym na moich udach i kościach biodrowych. Czułam się jakby obwiązano mnie workami pełnymi piachu. Syknęłam nieprzyjemnie przy kolejnym szarpnięciu sznurków. -Jeśli jeszcze mocniej mnie ściśniesz to przysięgam, że zwymiotuję i zemdleję w tej samej chwili. - Moje słowa chyba zadziałały gdyż już po paru chwilach usłyszałam tylko szelest wiązanej kokardy.
- Jeszcze tylko dodatki i będziesz gotowa Miszo. - kobieta przypominająca na mój gust płatek śniegu (pomalowała skórę na biało i obsypała ją srebrnym brokatem) zaczęła wyciągać z pudełka ciężki węzeł pereł o różnych rozmiarach.
- Ta suknia jest już tak ciężka, czy to... - przerwała mi szorstko zawieszając mi na szyi potężny łańcuch. Zauważyłam, że nawet jej paznokcie były srebrne. Szaleństwo.
- Tak. To bal wydawany na waszą cześć. Będziecie przez dłuższy czas obserwowani przez gości jak eksponaty na podwyższeniu. Musisz się prezentować wyśmienicie.
- Nie dam rady tak długo ustać w jednej pozie.
- Możesz ją zmieniać ale pod warunkiem, że będziesz robiła to płynnie i wolno.
-Nie pisałam się na bycie statuą obwieszoną kilogramami pereł i tonami koronek. - Kobieta obróciła mnie do siebie twarzą i spojrzała mi poważnie w oczy.
- Od tego czy się dobrze spiszesz zależy całe moje życie, rozumiesz? - urwała na moment. -To moja jedyna szansa. Proszę. - złożyła swoje dłonie w błagalnym geście.
- Dobrze. Postaram się. - powiedziałam trochę zawstydzona swoją postawą.
- A teraz rękawiczki i możesz się przejrzeć w lustrze. - koronkowe rękawiczki odsłaniające wnętrze moich dłoni znalazły się na moich rękach w błyskawicznym tempie. Chwilę później spoglądałam na siebie ledwie się poznając. Miałam na sobie kruczoczarną suknię całą uszytą z czarnej koronki. Moje krwisto czerwone włosy upięto do góry tak, że drobne loki muskały jedynie moją twarz i kark. Perły prezentowały się wspaniale na tle koronki.
- Suknia jest przepiękna Mono. - odwróciłam się do niej z uśmiechem.
-Tylko dzięki modelce. - odparła po czym pomogła mi założyć bardzo wysokie, aczkolwiek wygodne buty i ruszyłyśmy razem w stronę sali. - Staniesz na ostatnim podeście. Będziesz go dzieliła z Addarem.
- Mono...
- To nie ja podejmowałam decyzję. Pamiętaj by nic nie mówić, tylko pokazywać umiejętności i dobrze się prezentować. Od tego zależy ilość waszych przyszłych sponsorów. Lepiej się postarajcie. - Mówiąc to pomogła mi wejść na podsunięte schodki na podest i pośpiesznie zaczęła poprawiać moją suknię. Ostatnim dodatkiem była koronkowa, czarna maska przechodząca w coś rodzaju czepka podtrzymującego moje włosy.
Addar już stał na swoim miejscu ubrany także w czerń. Prezentował się przepięknie, choć ciężko mi było to przed sobą przyznać. Gdy już nas ustawiono (plecami do siebie) i podano nam ostatnie wskazówki i otoczono nas jedwabnymi zasłonami. Miały opaść na ziemię gdy tylko wszyscy goście znajdą się w środku. Zapadła wokół nas nie tylko ciemność ale także niezręczna, pełna napięcia cisza. Minuty mijały i ani on, ani ja się nie odzywaliśmy. Słyszeliśmy coraz większy gwar na sali, i podniecone szepty ludzi mijających naszą kotarę. Zostaliśmy wszyscy ustawieni na okrągłych podestach w różnych częściach sali niczym eksponaty, albo dziwadła podziwiane w cyrku. Jeśli to nie było ostatecznym poniżeniem dla nas, to nie wiem co nim mogło być.

CZYTASZ
Pozwolenie na śmierć
FantasyRebelia zniewolonych upadła. Ocaleni wybrańcy, uwięzieni we własnych, ciałach muszą zgodzić się z wyznaczonym dla nich planem. Zapłatą za ich niegodziwe czyny ma być śmierć - rzecz, o której każdy z nich marzy najbardziej...