•3•

4.2K 145 49
                                    

Marcel był świetnym przewodnikiem ale co się dziwić. Mieszka tu od małego.

- Ty chyba znasz całe miasto na pamięć - powiedziałam.

- Możliwe - odpowiedział skromnie.

- Dobra. Jest coś czego jeszcze mi nie pokazałeś? - spytałam się zaciekawiona.

- Tak - chłopak odpowiedział mi szybko. - Dzielnica francuska. Ale pod żadnym pozorem nie wchodź tutaj. Jest tu niebezpiecznie.

- Niebezpiecznie? Marcel, niebezpieczeństwo to moje drugie imie! - powiedziałam śmiało, a Marcel się uśmiechną.

- Nie wątpie - spojrzał na mnie poważnie. - Naprawdę, nie powinnaś chodzić do dzielnicy francuskiej.

- Bo co? Bo mnie wampiry zagryzą?! - zaśmiałam się.

- Coś w tym stylu - odpowiedział Marcel. - Dobra! Koniec wycieczki. Wracamy do domu.

^^^

Wracam do hotelu już dobre pięć minut. Niestety Marcel musiał mnie opuścić po drodze. "Mam ważne sprawy do załatwienia" tak sie właśnie usprawiedliwił. Ale tak już jest z... jak on tam na siebie mówił? Królem? Tak! Królem. Król zawsze ma wiele...

- Rebekah, mówie ci kolejny raz. Wymazałem im pamięć! - zamyślenia przerwał mi znajomy głos. To chłopak.

- A jeśli pili werbene?! - krzyczała dziewczyna stojąca naprzeciwko mężczyzny. Ów mężczyzna zaczął się rozglądać.

Jego twarz spoczeła na mnie.

- Rebekah, cicho - zawołał do dziewczyny.

I po mnie. Mężczyzna kierował się w moją stronę, a jego towarzyszka za nim. Kiedy był bliżej rozpoznałam go.

- Ty! - krzyknęłam. - To ty! - wskazałam palcem na chłopaka.

- Ja? - spytał się zdziwiony.

- To ty byłeś u mnie dziś w nocy!

- Nik, ty debilu - powiedziała załamanym głosem Rebekah.

- Coś musiało ci się przewidzieć, skarbie - powiedział facet zbliżając się jeszcze bardziej do mnie.

- Nie! To na pewno byłeś ty! - mówiłam z przekonaniem. - Potem powiedziałeś, że mam o tobie zapomnieć, że poszłam do łazienki - dodałam cicho cały czas pokazując palcem w jego stronę i jednocześnie odsuwając się od niego. Chłopak zatrzymał się i nagle z super szybkością stanął przy mnie i popchnął mnie na mur.

- Skąd masz werbenę?! - krzyknął na mnie.

- Co? - zapytałam, a ten zaczął mnie dusić.

- Nik, zostaw ją! - zaprotestowała Rebekah. Po chwili nieznajomy rozluźnił uścisk na szyji ale dalej trzymał mnie przy murze. - Werbena? - w ten nieznajomy mężczyzna przybliżył twarz do mojej szyji.

- Nie - powiedział patrząc się mi w oczy. - A teraz zapomnisz o wszystkim i ruszysz do kąd zmierzałaś.

- Znów to robisz! - krzyknęłam oburzona. - Puszczaj! - mimo moich umiejętności samoobrony był dla mnie za silny zupełnie jakby miał żelazne mięśnie. Pomimo mojej prośby dalej mnie trzymał. Tym razem miał szeroko otwarte oczy jakby się zdziwił. Jego towarzyszka również.

- Wiedźma? Nie to nie możliwe - powiedziała z przekonaniem dziewczyna. - Zaraz by użyła swoich czarów.

- Kim jesteś?! - krzyknął na mnie facet.

- Wróżką zębuszką. Puszczaj! - nadepnęłam mu na stopę ale on ani drgnął. Po chwili namysłu puścił mnie.

- Klaus - powiedział wyciągając rękę do mnie.

- Samantha - odpowiedziałam z nieufnością w głosie ale nie oddałam jego gestu. Popatrzył na mnie jakby rozumiał ale nie do końca.

- A to moja siostra, Rebekah - wskazał na dziewczynę obok, a lekko pomahała. - Wpadniesz do nas na herbatkę? W ramach przeprosiń, oczywiście.

- Gościu, dosłownie przed chwilą mnie dusiłeś i ja mam się zgodzić na herabtkę? - odpowiedziałam z pogardą. Popatrzyłam się na Rebeke, a ona puściła mi oczko, abym zrozumiała, że będzie mnie bronić - Zgoda.

- Już ją lubie - powiedziała Rebekah.

<><><><>

Mój Diabełku▪︎Klaus Mikaelson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz