- NIE! - Krzyknął chłopak, próbując się podnieść, co mu się jednak nie udawało.
- Hę? Oh... więc jeszcze żyjesz, to dobrze. - Powiedział diabeł, kierując się nieśpiesznie w stronę Gabriela.
"Kurwa! Muszę coś zrobić!" krzyknął do siebie w myślach, próbując wstać, ale dopiero się zorientował, że ma połamane nogi, najprawdopodobniej to było przez to, że diabeł był w nim w tamtej części tak mocno zakotwiczony, że w czasie wyrywania go, ciało chłopaka też doznało obrażeń.
Nagle uderzył prawą dłonią o kostkę.
- FURRASHU! - Krzyknął po czym wyćwiczonym ruchem, za pomocą pazurów wyrył na podłożu znak alchemiczny i wystrzelił z niego słup, który mógłby trafić jego oponenta, gdyby nie to, że tamten zdążył uskoczyć.
- Nie marnuj mojej energii! - Krzyknął i wykonał doskok do chłopaka, ale w momencie, w którym już chciał dotknąć jego czaszki i najprawdopodobniej ją zmiażdżyć, chłopak przeturlał się w prawo, odbił rękami i wylądował na nogach, przyjmując pozę do walki. Ta właśnie krótka chwila, której potrzebował i którą dostał, zmuszając diabła do wykoniania uniku, wystarczyła mu, żeby uleczyć swoje nogi.
- No i ogień. - Rzucił chłopak, doskakując z bokserską gardą do przeciwnika i wykonując prawy prosty.
Tamten się uchylił uderzając prawym sierpowym i zaraz po nim z podłoża poleciał w stronę chłopaka słup, który wybił go w powietrze na około dziesięć metrów, w momencie, w którym Gabriel znajdował się w najwyższym punkcie, skoczył do niego diabeł i wykonał zamach lewą łapą, próbując pociąć młodzieńcowi prawą rękę, ale ten kopnięciem w łokieć zmienił tor lotu ataku, który poleciał w powietrze, odsłaniając lewe żebra adwersarza, co wykorzystał chłopak wbijając swoją łapę w jego klatkę i wyrywając jedno z jego żeber i wbijając mu w brzuch.
- GWRHAAAAA!!! - Wydał się tylko ryk z paszczy diabła.
Oboje wylądowali oblani krwią. Tak szybko, jak się dało, chłopak podbiegł do oponenta, żeby ten nie dał rady się do końca wyleczyć. Tamten wyrwał żebro ze swojego barku i rzucił nim w młodzieńca, ale ten wywrócił się na kolana i przejechał na nich, odchylając się do tyłu i unikając "pocisku". Pochylił się w momencie, jak go ominął i obiema łapami odbijając się i wykonując w powietrzu obrót, chciał zadać prawy prosty, diabeł ledwo się od turlał, a Gabriel w tym momencie uderzył w ziemię pięścią i momentalnie ryjąc na niej znak, wycelował kolejnym słupem w adwersarza i od razu po tym zaczął obiema łapami naznaczać kolejne to słupy o średnicy około dwudziestu centymetrów każdy. W momencie, kiedy przysłoniły mu one przeciwnika, ten wyskoczył zza ściany, które one tworzyły i rzucił w chłopaka mieczem, który miał trafić w jego głowę, ale jedyne co zrobił to odciął mu, jedno z dużych trójkątnych, futrzastych uszu, które opadło na ziemię, a chłopak zawył żałośnie, łapiąc się za miejsce zranienia.
- GHAAAA! - Krzyknął Gabriel i zanim tamten opadł na ziemię, pochylił się i wyrył na ziemi znak, po czym został odrzucony do tyłu o kilka metrów, jego przeciwnik zaraz po tym, upadł na cztery łapy i skoczył w jego stronę i w momencie, w którym miał złapać chłopaka, ten używając ogona uderzył w głowę przeciwnika pierwszą lepszą rzeczą, jaką poczuł i okazała się nią tarcza, co odrzuciło i chwilowo ogłuszyło oponenta.
Wiedział, że nie ma dużo czasu i wtedy wpadł na pomysł...
Złapał za pierwszy lepszy miecz. Wpadł mu do głowy pomysł, przez co zaczął w końcu postrzegać broń białą inaczej. W jego głowie zrodził się obraz miski, jeśli jest ona pełna i porusza się w poziomie, to woda nie powinna się z niej wylać, ale jeśli nagle w jej środku zacznie przybywać wody, to zacznie się ona przelewać i wylewać w sposób wskazany przez ruchy miski. To jest to! Sam nie wierzył, że tak prosty i banalny pomysł mógł zająć mu tyle czasu na wpadnięcie na niego. Złapał więc miecz i żeby przetestować swoją teorię, chciał ją wypróbować w tym momencie.
- FURRASHU! BUREDOMODO! - Krzyknął i zamachnął się mieczem, wtłaczając w niego tyle energii, ile myślał, że wystarczy i... nie trafił, ale wiązka energii w kształcie łuku, która rozwaliła pobliski mur, całkiem mu się spodobała.
Diabeł obrócił głowę w kierunku zniszczonego muru i zrozumiał, że musi się posunąć do bardziej radykalnych kroków. Wykonał zamach obiema łapami w stronę chłopaka, posyłając w jego stronę kilkanaście słupów, które wiły się jak węże, chłopak odskoczył w bok, ale te podążały za nim jak samonaprowadzane pociski, znowu naładował miecz energią i posłał trzy szybkie ciosy w stronę filarów, niszcząc je i zaczął dyszeć. Ciągle trzymał na oku przeciwnika, który stał mocno wkurzony na niego i w końcu szarżując, złapał za dwa miecze i z rykiem pędził w stronę Gabriela, który trzymając w obu łapach swój oręż, biegł w stronę oponenta z rykiem. Widział przed sobą najbliższe sekundy, diabeł wykona atak bazujący na tym, co wykorzystał przed chwilą chłopak i będzie ciął oboma mieczami na skos, kiedy chłopak na kolanach przejedzie pod nimi i rozetnie mu brzuch, proste i powinno się udać! Jak pomyślał, tak też zrobił, oponent wykonał atak krzyżowy, tnąc z dołu w górę, młodzieniec na kolanach przejechał pod dwiema falami energii i kiedy już miał przeciąć brzuch diabła, spomiędzy nóg jego przeciwnika pojawił mu się miecz trzymany przez jego ogon, który wbił się w jego brzuch i przykuł go do ciała poniżej i przebijając je, do ziemi. Diabeł, żeby wyhamować wbił miecze w ziemię i wykonując piruet, wylądował trochę za chłopakiem, kiedy zauważył, że ten zaczął pluć krwią i się nią dławić, podleciał do niego, prawą tylną łapą dociskał miecz w jego brzuchu i pochylając się nad jego głową uniósł oba miecze, wziął zamach i runęły w dół w czaszkę Gabriela, ale ten swoim mieczem, w piorunującym tempie, rozdzielił miecze przeciwnika, przez co te trafiły w ciało, ocierając się o jego policzki, a on sam trafił w brzuch oponenta i bez chwili zwłoki, ładując całą energię w ten atak, rozciął jego brzuch i klatkę mieczem, a fala rozpłatała, rozszarpała i rozsadziła jego ciało, a jego rozerwane na dwie części zwłoki poszybowały w powietrze i opadły na ziemię tryskając krwią.
- N-nie... możesz... - To ostatnie co udało mu się wybełkotać przed śmiercią.
Diabeł... umarł...
- Gabriel! - Krzyknęła Aiko, wyskakując ze swojej kryjówki, z której oglądała walkę.
Podbiegła do niego i uniosła lekko jego głowę.
- Gabriel! Co ci jest?! - Krzyknęła i w amoku zaczęła przeglądać wzrokiem jego ciało i myśleć jak może mu pomóc.
Gabriel przez chwilę wpatrywał się w nią w ciszy jak tak rzucała bez sensownymi frazami panikując.
- Serio...? - Wybełkotał w końcu.
- Co?! Nie słyszę! Powtórz! - Krzyczała i przybliżyła głowę do jego pyska.
- Ty... ty jesteś dałnięta jakaś... tak...? - Wydusił z siebie ledwo.
- Co?! O co ci chodzi?!?!
- Obserwowałaś całą walkę... i pytasz się, co mi jest...? Noż japierdolę... - Skwitował i próbował się zaśmiać, co bardziej przypominało rzężenie i po chwili całe jego ciało zaczęło świecić i robić się coraz cieplejsze, aż w końcu dziewczyna musiała go puścić, żeby się nie poparzyć, a on w tym momencie zaczął regenerować najgorsze rany.
Lecz nagle z odległości kilkunastu metrów usłyszeli jak jakieś ciało uderzyło o podłożę.
- Zapomnieliście o mnie...? - Wycedził zduszonym głosem starzec, unosząc powoli prawą dłoń. - Zaraz... was spopielę... - Wymamrotał ledwo słyszalnym głosem i nagle... się wyjebał pod impetem uderzenia taboretem w jego głowę.
Wtedy go zauważyli... Stał za nim Józef dzierżąc męsko drewniany taboret.
- NIE BĘDZIESZ SPOPIELAŁ MOICH DZIECI PADALCU!!! - Wykrzyczał, po czym zaczął pałować jęczącego starca, który próbował się odczołgać, co mu się jednak nie udawało.
CZYTASZ
Alchemik z przypadku
FantasyPowieść o synu kupca który to chciał od zawsze zostać magiem lecz mu się nie udało. Co się stanie dalej? Kim zostanie główny bohater? Czy powieść okaże się ciekawa? Przeczytajcie a zobaczycie. PS. ważne jest to że jest to powieść która ma na celu r...