【X】

357 28 35
                                    

Pssst. Kolejny nie spodziewany rozdzial.
Mam nadzieję, że przynajmniej jak piszemy to sie uśmiechasz, a gitarka i edit z twoimi zdj był spoko ;))

XxX

Leżałem na łóżku wpatrując się w sufit. Minęło kilka dni. Długich dni. Bez ani jednego kontaktu z Bestią. Nie wiem czy to los tak się bawi czy mnie unika. Jednak... tęskniłem za nim. Nawet jeśli mnie uderzył, podrapał czy cokolwiek on zrobił. Nawet jeśli prawie pozbawił mnie wzroku... Ja nadal chciałem aby był przy mnie. Zły czyn nie sprawił, że przestałem go kochać.

W pierwszych dnia rzeczywiście byłem lekko zły czy obrażony. To normalne, w końcu nie zrobiłem nic takiego okropnego. Z czasem... zaczęło być gorzej. Myślałem o nim. Rankiem, w południe, wieczorem. Przy posiłku (który coraz częściej spożywałem w swoim pokoju), czytając czy próbując zasnąć. Nie mogłem wyrzucić go ze swoich myśli. Zadawałem sobie pytania. Najczęściej pojawiało się słowo ,,dlaczego". Właśnie, dlaczego? Dlaczego to zrobił? Dlaczego róża była dla niego taka ważna? Może nie o nią chodziło? Tak więc o co? Nie miałem pojęcia.

Dotknąłem opatrunku na mojej twarzy. Nie bolało. Przynajmniej w tej chwili. Nie wiem czy była to zasługa zwierzątek, które szczegółowo powiedziały mi co do czego muszę dodać aby wyszło coś w miarę leczniczego czy samoistnej regeneracji. Związane z nią było kolejne pytanie. Czy to się zagoi? Nie chciałem mieć kolejnych blizn.

W końcu i tak jest ich już wiele...

Westchnąłem i automatycznie przewróciłem się na brzuch. W takich chwilach, podczas myślenia o takich sprawach, wolałem właśnie tak się położyć. Jakaś część mnie bała się bólu, który teoretycznie nie miał już powrócić. Ciekawe jaka byłaby reakcja mojego ukoch... Viktora na to.

Znowu o nim myślę.

Chociaż... czy to jest takie złe? W głowie siedziały mi widok jego przerażonych oczu, w które spojrzałem chwilę po tym co zrobił. Pojawiały się również w snach. Och, tak. Zacząłem śnić o nim, a raczej mieć koszmary z jego osobą w roli głównej. Każdej nocy kiedy się budziłem miałem nadzieję, że siedzi w fotelu i mnie obserwuje, że spyta czy może mnie przytulić.

Tak nie było. Budziłem się samotny. Otaczała mnie ciemność i chłód. Nie tylko zewnętrznie. Czułem to również w sobie. Ciemność i chłód spowodowane silnym uczuciem tęsknoty i samotności. Miałem wrażenie, że byłem sam mimo iż zawsze mogłem odezwać się do Jamesa, Julio czy Archibalda. Chciałem odezwać się do Bestii.

Z drugiej strony miałem wrażenie, że mogę coś zepsuć. Nie umiałem zrobić tego pierwszego kroku, którego najwyraźniej nie umiał zrobić i on. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Nie jestem już zły! Viktor...

Przetarłem oczy nie chcąc aby moje łzy zamoczyły opatrunek. Nie wiem kiedy się rozpłakałem. Kolejny raz tego dnia. Och, Bestio...

Dlaczego miłość jest taka trudna?

XxX

Tymczasem stwór siedział na fotelu w jego sypialni. Myślał o tym co się stało, o tym jak minęły ostatnie dni i... o Michaelu. Tęsknił za tym chłopakiem. Nie wiedział co się z nim działo, czy nic mu nie jest. Prawda było, że zaatakował dość... mocno.

Pamiętał widok krwi, która leciała z policzka młodego Harveya. Łzy ciekły mu po twarzy. Nigdy nie zapomni tego co zrobił. Nawet jeśli będzie dobrze (a on potajemnie miał nadzieję, że tak będzie) to nadal będzie miał to w głowie.

Nie mógł zrozumieć dlaczego ten jeden, głupi kwiat zadziałał tak na niego. Powinien go wywalić gdzie indziej. Wtedy to nie stałoby się. Nieznajoma imieniem Christina nie byłaby zła, gdyby położył różę gdziekolwiek indziej. Na przykład po łóżkiem. Byłoby w porządku, a on dotrzymałby złożonej obietnicy.

,,Brunetka stanęła przed przestraszonym Viktorem. Nie był on już tym samym nastolatkiem jak był kiedyś. Zmienił się... w Bestie. Czy jego ojciec naprawdę wybrał poświęcenie syna? Nie spodziewał się, że tak mu zależało aby nie było tej kobiety.

- Viktor... spokojnie - powiedziała delikatnym głosem zbliżając się do nastolatka.

- C-Co się stało...?

- Shhh. Będzie dobrze - uśmiechnęła się.

Złotooki przyglądał się jej. Mimo, że nie znał jej, to sam uśmiech był rzeczywiście uspokajający. Z każdą chwilą jego oddech był coraz normalniejszy. Zdał sobie sprawę, że Christina wyciągnęła kwiat ze swoich włosów.

- Proszę... zachowaj ją dla mnie. W przyszłości znajdzie się osoba, która odmieni twój los. Podaruj mu tą różę kiedy będziesz tego pewny - wręczyła mu roślinę.

- Co? Kto to będzie, proszę pani! - chciał wiedzieć.

- Przekonasz się w swoim czasie - stanęła na palcach i pogłaskała futrzaka po głowie.

Nie trudno było ukryć, że Viktor był zmieszany. Miał przeczekać dni, tygodnie, a może i lata aby wrócić do poprzedniej postaci. Teraz musiał przeżyć wyglądając jak bestia. No i musiał chronić różę..."

Boy and his rose || Beauty and the Beast FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz