Rozdział 37

479 28 2
                                    

Pov.Hayden

Jechałem szybko zaciskając ręce na kierownicy i co chwilę patrząc na piękną brunetkę,której wzrok tkwił w przemijającym obrazie za szybą. Nie odezwała się ani słowem,odkąd wyjechaliśmy spod jej rodzinnego domu. Chciałem być dla niej oparciem,którego potrzebowała,zapewnieniem bezpieczeństwa,bezwarunkowej miłości. Ale w tej sytuacji,nie było żadnych słów,które wpłynęłyby na jej samopoczucie. Chociaż nie chciała tego okazać i przyznać się do słabości przede mną, wiedziałem,że w środku była rozbita. I pomimo tego,że na tą chwilę nie było dobrych słów,były gesty. Więc położyłem dłoń na jej udzie ściskając je pojedynczo dłonią i delikatnie jeżdżąc po nim palcami.

-Zabieram cię do siebie. Możesz zostać tam jak długo chcesz. Nawet wprowadzić. Kocham cię Isabelle,pamiętaj o tym.-Powiedziałem na  jednym wydechu. Dziewczyna w końcu obróciła się do mnie pokazując swoje piękne brązowe oczy,malinowe usta i zaróżowione policzki.

-Nie wiem co mam robić. Widziałeś co tam się działo? Widziałeś wyraz twarzy mojego ojca?-Westchnęła opierając się na oparciu fotela,przymknęła oczy i westchnęła głośno.

Zacisnąłem mocno pięść słysząc jej głośny wydech i zamknąłem na sekundę oczy,żeby się ogarnąć. Nie mogłem zachowywać się jak niewyżyta bestia,gdy ona naprawdę mnie potrzebowała. Ale niestety,też na mnie działała. W bardzo mocny sposób.

-Nie musisz robić nic. Zaopiekuje się tobą. Nikt niczego od ciebie nie wymaga.-Zapewniłem ją zatrzymując się pod moim mieszkaniem.Obróciłem się w jej stronę widząc jak ona się obraca z miną zbitego szczeniaka.-Hej,nie płacz. Proszę.

Wysiadłem z auta szybko je okrążając i  otwierając drzwi z jej strony,wyciągnąłem ją i mocniej objąłem czując jak ściska moją koszulkę.

-Ojciec mnie znienawidził.-Mruknęła pociągając nosem.

-To kutas.-Issi zaśmiała się przez co od razu się uśmiechnąłem.-Ale martwi się o ciebie. Gdybym był na jego miejscu,pewnie nigdy nie wpuściłbym cię z domu. Twoi rodzice bardzo cię kochają i jak każdej watasze nie brakuje im wrogów. Jeśli ktoś chciałby się do nich dobrać,zaczęli by od ciebie bo jesteś...

-...człowiekiem. Tak,wiem.-Westchnęła przecierając policzki.-Wiem,że stanowię łatwy cel,bo jestem człowiekiem. Ale lubię się taką.-Wzruszyła ramionami.-Nigdy nie chciałam być wilkiem,może czasem,ale tylko ze względu na rodziców. Wiem,że większość ich stresów i problemów jest spowodowana moim człowieczeństwem. Wiem,że jeśli bym nim była,moje życie było by prostsze,choćby zapoznanie cię z nimi. Ale lubię swoje ludzkie życie i nie wymieniłabym go na inne. -Pokiwałem głową ze wzrokiem wbitym w ziemię uważnie jej słuchając.-No i nie jestem pewna czy byśmy się poznali.-Uniosłem na nią wzrok,gdy ona uniosła dłoń do mojego policzka patrząc na moje wargi.-Moje życie nie miało by tak wielkiego sensu jakie ma gdy...

Wpiłem się w jej usta gwałtownie przypierając jej ciało do samochodu. Issi jęknęła mi prosto w usta przez co bardziej na nią naparłem. Złapałem jej udo uginając w kolanie i docisnąłem je do swojego biodra,tak,że swoim kolanem naciskałem na jej krocze.

-Hayden...-Mruknęła odrywając się ode mnie więc przeniosłem pocałunki na delikatną skórę jej szyi, wsadzając rękę pod jej koszulkę.-Jestem głodna.

-Naprawdę kochanie?-Zapytałem z politowaniem niechętnie się odrywając, i gdy spojrzała na mnie tak niewinnie i uroczo, nie mogąc się powstrzymać pocałowałem ją w czoło i łapiąc za rękę pokierowałem do mojego mieszkania.


***

Weszliśmy do mojego mieszkania ściągając kurtki i buty. Issi rozglądała się po mieszkaniu obracając się do mnie z grymasem na twarzy.

Nikomu Cię nie oddam! : Ludzkie UczucieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz