- Mówię ci Nathan, dawno nie ubiłem tak świetnego interesu! – Podniosły głos wydobywał się ze słuchawki. – Gdybym był jeszcze większym skurwysynem, niż jestem, wytargowałbym od niej z trzysta dolców rabatu!
- Na szczęście jesteś tylko wredną kanalią żerującą na ludzkich problemach – Nathan roześmiał się donośnie. – Co dokładnie kupiłeś?
- Najróżniejsze starocie... Gramofon, starą dębową szafę, zakurzony kolonialny barek i inne graty, które sprzedam za kupę forsy jakimś bogatym kolekcjonerom. Poza tym mam jeszcze coś specjalnego.
- Trumnę po jej zmarłym dziadku? – zadrwił szyderczo Nathan.
Noah odchrząknął.
- Bardzo zabawne... - westchnął. – Mam coś, co może ci się spodobać. Otóż staruszka otrzymała w spadku coś ekstra. Stare wiktoriańskie krzesło, wykonane z mahoniowego drewna. Podobno ręcznie tworzone przez najlepszych stolarzy w dziewiętnastym wieku. Mówię ci, prawdziwe cudeńko! – ciągnął dalej. - Po starej znajomości pozbędę się go za jedyne dwieście zielonych – jego głos nabrał pełnej ekscytacji barwy.
Nathan zmarszczył brwi, zastanawiając się jaki interes ma w tym wszystkim Noah, aby odsprzedać akurat jemu to badziewie. Przecież równie dobrze mógł sprzedać go jakiemuś podstarzałemu znawcy za trzykrotność tej kwoty.
- Dobra, ale mów, w czym tkwi haczyk.
Noah zaczął się denerwować.
- Od razu haczyk... - westchnął.
Minęło dobre pięć sekund, zanim zmusił się do mówienia.
- Dobra, niech Ci będzie. Staruszka wspominała, że krzesło należało do jej zmarłego dziadka, a z bełkotu zrozumiałem tyle, że podobno była z niego niezła gnida.
Słowa Noaha zdziwiły Nathana.
- I to jest powód, dla którego chcesz mi opchnąć stary rupieć? – odpowiedział.
- Może i jest ze mnie psi syn, ale do pracy podchodzę profesjonalnie. Jeżeli mam coś na sprzedaż, to zawsze jest to wysokiej jakości sprzęt. Chyba nie wątpisz w moją smykałkę do interesów, co? – zapytał drwiącym głosem Noah.
- Smykałkę? – zdziwił się Nathan. – Chcesz mi opchnąć starego grata od jakieś zdesperowanej staruszki.
- Zaczynasz mnie denerwować Nathan. Podobno taki z ciebie znawca antyków – wykrzyczał podirytowanym głosem. – Bierzesz czy nie?
Nathan nie wiedział co odpowiedzieć. Z jednej strony ciekawiła go wizja posiadania w domu pamiątki z połowy XIX wieku, z drugiej zaś zakup kolejnego bezużytecznego grata przyprawiał go o zawrót głowy.
- W porządku, umowa stoi. Wieczorem zrobię ci przelew na sto pięćdziesiąt dolców – dodał.
- Miało być dwieście! – Noah zapowietrzył się niczym płaczące dziecko.
- Do usłyszenia Noah. Powodzenia w interesach. I pozdrów żonę!
- Do następnego Nathan – odpowiedział Noah, uśmiechając się pod nosem z wyraźnym zadowoleniem.
CZYTASZ
Piekielne krzesło
ParanormalNathan wiedzie spokojne, bogate życie. Kiedy jednak trafia na stare, wiktoriańskie krzesło, nie spodziewa się, że zabytek skrywa w sobie piekielne moce. Odkupiony od zdesperowanej staruszki mebel okazuje się w rzeczywistości zmaterializowaniem najg...