Prolog

13.5K 418 33
                                    

– Enzo nie wie, jaki skarb wpadnie w jego łapy – zaśmiał się Matteo, patrząc, jak zbieram szkła z dywanu. – Tylko w kościele uważaj, bo jak walniesz jak długa przed ołtarzem, to Pan młody się rozmyśli.

– To Ty uważaj co mówisz, bo Cię nie zaproszę –  syknęłam na brata i wytknęłam mu język. – Aua!

Gromki śmiech Matteo wypełnił gabinet ojca. Rzuciłam mu mordercze spojrzenie, a on wyszczerzył zęby w chytrym uśmiechu i pochylił się obok mnie.

– Nie wiem, co Ty zrobisz bez swojego starszego brata. – Chwycił moją dłoń i jednym ruchem usunął tkwiące w skórze szkło. Rana nie była głęboka, ale krwawiła. Wyciągnął z biurka taty chusteczkę i przyłożył ją do mojej dłoni. Spojrzałam na jego skupioną twarz, tak podobną do mojej.

– Będziesz za mną tęsknił? – Zapytałam, kiedy zaczął zbierać potłuczoną szklankę za mnie. Zrobiło mi się żal, że po ślubie będę musiała opuścić dom, moją rodzinę, w tym brata, który był mi najbliższy.

– No pewnie, że tak. Z kogo będę szydził, jak Ty się stąd wyprowadzisz? Bianca nie jest taką niezdarą jak Ty.

– Ja też będę tęsknić – westchnęłam i opadłam na zieloną, skórzaną i wysłużoną kanapę. Mój ulubiony mebel w gabinecie ojca. Usiadł obok mnie i zarzucił swoją rękę na moje ramiona. W jego objęciach czułam się bezpieczna. Matteo zawsze się za mną wstawiał. Myślałam o nim jak o opoce i bezpiecznej przystani, w razie jakichkolwiek problemów. Był tylko o rok starszy ode mnie, ale na przestrzeni dwóch lat bardzo się zmienił. Zmężniał i wydoroślał, stał się żołnierzem. Mój ojciec zawsze pękał z dumy, kiedy o nim mówił. Jedyny, upragniony syn. Tak było odkąd pamiętam, ale ostatnio wyczuwałam między nimi napięcie. Nie wiem jaki był tego powód, ale mam zamiar to sprawdzić. Z całego rodzeństwa to ja byłam najbardziej wścibska. Nigdy nie potrafiłam oprzeć się pokusie, by dowiedzieć się czegoś ponad obowiązki gospodyni domowej i usłużnej żony. Nie raz narozrabiałam, ale przyszedł czas, że i ja zasłużyłam na dumę ojca. W końcu wychodziłam za mąż za Carramusę. Rodzina mojego przyszłego męża należała do tych najznamienitszych, najbardziej szanowanych. Za miesiąc nie będę Orianą Coppola, będę nosić nazwisko Carramusa i zostanę żoną przyszłego bossa. 

– Proszę nie! –Usłyszałam jęk matki, dochodzący z dołu. Matteo spojrzał na mnie wielkimi oczyma. Ktoś wchodził na górę razem z ojcem, ale nie znałam barwy jego głosu. 

– Właź do szafy – szepnął brat, pchając mnie w jej stronę. Przerażona spełniłam jego rozkaz i ukryłam się w starym meblu, który był spadkiem po moim dziadku. Nie zamknęłam do końca drzwiczek, choć  moja ciekawość już nie raz sprowadziła na mnie kłopoty. Drzwi gabinetu otworzyły się. Jako pierwszy  wszedł wysoki, postawny mężczyzna o najciemniejszych oczach jakie widziałam. Były zimne i bezwzględne, wpatrywały się w Matteo. Ojciec dotknął ramienia mężczyzny i odezwał się do niego błagalnym tonem. 

– Nie rób tego. Porozmawiam z nim, wtłukę mu do głowy rozsądek.

– Na to już za późno – powiedział nieznajomy, niskim zachrypniętym głosem. Przerażał mnie.

– Ojcze, wyjdź. – Mój brat nie miał w sobie lęku. Stał z obcym mężczyzną twarzą w twarz i nie dostrzegłam w nim ani cienia strachu.

– Nie synu, zostanę – odpowiedział mój tata, po czym stanął za bratem. Mężczyzna złapał Matteo za ramię, a ten uklęknął przed nim. Nie mogłam przestać obserwować, jak zmusza go do całkowitego posłuszeństwa. Jakby wiedział, że musi to zrobić, wypełniać rozkazy czarnookiego. Widziałam jak w gniewie zaciska szczękę, ale bezsprzecznie wykonywał jego nieme polecenia. Ojciec przyglądał się wszystkiemu z twarzą wykrzywioną bólem. Oddychałam szybko, czekając na kolejny ruch nieznajomego. Mężczyzna wyciągnął nóż z pochwy, schowanej za paskiem spodni. Chwycił pod brodę twarz mojego brata i naciął skórę na jego policzku. Matteo nawet nie jęknął, przyjął to ze stoickim spokojem. 

– Wiesz co masz robić Coppola. Wyjedź jak najdalej stąd i nigdy nie wracaj – rzekł, a w jego słowach ukryta była groźba, przez którą włoski na karku stanęły mi dęba. Matteo skinął mu głową, po czym sięgnął ręką za plecy. Widziałam jak ojciec wybałusza oczy na ten ruch. Czarny przedmiot znalazł się w dłoni mojego brata. Niestety, nieznajomy był szybszy. Zakryłam usta dłonią, tłumiąc krzyk, widząc jak Matteo upada na podłogę z dziurą po kuli między oczyma. Jego wzrok był skierowany wprost na mnie, a ja patrzyłam z ukrycia, jak uchodzi z niego życie. Ojciec padł przy nim na kolana i położył głowę na jego piersi. Słyszałam szloch, wyrywający się z jego ust. 

– Wiesz, że nie zrobiłbym tego, gdybym nie musiał. – To były ostatnie słowa mężczyzny, który przed chwilą uśmiercił jedną z najbliższych mi osób. Czekałam na jego kolejny ruch, ze ściśniętym z przerażenia gardłem. Nic takiego się nie stało. Obrócił się na pięcie i skierował w stronę wyjścia. Kiedy wyszedł, wybiegłam z szafy i upadłam obok ciała Matteo. Chwyciłam, jeszcze ciepłą, rękę mojego brata i przycisnęłam ją do swojej piersi. Ojciec podniósł na mnie przerażony i przepełniony bólem wzrok. 

– Dlaczego? – załkałam. – Dlaczego nic nie zrobiłeś?

– Nie mogłem dziecko. Matteo sam zesłał na siebie taki los. 

– Nie wierzę – warknęłam, kręcąc przecząco głową. Czułam jakby cały mój świat zawalił się w ciągu kilku sekund. Ojciec przyłożył swoją dłoń do mojej twarzy i starł kciukiem łzy, które spływały po policzkach. 

– Mój syn popełnił błąd, a my musimy z tym żyć. 

Nie odpowiedziałam mu. Nie godziłam się na los, jaki go spotkał. Spojrzałam na martwe ciało, leżące przede mną - w głowie nadal słyszałam jego gromki śmiech.

OrianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz