Nie Bój Się Prawdy

5.6K 243 16
                                    

ORIANA

Moja dłoń zatrzymała jego. Chociaż bardzo tego chciałam, nie byłam gotowa. Zacisnęłam powieki, spod których wypłynęło kilka nieproszonych łez.

– Nie – powiedziałam szeptem, zastanawiając się, czy był w stanie usłyszeć ten ledwo słyszalny szept. Jego usta przestały pieścić moją skórę. Odsunął się ode mnie i usiadł na łóżku. Złapałam go za rękę, gdy wstał z zamiarem odejścia.

– Oriano, musisz przestać bawić się ze mną w kotka i myszkę – rzucił szorstko, patrząc przed siebie. Księżyc oświetlał skórę jego nagich, szerokich pleców i ramion.

– To nie tak – zaczęłam, szukając odpowiednich słów.

– Mam czterdzieści lat do cholery! Nie będę latał za Tobą jak szczeniak, podczas, gdy Ty rzucasz mi sprzeczne sygnały! – Szarpnął się i wyrwał rękę z mojego uścisku. – Widzę jak na mnie patrzysz, a mimo to sama nie wiesz czego chcesz.

Szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia. Otworzyłam usta, żeby go zatrzymać, ale zrezygnowałam. To poczucie wstydu, nie pozwoliło mi wyznać mu prawdy. Mam być silna, prawda? A na samo wspomnienie tego koszmaru brakuje mi tchu. Zresztą, czy nadal by mnie pragnął, wiedząc, że moje ciało zostało brutalnie zbezczeszczone? Sama nie potrafiłam, bez cienia obrzydzenie, spojrzeć na swoją nagość.

– Nie analizuj Oriano. Przestań tak dużo myśleć – warknęłam do siebie. Wstałam, sama nie wiedząc co dokładnie mam zamiar zrobić. Nogi  poniosły mnie pod drzwi do sypialni Romano. Uniosłam rękę do góry, ale w ostatniej chwili opuściłam ją, zdecydowana zawrócić. Jezu, jaka jestem głupia! Miał rację, jestem niezdecydowana, sama nie potrafię się określić. Odchodząc, usłyszałam jak jego drzwi otwierają się. Nie zdążyłam uciec. Uniósł brew, patrząc na mnie pytającym wzrokiem. Oczekiwał, że coś powiem, wyjaśnię i jeżeli teraz tego nie zrobię, to nie zdziwię się, jak całkowicie odpuści. Przestanie mnie chcieć, akurat teraz, gdy ja potrzebowałam go coraz bardziej.

– Ja też Cię pragnę – powiedziałam drżącym głosem, krzyżując dłonie na piersi. – Po prostu... Daj mi trochę czasu.

Podszedł i chwycił moją twarz pod brodę. Nie miałam dokąd uciec, gdy wwiercał we mnie przeszywające spojrzenie.

– Oriano, nie jesteśmy dziećmi. Możesz mi powiedzieć, dlaczego po raz kolejny mnie odpychasz?

– To skomplikowane. – Spuściłam wzrok, jakby z oczu mógł wyczytać bolesną prawdę.

– Twój mąż nie żyje, nie zdradzisz go, będąc ze mną.

– Tu nie chodzi o Enzo! – Zaprzeczyłam stanowczo, wciąż czując niesmak po jego oszustwach i zdradach. Gdy na jaw wyszło jego podwójne życie, przestałam czuć się winna. Zmarszczył brwi, próbując odczytać coś z mojej twarzy.

– Co wydarzyło się w Rosji?

– Przestań. – Odwróciłam twarz, bojąc się, że rozpadnę się na kawałki na jego oczach.

– Oriano, co Ci zrobili?

– Dobrze wiesz co – mój głos drżał, ale zdołałam to z siebie wyrzucić. Nie byłam w stanie być dumna. Nie w tej chwili, gdy obnażałam przed nim to, co tak bardzo chciałam ukryć i pogrzebać w ciemnych zaułkach umysłu.

OrianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz