Niespodzianka

5.1K 261 40
                                    

ORIANA

Nakazałam swoim ludziom, aby zajęli się teraz interesami dotyczącymi tylko nas i naszej rodziny. Nie chcę mieć z Oliveto nic wspólnego, ale na to już chyba za późno. Choć sprawa Ester nadal siedzi w mojej głowie i płakać mi się chce na myśl, że coś może się z nią stać, teraz nie mogę jej pomóc. Aktualnie jestem wrakiem, który łka cicho w poduszkę. Minęły dwa tygodnie, odkąd ukryłyśmy się w starym domu rodziców mojego ojca. Tylko bracia Balamonte nam towarzyszyli, dla bezpieczeństwa. Wiedziałam, że Oliveto mnie szuka. Doszły mnie też słuchy, że Gambino zdołał mu się wymknąć. Na początku byłam gotowa wrócić, by pomóc im znaleźć jego i Ester, ale w tej sytuacji już nie chodziło tylko o mnie. Ktoś zapukał cicho do drzwi mojej sypialni. Otarłam twarz, próbując wziąść się w garść.

- Proszę - powiedziałam cicho, a moja matka weszła do pokoju ze zmartwioną miną. Usiadła na łóżku obok mnie i złapała moją dłoń.

- Dziecko, nie możemy się tu wiecznie ukrywać. Musisz mu powiedzieć.

- Nie mogę. On mi nie wierzy, woli słuchać innych, niż wysłuchać mnie. - Mój głos drżał, gdy o tym mówiłam. To było jak cios obuchem w łeb. Jego niewiara, podczas gdy moje serce krwawiło, zdradzone.

- Mężczyźni potrzebują czasu, by zrozumieć pewne rzeczy.

- Mamo - westchnęłam zrezygnowana, próbując wyjaśnić jej mój punkt widzenia. - On nie stanął po mojej stronie. Nie chcę być z kimś, kto przekreślił mnie przez słowa zawodowego kłamcy.

- A co z nim? - położyła rękę na moim brzuchu. Załkałam cicho.

- Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami, po czym opadły mi bezwiednie, przygniecione ciężarem minionych zdarzeń.

- Musisz powiedzieć Romano, że zostanie ojcem. - Zmarszczyłam brwi i pokręciłam przecząco głową.

- A ja zostanę matką i muszę myśleć o tym, by zapewnić bezpieczeństwo mojemu dziecku.

- Przestań być tak uparta - skarciła mnie.

- Po kimś to mam - wytknęłam jej. Świst wciąganego powietrza do płuc odbił się od ścian pokoju. Moja mama wyglądała na prawdziwie wkurzoną.

- Zdecydowanie nie po mnie, ja nigdy nie pchałam się tam, gdzie nie trzeba - odburknęła. To zabolało, ubodło do żywego.

- Wiesz co mamo? - Wstałam z łóżka i Złapałam się pod boki. Wyglądałyśmy tak, jakbyśmy zamieniły się miejscami. Gotowałam nad nią, patrząc na nią karcącym wzrokiem. - Wszystko co robiłam, co robię, było z myślą o Was, moich najbliższych. Obiecałaś mnie wspierać! - Obróciłam się do niej plecami i uciekłam. Zamknęłam się w łazience i oparłam dłonie o blat umywalki.

- Twój upór wpędzi Cię do grobu! - dobiegł mnie jej krzyk przed tym, jak trzasnęła drzwiami do mojej sypialni. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Klatka piersiowa unosiła się zbyt szybko. Mój przeszklony wzrok zaczął zawodzić. Zacisnęłam mocniej powieki, wyciskając spod nich łzy, które wręcz błagały, by się wydostać na zewnątrz. Teraz mam na nazwisko Oliveto i moje dziecko będzie wywodzić się z tego rodu. Czy jestem gotowa na wieczne wygnanie? Nie mogę, jak gdyby nigdy nic, odebrać Romano jego potomka. Nigdy by mi na to nie pozwolił. Wzięłam swój telefon, który kupił mi Nino i wysłałam mu krótką wiadomość.

OrianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz