Niech CIĘ Szlag!

5.7K 283 22
                                    

ORIANA

– Wszystko się ułoży – powiedziałam do łkającej cicho siostry. Dziś wyglądała jeszcze gorzej niż wczoraj. Jej lewe oko było ledwie widoczne spod napuchniętej powieki.

– Nie wierzę, że on nie żyje! – kolejny szloch wyrwał się z jej ust. – Co teraz będzie ze mną i Lucią?

– Zamieszkacie w moim domu. Twoja córka to urodzona gospodyni. Gdy zawiozłam ją do mamy od razu zaczęła jej pomagać.

– Tak, uwielbia swoją babcię – na wspomnienie małej nieznacznie się uspokoiła. Ścisnełam delikatnie jej dłoń.

– Jakoś to będzie. Dziś zabieram Cię do domu.

– A gdzie Romano? Chciałabym mu podziękować – nie wspomniałam jej o wczorajszym incydencie między mną a nim. Od Ester wiedziałam, że razem z Vitale pojechali do Paola.

– Pojechał zobaczyć co z Nino.

– Też chciałabym to wiedzieć – liczyłam na to, że on i Bianca zejdą się, skoro Emiliano nie stoi na przeszkodzie. – Co zrobiliście z jego – przełknęła ślinę, jakby to słowo nie chciało przejść przez jej gardło – ciałem?

– Nie martw się. Romano się tym zajmie. – Chociaż ten człowiek wyrządził jej tyle krzywdy, ona nadal coś do niego czuła. Łzy spływały z jej policzków. Otarłam je dłonią.

Gdy lekarz wydał dyspozycje, mogłam zawieźć Biankę do Lucii i mamy. Jechałyśmy w ciszy. Wiózł nas Lorenzo, najstarszy brat Nino. Ścisnęłam jej dłoń, gdy cicho załkała. Nie mogłam patrzeć na jej cierpienie, ale byłam pewna, że koszmar mojej siostry skończył się w momencie, gdy przestało bić serce jej męża. Mama otworzyła drzwi z Lucią na rękach. Pomogłam Biance wysiąść z auta. Każdy krok sprawiał jej ból, miała zbite żebra. Choć wyglądało to poważnie, obeszło się bez poważniejszych obrażeń fizycznych.

– Matko Boska – jęknęła matka patrząc na moją siostrę. Zaprowadziłyśmy ją do salonu, gdzie mogła odpocząć na kanapie. Lucia usiadła obok niej i wtuliła się w jej ramię. Na dworze czekał na mnie Lorenzo, więc nie mogłam zostać dłużej. Matka odprowadziła mnie do drzwi.

– Ty też nie wyglądasz dobrze Oriano – przyłożyła dłoń do mojego policzka. Miałam tylko niewielkie zasinienie na kości policzkowej i pękniętą wargę. W porównaniu z obrażeniami siostry moje były błahostką.

– Nic mi nie jest mamo. Zaopiekujesz się nimi, prawda?

– Nie wierzę, że Emiliano robił to mojej córce – łzy zaświeciły się w jej oczach. Objęłam ją, chcąc dodać jej otuchy.

– Nie obwiniaj się mamo. Nikt z nas nie wiedział.

– Jak mogła to ukrywać? – pociągnęła nosem płacząc w moje ramię.

-Dobrze wiesz jak jest. Bianca nie jest pierwsza i zapewne nie ostatnia. Jej koszmar już się skończył – powiedziałam pewnym głosem.

– Dziękuję Ci Oriano za to, że ją uratowałaś. Jesteś silniejsza, niż ja, Bianca i niejeden mąż – powiedziała, głaszcząc mój policzek. Skinęłam lekko głową, ucałowałam jej policzek i ruszyłam w stronę samochodu. Gdy odjeżdżałam mama wciąż stała przed domem.

OrianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz