Wróg Nigdy Nie Śpi

6.4K 281 48
                                    

ROMANO

Pięć miesięcy później...

– Myślisz, że to się uda? – zapytał Vitale marszcząc brwi. Ten pomysł mu się nie podobał, ale ja musiałem coś zrobić. Nie mogłem tego zostawić.

– Nie wiem, ale zawsze warto spróbować.

– Nie szkoda Ci takiego kontrahenta? – zaśmiałem się. Mój syn zmienił się na przestrzeni ostatnich miesięcy. Widziałem w nim godnego następcę, a jeżeli chodziło o Paszczenko, to miał racje. Interesy z Jakowem to była czysta przyjemność. Kasa zawsze się zgadzała i wszystko szło jak spłatka, ale to, co zrobił Orianie, wciąż odbijało mi się czkawką. Ona była silniejsza ode mnie, jakby zupełnie o tym zapomniała, choć ja znałem prawdę. Nie raz tuliłem ją w objęciach, gdy kolejny koszmar wkradł się nocą do jej umysłu.

– Znajdę innego. Kiedy ludzie podłożą ładunki?

– Jak tylko im się to uda. Wiesz, że Paszczenko jest przezorny. Musimy zaczekać.

– Tyle czekałem, to i kilka dni wytrzymam. Tylko pamiętaj – mój syn prychnął, bo napominałem go po raz setny, w tej samej sprawie.

– Wiem, wiem. Orianie ani słowa.

– Dobrze, że się zrozumieliśmy. – Odpaliłem papierosa i rozsiadłem się w fotelu. – I jeszcze jedno. Staraj się nie wspominać przy mojej żonie o nowych więźniach. Wolałbym, aby przestała uczestniczyć w przesłuchaniach. – Tym razem to ON się zaśmiał, patrząc na mnie z niedowierzaniem.

– Przecież wiesz, że Twoja żona wpadła w to po uszy. Lubi interesy, biznesy i wszystko, czego kobieta lubić nie powinna. – Sięgnął po szklankę i nalał sobie whisky. – Stworzyliśmy potwora – zażartował.

– Tak. Oriana to stworzony lider, a w dodatku ryzyko to chyba jej drugie imię. Gdyby nie fakt, że jest w szóstym miesiącu ciąży, pozwoliłbym jej na pracę, ale jest inaczej i nie mam zamiaru narażać jej i naszego dziecka.

– Będę milczał jak zaklęty, ale jak ona się dowie, że wszystko przed nią zatajamy, to tak nam nawciska, że pójdzie nam w pięty.

– To jest Twoje szkolenie synu. Bądź przebiegły i rób wszystko tak, abym nie musiał się potem na Ciebie wkurwiać. – Brew Vitale uniosła się nieznacznie, gdy obserwował, jak dolewałem sobie whisky. Podałem mu szklankę wypełnioną trunkiem.

– Za to, że dostaniesz burę od żony?

– Właśnie za to – wypuściłem dym z płuc i zgasiłem papierosa. Odkąd zniknął Paolo i Daniela, wszystko ucichło i wróciło do normy. W klubach był względny spokój, nie licząc jakichś przygłupów, którzy pozwalali sobie za dużo, raz na jakiś czas. Miałem nadzieję, że Ci zdrajcy nie postradali rozumu i nie będą się wychylać. W przeciwnym razie srogo za to zapłacą. Nie ma dla nich wybaczenia, a karą będzie śmierć. To samo czeka Paszczenko. Oriana nie chciała z nim zadzierać, ale ja nie mogłem spać, wiedząc, że on oddycha. Postanowiłem wydoić z niego kasę i uśpić jego czujność. Między nami układało się wyśmienicie. Kontakt wzorcowy, dostawy zawsze w terminie i on, jako biorca, był w pełni usatysfakcjonowany. Ja też będę – uśmiechnąłem się chytrze – gdy jego luksusowa buda pod Moskwą wyleci w powietrze, włącznie z nim i jego ludźmi.

— Jadę do klubu. Jeśli będziesz czegoś potrzebował, wiesz gdzie mnie znaleźć.

— Vitale? – zawołałem, zanim zdążył opuścić mój gabinet. Ostatni raz zerknąłem na niego porozumiewawczo.

— Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby trzymać ją od tego z daleka. – Zamknął za sobą drzwi, a ja mogłem odetchnąć. Wszystko zaczynało układać się po mojej myśli. Gdy tylko nasza córka przyjdzie na świat, wyjedziemy na długie wakacje. Mój syn nie poznał jeszcze moich planów, ale niebawem mu je zdradzę. Wiem, że jest na to gotów, może nawet bardziej niż ja? Wyjrzałem przez okno i założyłem dłonie na zagłówek fotela,ponad moją głową. Na niebie nie dostrzegłem ani jednej chmury. Nawet pogoda nam sprzyjała. Bezchmurne niebo i wciąż nie zapowiadało się na deszcz. Wyciągnąłem kolejnego papierosa i wsadziłem go do ust. Zapatrzyłem się na płomień, gdy odpaliłem zapalniczkę. Tak, Vitale jest gotów i ja również jestem. Będę spokojny, wiedząc, że zostawiam imperium w jego rękach, a żaden z moich przyjaciół tego nie zakwestionuje, bo mój syn zaczął wyrabiać sobie nieskazitelną w naszym świecie reputację. Był taki, jaki powinien być. Bezlitosny kiedy trzeba, z łbem na karku, a tego obawiałem się najbardziej. Czy będzie potrafił myśleć głową, a nie fiutem, którym posługiwał się zbyt często? Cała ta sprawa z Orianą, Gambino, Paszczenko i cios, jaki zadał mu Paolo, wyrobiły w nim taką ostrożność, jakiej mu brakowało. Choć muszę przyznać, że sam się tego nie spodziewałem. Jestem pewien, że błędy, które popełnialiśmy, które ja popełniałem, pozwolą nam uniknąć kolejnych upadków. Odwróciłem się w stronę drzwi, gdy ciche pukanie oderwało mnie od moich myśli. Otworzyły się i do środka zajrzała ta, za której obecność powinienem dziękować Matce Boskiej każdego dnia.

OrianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz