Rozdział 4

4.1K 135 1
                                    

Aurora

Powoli otwieram oczy i pierwsze co widzę, to że jestem zakneblowana i przywiązana do krzesła. Znajdowałam się w ciemnej, mokrej piwnicy. Próbowałam się wyswobodzić z więzów ale nic z tego. Z bezsilności zaczęły lecieć mi z oczu niechciane łzy. Nie wiem ile czasu upłynęło, ale usłyszałam otwieranie drzwi. W nich zobaczyłam dobrze zbudowanego bruneta. Na moje oko miał z 23 lata. Gdy do mnie podszedł, poczułam że strach sparaliżował całe moje ciało. Zamknęłam oczy, gdy był coraz bliżej. Po chwili poczułam że nie jestem już zakneblowana. Zerknęłam na niego zdezorientowana. Kucnął przede mną i złapał mój podbródek. Nie powiem, trochę zabolało. Jęknęłam cichutko z bólu, a na jego twarzy wkradł się niepokojący uśmiech. Potem się do mnie odezwał:

- No widzę że się obudziłaś, nawet nie masz pojęcia w co ty wpadłaś mała. - powiedział przybliżając się jeszcze bardziej do mnie.
- Czego ode mnie chcesz!? Wypuść mnie stąd draniu! - powiedziałam wściekła, szarpiąc się.
- Oj, niedługo się przekonasz, słodka Auroro. I po pierwsze, nie życzę sobie takiego odzywania w moją stronę. Nawet nie wiesz, kim jestem i na co jesteś narażona. - powiedział groźnym tonem.
- Wiesz kim jesteś!? Dupkiem, który nie jest nic wart! - wysyczałam wkurzona w jego stronę.

Po chwili, jego wyraz twarzy zmienił się. Nie powiem, w tym momencie żałowałam tego, co powiedziałam. Na swoim lewym policzku poczułam mocne uderzenie przez co jęknęłam. Niestety od ciosu krzesło runęło na podłogę razem ze mną, uderzyłam z całej siły głową o posadzkę. Mężczyzna niebezpiecznie kucnął obok mojej twarzy. Podniósł mnie razem z krzesełkiem z podłogi. Zaczął mnie rozwiązywać z więzów. Potem czułam już tylko uderzenia w żebra i brzuch. Skuliłam się i błagałam w myślach żeby przestał. Kiedy już skończył, pochylił się w moim kierunku. Spojrzałam na jego twarz ze strachem w oczach. Chwycił mnie brutalnie za podbródek, a ja jęknęłam z bólu.

- Ze mną się nie pogrywa maleńka. Jak będziesz tak robiła, to kary będą coraz gorsze. Zrozumiałaś. - wysyczał groźnie do mnie.
- Pieprz się. - powiedziałam ostatkami sił.
- Pieprzyć to mogę ciebie. Jeszcze nauczę cię posłuszeństwa. - powiedział.

Gdy skończył szarpnął mną tak, że upadłam na zimna podłogę. Spojrzał na mnie z pogardą i ruszył w kierunku wyjścia. Nie byłam w stanie wytrzymać z bólu i po prostu opadłam z sił.

Alessandro

Wyszłem wściekły z piwnicy. Chciałem być miły dla niej ale jednak nie dało się. Ruszam do swojego gabinetu kontynuować swoją pracę. Gdy weszłem, od razu podszedłem do barku z moim ulubionym alkoholem i nalałem do kieliszka. Alkohol przyjemnie palił mój przełyk i od razu mój nastrój się poprawił. Potem zasiadłem do biurka i kończyłem podpisywanie papierów. Po pewnym czasie zauważyłem że do gabinetu wszedł Carlo.

- Coś chciałeś. Jak widzisz mam dużo pracy.
- Przyszłem się zapytać, co ty jej tam robiłeś. Krzyki było słychać na całym holu.
- Powiedzmy że trochę mnie zdenerwowała swoim zachowaniem i dałem jej lekką karę. Zasłużyła na to.
- Okej, nie mieszam się. Pójdę już nie będę przeszkadzać.
- To idź.

Ile można. Kolejny człowiek który mnie dziś truje.

Aurora

Otworzyłam oczy i zobaczyłam że jestem nadal w piwnicy na zimnej podłodze. Próbowałam wstać ale nie dałam rady i upadłam. Było mi strasznie zimno i byłam obolała. Drugi raz próbowałam znów się podnieść i mi się udało. Ruszyłam powolnym krokiem do starego materaca który znajdował się w kącie pokoju. Gdy na nie się położyłam, poczułam ulgę. Czułam że mam złamane żebro, dlatego że trudniej mi się oddychało. Położyłam się na boku i podciągnęłam nogi do klatki piersiowej. Cała obolała zasnęłam, myśląc co dalej że mną będzie.

Alessandro

Byłem wykończony pracą. Spojrzałem na zegar była 18:30. Postanowiłem iść do kuchni na kolację. Gdy dotarłem do jadalni, zauważyłem Carlo, Vincenta i Alberto. Przywitałem się z nimi i zasiadłem przy stole delektując się pyszną kolacją. Gdy Alberto i Vincent odeszli od stołu to Carlo spojrzał na mnie złowrogim wzrokiem.

- No co!?
- Nie co tylko słucham Alessandro. Nie zamierzam patrzeć na cierpienie tej dziewczyny. Nie zrobisz z niej kolejnej zabawki.
- Nie wtrącaj się w moje sprawy, okej!! Jesteś tylko moją prawą ręką!! - Wykrzyczałem na niego ruszyłem powoli w jego stronę.
- Będę się wtrącać. Nie zamierzam patrzeć jak się nad nią znęcasz!!
- Daj mi spokój Carlo!! W każdej chwili mogę cię zwolnić!! - powiedziałem a on od razu cały zbladł. Po chwili ruszył w stronę wyjścia jadalni i wyszedł z willi trzaskając drzwiami. Nie miałem już dziś sił żeby się kłócić.

Porwana by być jegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz