Aurora
Obudziłam się i pierwsze co zauważyłam to wpatrującego się we mnie Alessandra. W odpowiedzi odwróciłam się do niego plecami, nie miałam nastroju na dzisiejszy dzień. On to chyba zauważył bo przybliżył się do mnie bardziej. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, wiem że chciał mi pomóc ale mam już wszystkich dość, nawet niego. Zła zrzuciłam jego rękę ze mnie i wstałam z łóżka a następnie skierowałam się do łazienki. Tam już rozkleiłam się na dobre, wiem że wróg Alessandro mnie chcę i strasznie się boję co będzie dalej. Usłyszałam delikatne pukanie w drzwi.
- Aurora porozmawiajmy, proszę. – usłyszałam Alessandro za drzwiami. Nie odpowiedziałam, nie chcę od niego wsparcia, bo wiem że zaraz zmieni swoje nastawienie wobec mnie.
- Mała błagam cię otwórz i porozmawiajmy.- powiedział ponownie.
- Odejdź, proszę cię – co ledwo wypowiedziałam te słowa do niego. Byłam wykończona psychicznie, czuje że mnie to wszystko przerasta. Najpierw porwanie, później pobicie przez Alessandra i jeszcze ta sprawa z tym całym Alexem.
- Mała, proszę cię. – nie mogłam znieść jego gadania, więc podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz. Wszedł i gdy mnie zobaczył zapłakaną i siedzącą na podłodze natychmiast do mnie podszedł i ukucnął przy mnie. Poczułam jego dłoń pod swoim podbródkiem. Uniósł go i zmusił mnie bym na niego popatrzyła. Zobaczyłam w jego oczach smutek i zmartwienie. On jedynie przyciągnął mnie do siebie i przytulił mnie. Ja jedynie wtuliłam się w niego mocniej i czułam że powoli się uspokajam. Nie wiem czemu, ale przy Alessandrze czuje się bezpieczna, chociaż jego nastrój się prawie ciągle zmienia to czuje że on mnie potrzebuje chociaż ja tego nie czuje.
- Chcę byś przy moim boku czuła się bezpieczna. Zależy mi na tobie i nigdy nie pozwoliłbym cię skrzywdzić, mała. Wiem że mi nigdy nie zaufasz, ale nie odsuwaj się ode mnie. – w jego głosie było słychać żal.
- Jak mam ci ufać jak na każdym kroku mnie krzywdzisz. Odkąd tu jestem, to każdego dnia boję się że coś możesz mi zrobić. Jestem tu z własnej woli dlatego że chcesz mnie mieć dla siebie. Nic ci takiego nie zrobiłam i ta cała sytuacja mnie przerasta, a ty tego nie ułatwiasz. – gdy to mówiłam, mój głos łamał się. Poczułam że poluźnia uścisk i wypuszcza mnie ze swoich objęć. Patrzę pustym wzrokiem na bok by nie widzieć jego zdenerwowania na twarzy. On jedynie westchnął i skierował się do wyjścia.Allesandro
Jej słowa uderzyły we mnie że natychmiastowo wypuściłem ją z objęć. Skierowałem swój wzrok na nią, patrzyła całkiem w inną stronę. Wiedziałem że boi się mnie. Ciężko westchnąłem i skierowałem się do wyjścia, zatrzymałem się w progu i kątem spojrzałem na nią. Siedziała z głową schowaną w kolanach. Nie wiem już co robić w takiej sytuacji. Postanowiłem zostawić ją samą.
- Przepraszam. – w tej chwili tylko tyle zdołałem z siebie wydusić. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do salonu. Opadłem na kanapę i przemyślałem sobie wszystko. Wiedziałem dobrze że wszystko się psuje, podświadomość mówiła mi żeby w tej chwili poszedł do Aurory a rozum bym ją zostawił samą. Z nerwów pociągnąłem za swoje włosy. Nie wiem co robić i jak postąpić w sytuacji związanej z porwaniem Aurory. Dobrze wiedziałem że jeżeli nie dostanie jej w czasie, to sam wparuje mi do domu by ją zabrać. Ten człowiek jest zdolny do wszystkiego. I co że ochrona jest wszędzie, na całym terenie, to nic nie da. Boję się o życie swoich ludzi a najbardziej Aurory. Nigdy sobie tego bym nie wybaczył gdyby stała się jej jakaś krzywda. Czułem że nie panowałem nad sobą, wstałem i zacząłem niszczyć wszystko co znajdowało się w salonie. W tamtym momencie walczyłem ze samym sobą. Próbowałem jakoś opanować swoje nerwy, ale nie szło mi to łatwo.
- Co ty wyprawiasz!!?? – za plecami usłyszałem Carlo. Odwróciłem się w jego stronę i popatrzyłem z gniewem w oczach. Widziałem że się martwi, ale nie chciałem od nikogo pomocy.
- Czego chcesz. – próbowałem być opanowany by znów nie wybuchnąć, ale sama jego obecność doprowadzała mnie do szału.
- Co się z tobą dzieje, stary. Nigdy tak się nie zachowywałeś. Wiesz że możesz mi powiedzieć wszystko, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
Na jego słowa prawie co o mało nie wybuchnąłem śmiechem. – Przyjaciółmi, pff. Nie żartuj sobie ze mnie Carlo. Dla mnie jesteś zerem. Błagam cię, nie wspierałeś mnie w ciężkich sytuacjach i jeszcze masz czelność nazywać mnie swoim przyjacielem. – Podszedłem do niego rzucając mu gniewne spojrzenie. W tamtej chwili nie panowałem nad swoimi słowami.
- Ciebie chyba coś pogięło, opanuj się do cholery. Znowu to robisz, zachowujesz się tak samo jak po śmierci ojca o którą się obwiniałeś. Chyba nie chcesz powtórki z rozrywki. – Jego słowa uderzyły we mnie dwukrotnie, przez co natychmiast pobladłem. Przed oczami przeleciały mi wszystkie wydarzenia z tamtego dnia.
- Zejdź mi z oczu, natychmiast. – wskazałem ręką na drzwi wejściowe. W każdej chwili mogłem na niego się rzucić z pięściami.
- Wyjdę, ale chcę żebyś wiedział że nie chcesz takiej sytuacji z Aurorą. Lepiej ją pilnuj, bo w każdym miejscu czai się niebezpieczeństwo. Wiedziałeś na co się narażasz porywając ją.
- Wynoś się!!! – nie wytrzymałem już napięcia. On w odpowiedzi prychnął i ruszył w kierunku drzwi. Upadłem na kolana i schowałem twarz w dłoniach by ukryć swoje zażenowanie. W swoich oczach poczułem łzy których było coraz więcej. Z jednej strony czułem złość i gniew a z drugiej smutek i żal. Carlo miał rację. Przez dwa lata obwiniałem się o śmierć ojca, myśląc że to przeze mnie. Wstałem z podłogi i ruszyłem do swojego gabinetu zostawiając zdemolowany salon. Potrzebowałem coś mocnego by uspokoić swoje nerwy. Podszedłem do barku wyciągając najmocniejszy alkohol a następnie opadłem na fotel myśląc co dalej.Aurora
Nie wiem ile czasu minęło od kiedy tu siedzę, ale sądząc że dużo. Wstałam i przeszłam przez próg łazienki. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do drzwi od sypialni. Postanowiłam poszukać Alessandra ale nie wiedziałam gdzie by mógł być. Skierowałam swoje kroki do salonu. Gdy przeszłam przez drzwi, moim oczom ukazał się szok. Wokół panował chaos, wszystko było porozrzucane. Nie chciałam wiedzieć co tu się stało, ale mogłam się spodziewać że to sprawka Alessandra lub kogoś innego. Nie wiedziałam gdzie on mógł być. Przypomniało mi się jeszcze jedno miejsce gdzie mógł przebywać, jego gabinet. Szkoda że nie wpadłam na to wcześniej. Gdy byłam już pod drzwiami wachałam się zapukać czy chociaż wejść. Jednak zebrałam w sobie odwagę i weszłam do gabinetu. To co zobaczyłam wmurowało mnie. Alessandro cały we łzach z alkoholem w ręku. Nawet w żadny sposób nie zareagował na moją obecność. Postanowiłam wyjść i zostawić go samego by sam sobie wszystko przemyślał, a dobrze wiedziałam że moja obecność by gorzej go zdenerwowała. Wróciłam z powrotem do sypialni gdzie od razu rzuciłam się na łóżko. Po paru minutach zdałam sobie sprawę że coś to nie gra, a że było ciemno czułam że nie jestem tutaj sama. Zaczęłam się rozglądać po pokoju z niepokojem i zauważyłam że ktoś stoi przy oknie. Starałam się zachować ostrożność i wycofać się do wyjścia. Gdy byłam przy drzwiach usłyszałam męski głos.
- Wreszcie się spotykamy, Auroro.
- K-kim jesteś? – w tamtej chwili chciałam być przy Alessandro. Mężczyzna zaczął podchodzić do mnie coraz bliżej, ja z paniki zaczęłam biec do drzwi. Gdy byłam już blisko zostałam przyparta do ściany.
- Dobrze wiesz, moja droga. Alllesandro nie wywiązał się z czasem dostarczenia ciebie do mnie, więc sam przyszłem po to co moje. A ja wiem ile znaczysz dla Alllesandra.
- Puść mnie, proszę. Nie rób mi nic – byłam przerażona by coś więcej powiedzieć. Spuściłam wzrok i to był mój błąd. Zauważyłam w jego dłoni nóż. Zaczęłam się wyrywać czym tylko pogorszyłam swoją sytuację. Poczułam mocny ból w okolicach brzucha. Nie wytrzymałam z bólu i opadłam na podłog. Przyłożyłam rękę i wyczułam coś mokrego, to była krew. Spojrzałam na ranę i zobaczyłam wbity nóź. Rozpłakałam się z bezsilności. Wiedziałam że to już mój koniec i gdy ktoś tu przybędzie dla mnie będzie już za późno.
- Alessandro nie raz już mnie zranił, ale raniąc ciebie ranię też niego. Nie zdąży cię uratować i będzie cierpieć jak ja. – wysyczał w moją stronę. Następnie uklęknął koło mnie i wyjął nóż z mojego brzucha. Po pokoju rozniósł się mój krzyk. Cierpiałam i to bardzo. On się tylko uśmiechnął pod nosem i ruszył do okna przez które wyszedł. Czułam że się wykrwawiam i przykładanie rąk do rany nic nie pomagało. Próbowałam wstać ale udało mi się tylko oprzeć o ścianę, z każdą minutą czułam jak uchodzi ze mnie życie. Łzy w niczym już nie pomogą. Usłyszałam jak ktoś wchodzi. Jak przez mgłę widziałam jak Alessandro z Carlem podbiegają do mnie.- Mała, spójrz na mnie – nie reagowałam na nic. Poczułam otaczające mnie ramiona. Jęknęłam z bólu gdy Alllesandro wziął mnie na ręce.
- Alessandro – wyszeptałam jego imię na tyle ile miałam sił.
- Nic nie mów. Oszczędzaj się. Wszystko będzie dobrze maleńka. – już nic nie powiedziałam. Czułam że, zaraz zemdleję z wykończenia. Oparłam głowę na jego ramieniuAlessandro
Położyłem ją na łóżku najdelikatniej by nie sprawić jej większego bólu. Usiadłem koło niej i chwyciłem jej dłoń w swoją. Materiał który przedtem przyłożyłem do rany zaczął przesiąkać krwią. Spojrzałem na jej twarz i zauważyłem że jest coraz słabsza. Bałem się że lekarz którego wezwał Carlo nie zdąży na czas. Nie daruje sobie jeżeli umrze. Przyłożyłem jej dłoń do swoich ust i złożyłem na niej delikatny pocałunek. Usłyszałem otwieranie drzwi i po chwili do pokoju wszedł Carlo z lekarzem. Od razu zaczął ją badać. Kazał Carlowi wyjść a mi zostać. Nie mogłem jej zostawić w tym momencie. Po opatrzeniu powiedział że musi dużo odpoczywać by doszła to poprzedniego stanu. Gdy wyszedł z sypialni, Carlo zaczął na mnie krzywo patrzeć.
- Co tak się patrzysz na mnie??
- A nie mówiłem że tak będzie. Miałeś ją pilnować. Nie zrobiłes tego i to przez ciebie teraz leży ranna.
- Nie wiń mnie za to!!!
- Dobrze wiesz ze to Alex zrobił jej krzywdę. Ty zawsze wszystko masz gdzieś.
- Wiesz co, najlepiej będzie jak już pójdziesz z tąd.
- Z przyjemnością. Nie starasz się o nią tylko jeszcze bardziej tracisz jej zaufanie. - Już nic nie powiedziałem. Carlo westchnął i wyszedł. Ruszyłem do sypialni gdzie była Aurora. Położyłem się obok jej i przytuliłem ją delikatnie do siebie. Z wieloma myślami zasnąłem.Przepraszam że nie było mnie tak długo. Ale nie miałam weny😅😅. Długo myślałam na przebiegu wydarzeń w tym rozdziale❤️❤️. Mam nadzieję że nie jesteście źli na mnie😕😕😕
CZYTASZ
Porwana by być jego
Mystery / ThrillerHistoria opowiada o najgroźniejszej włoskiej mafii. Na jej czele stoi nieustraszony mężczyzna o imieniu Alessandro. Pewnego razu Alessandro przylatuje do Londynu załatwić ważne sprawy związane z mafią. Wieczorem wraz z Carlo, ruszają na imprezę w ce...