Bał się. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bał. Był wypychany przez inne Anioły w stronę bramy, każda para oczu patrzyła na niego z nienawiścią, z zawiścią, goryczą. Nie mógł znieść tych spojrzeń, ich ciężar sprawiał, że sam chciał stąd zniknąć jak najszybciej, więc nie opierał się kolejnym pchnięciom. Gdy już był na skraju bramy, popchnięty przez Piotra, padł na kolana. Dwóch Anielskich żołnierzy złapało jego skrzydła, gotowi je wyrwać. Lucyfer zacisnął powieki, czekając na śmiertelny ból, który i tak nie przyniesie jego upragnionej śmierci.
Nie miał powodu by tego chcieć.
On nic nie zrobił.
Ale oni o tym nie wiedzieli.
Pochylił głowę w dół, nie mogąc znieść tych spojrzeń, palących go bardziej niż ogień.
I nagle je poczuł.
Spojrzenie, inne niż wszystkie.
Uniósł głowę, otwierając oczy, i szukając wzrokiem tego spojrzenia, które mogło go wybawić, dać chwilę ukojenia i... Być może zrozumienia. W końcu, zobaczył ją.Szmaragdowe spojrzenie pełne łez, przerażony wyraz twarzy. Młoda Anielica, którą bardzo dobrze znał. To ona była obiektem jego obserwacji przez ostatni czas, to ona zabrała jego serce, o czym nie wiedział nawet Michał.
Jego młodszy brat, którego darzył zaufaniem i braterską miłością snuł plotki i domysły, że Lucyfer kogoś pokochał.Michał nie zdawał sobie sprawy, jak blisko jest prawdy.
Ich oczy się spotkały i na chwilę, krótką chwilę jego ból i przerażenie zniknęło. W jego duszę wpływała ulga. Łączyła się z krwią w jego żyłach i dawała ukojenie.
Jeśli tak wygląda miłość, może upaść milion razy.
Jego chwila ulgi została brutalnie przerwana, gdy tuż przed nim wylądował brat. Przynajmniej niegdyś brat.
Oddech Lucyfera znów przyspieszył, krew w żyłach zaczęła szybciej krążyć, ale nie ze strachu.
Z palącej jego serce wściekłości. Patrzył z zawiścią na swojego młodszego brata z dołu, starając się ukryć w duszy wstyd, który również zaczął wypełniać jego serce.
- Czekajcie - mruknął beznamiętnie Michał. - zrzućcie go ze skrzydłami. Niech płoną. Zasłużył na największy ból.
Oczy Lucyfera błysły czerwienią, co przeraziło nawet Michała, który niekontrolowanie drgnął.
- Ojciec i tak się dowie. W niebie nic nie utrzyma się wiecznie w tajemnicy - syknął Lucyfer niskim głosem, zupełnie nie podobnym do jego poprzedniego wcielenia. Michał uśmiechnął się złośliwie, chowając za tym uśmiechem swoje obawy.
- Zrzućcie go, niech płonie razem ze swoimi braćmi Piekielnym Ogniem. - To było ostatnie zdanie jakie usłyszał, nim ziemia się pod nim zapadła, a on zaczął spadać w otchłań w akompaniamencie krzyku.
Jednak nie był w stanie odróżnić, czy ten krzyk należy do niego, czy do młodej anielicy.
Jego skórę zaczął trawić ogień, skóra czerwieniała, potem czerniała i bezlitośnie się odrywała. Błagał, by ten Upadek odebrał mu życie. By siła uderzenia zabrała mu tlen wraz z duszą. Tak bardzo błagał...
- Lucyfer - głos, jak za mgłą dobiegał zewsząd, rozejrzał się ale wszędzie widział płomienie. Głos ginął wśród szeptów Michała i obelg innych Aniołów.
CZYTASZ
Oddech Lucyfera | BREATHE ✅
Romance"Dla niej wywołam wojnę, choćbym miał Upaść jeszcze raz." "Dla niego poruszę Niebo, Piekło i Ziemię, choćbym miała oddać życie." Nawet największy, Najniebezpieczniejszy płomień Prosto z serca i duszy stworzony Zdziała ledwie połowę, Jedną, niewielką...