- Jak mogłaś wyjść bez mojego pozwolenia?
- Ja po prostu...
- Wiesz jakie to było nieodpowiedzialne?
- Ale...
- Całe Piekło cię szukało!
- Ale ja...
- Lucyfer, cholera! - warknął w końcu Lewiatan, przez co cała trójka się zatrzymała.
Lucyfer niósł Norę w ramionach, odkąd tylko zauważył, że jest boso. Nie przeszkadzało mu to jednak w repremendzie. Erios jeszcze się nie pojawił po powrocie na swoją część, więc część drogi musieli przejść pieszo.
- Co znowu? - warknął.
- Skończ już. Żyje i nic jej nie jest. Myślę, że to co przeżyła jest wystarczającą karą - wyjaśnił, patrząc na niego niemal z urazą.
Lucyfer westchnął. Nie chciał się przyznać i też nie miał zamiaru tego mówić na głos, ale Lewiatan miał rację. To, co przeżyła w celi, wystarczyło jej.
- Niech będzie - westchnął ciężko i po chwili wahania złożył pocałunek na jej czole.
Jeśli wcześniej Nora próbowała się bronić, tak teraz już się nie odzywała, zastygła w szoku, a na jej policzkach zakwitły rumieńce.
Samael tego nie skomentował i powstrzymał Lewiatana przed zrobieniem tego samego. Po chwili go szturchnął.
- Nie wiem jak u ciebie, ale u mnie czeka tona papierów - spojrzał na niego porozumiewawczo i odleciał, zostawiając po sobie pył.
Lewiatan chwilę patrzył za bratem, starając się zrozumieć, a gdy pojął o co chodziło, posłał im uśmiech i również zniknął.
- Jeszcze kawał drogi przed nami - Nora spojrzała na niego. Gdy ona tędy szła oczarowana, zdawało się znacznie krócej. - Postaw mnie. Dam radę.
- Nie - uciął Lucyfer i po chwili jego oczy błysły. - Mam pomysł - dodał i przytulił Norę bardziej do siebie.
Nim Nora zdążyła zaprzeczyć, poczuła gwałtowne szarpnięcie, a później uczucie unoszenia. Otworzyła szerzej oczy, ale nie odważyła się spojrzeć. Dalej mocno zaciskała palce na jego koszulce i ukrywała twarz w jego szyi.
Chwilę, zdaję się minutę później, choć mogło to być znacznie więcej, Nora poczuła przyjemne ciepło Pałacu i swojej komnaty. Lucyfer postawił ją na podłodze i zamknął drzwi balkonowe. Upadła spojrzała na plecy Księcia i zobaczyła czarne, ogromne skrzydła. Były jednak dalekie od tych, które posiadali jego bracia. Skrzydła Lucyfera były... Zakończone szponami i zamiast piór, miały coś w rodzaju skóry. Przypominały skrzydła nietoperza, a nie Upadłego anioła.
- Ale... Ale mówiłeś... - wyszeptała, ostrożnie do niego podchodząc. Jednak nim zdołała ich dotknąć, skrzydła zniknęły, tak samo szybko jak się pojawiły.
- Mówiłem prawdę. Moje skrzydła nie odrosły - przerwał jej Książę. - To są skrzydła, które dostałem tu. Zupełnie inne.
Jego ton był zimny, wyraźnie wskazujący, by nie drążyć tematu, więc Nora zamilkła. Uznała, że już dość przeskrobała na dziś.
Lucyfer westchnął i odwrócił się przodem do niej.Chwilę na nią patrzył, aż w końcu odpuścił i pozwolił, by emocje nim zawładnęły. Podszedł do niej i znów ją objął.
Nora już tego nie skomentowała. Po prostu ufnie zniknęła w jego ramionach, czując, że oboje tego potrzebują. Odetchnęła cicho jego zapachem i rozluźniła się. Poczuła, że pierwszy raz odkąd tu trafiła, czuje się w pełni bezpiecznie.
CZYTASZ
Oddech Lucyfera | BREATHE ✅
Romance"Dla niej wywołam wojnę, choćbym miał Upaść jeszcze raz." "Dla niego poruszę Niebo, Piekło i Ziemię, choćbym miała oddać życie." Nawet największy, Najniebezpieczniejszy płomień Prosto z serca i duszy stworzony Zdziała ledwie połowę, Jedną, niewielką...