Rozdział 4: Nie chwal dnia przed zachodem słońca

1.1K 80 209
                                    

Dedykowane Berlinka_ Chciałaś, to masz :D

Już od momentu, w którym Marinette usiadła w swojej ławce, wiedziała, że jak tylko nadarzy się okazja, jej przyjaciele będą chcieli niezwłocznie z nią porozmawiać. Całe szczęście podczas lekcji nie mieli takiej możliwości ze względu na czujne spojrzenie pani Bustier, która tego dnia zdawała się być w nie najlepszym humorze i zwracała uwagę każdemu, kto choć w nieznacznym stopniu zakłócał tok zajęć. Mimo to dziewczyna nieustannie czuła na sobie wzrok Alyi, choć starała się udawać, że niczego nie zauważyła.

Zgodnie z jej przeczuciem, kiedy tylko dzwonek obwieścił koniec pierwszej lekcji, trójka przyjaciół niemal natychmiast odwróciła się w jej kierunku.

- Co ty tutaj robisz, Marinette? Nie powinnaś siedzieć w domu i się kurować? – zapytał Nino ze zdziwieniem.

Dziewczyna westchnęła z powoli rodzącego się wewnątrz niej zdenerwowania. Naprawdę nie miała ochoty wracać do tego tematu, ale wyglądało na to, że kolejne przesłuchanie jej nie ominie.

- Już wam wczoraj mówiłam, że się lepiej czuję – odparła, próbując ukryć irytację. – Gdybym była chora, nie pojawiłabym się w szkole. Koniec tematu.

- Wcale nie koniec! – zaprzeczyła gorliwie Alya. – Musisz nam wszystkim jeszcze raz wyjaśnić, co się dokładnie stało, że opuściłaś nas wczoraj bez pożegnania!

- Ale tu nie ma nic do tłumaczenia! – upierała się Marinette. – Poza tym myślałam, że już przechodziłyśmy przez tę rozmowę, Alya! Po prostu obudziłam się w nocy.... Było mi gorąco, więc podeszłam do otwartego okna i mnie przewiało! Koniec kropka!

Dziewczyna nie czekała na jakąkolwiek odpowiedź, tylko wstała i zaczęła kierować się na korytarz, chcąc zaczerpnąć trochę świeżego powietrza przed następnymi zajęciami. Niedługo potem usłyszała za sobą kroki i nagle para silnych ramion oplotła się wokół jej szyi, przez co niemal się przewróciła.

- Przepraszam, Marinette, nikt nie chciał ciebie zdenerwować! Po prostu martwiliśmy się, to wszystko. Oj weź no, nie obrażaj się na nas! – Alya jęczała jej do ucha.

Początkowo nastolatka zamierzała zignorować słowa swojej przyjaciółki, ale prawda była taka, że nie potrafiła się na nią zbyt długo gniewać, zwłaszcza że przecież nie miała złych intencji, a jej dociekliwością kierowała zwykła troska. Udawała przez chwilę, że się namyśla, po czym z radosnym uśmiechem odparła, że im wybacza.

Całą czwórką wyszli na korytarz i rozmawiali już na same błahe tematy, jednak Marinette tylko częściowo skupiała się na ich konwersacji. Kątem oka co chwilę zerkała w stronę blondyna, który stał tuż obok niej. W pewnym momencie ich ramiona przypadkowo się zetknęły, a dziewczyna ze wszystkich sił starała się nie zarumienić, lecz po chwili i tak poczuła zdradzieckie ciepło na policzkach. Odsunęła się nieznacznie.

- Wszystko w porządku, Marinette?

Wspomniana dziewczyna momentalnie odwróciła się w stronę głosu i napotkała spojrzenie soczyście zielonych oczu, które przypatrywały się jej z niepokojem. W duchu zaczęła panikować, co nie zdarzyło się jej już od bardzo dawna.

Jednak teraz wszystko się zmieniło.

Marinette nie potrafiła odwrócić wzroku, kiedy w myślach jak mantrę powtarzała słowa: Adrien jest Czarnym Kotem. Adrien jest Czarnym Kotem. Adrien jest Czarnym Kotem. Wciąż ciężko było jej w to uwierzyć, jednak miała niezaprzeczalne dowody na to, że to prawda. Sama rozmawiała na ten temat z Plaggiem, więc nie mogło być mowy o pomyłce.

Cena szczęścia | MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz