Rozdział 6: Chwila wytchnienia

907 83 86
                                    

Adrien mógłby przesiedzieć całe popołudnie, wieczór, a nawet i następną noc w pokoju swoich rodziców, choćby patrząc na śpiącą i odpoczywającą w ciszy Emilie Agreste, jego ukochaną matkę, za którą tak bardzo tęsknił przez ostatnie dwa lata niewiedzy o tym, co się z nią stało. Nie liczyło się dla niego to, że za kwadrans powinien mieć chiński, ani to, że musiał poćwiczyć przed kartkówką z fizyki. Czuł się tak, jakby cały jego świat nagle stanął w miejscu, jakby wszystkie sprawy, które jeszcze niedawno zaprzątały jego umysł, teraz odeszły w niepamięć. Jakby leżąca przed nim kobieta stała się kompasem, za którym musiał podążać, by się ponownie nie zgubić w otchłani własnych lęków i niepowodzeń.

Niestety, nie było mu to dane. Po trwającym kilka dobrych minut uścisku – jak na gust Adriena i tak stanowczo za krótkim – w którym nie brakowało pełnych ciepła słów i łez szczęścia, blondyn został niemal siłą wyproszony z pomieszczenia przez Nathalie mówiącą mu, że skoro już przywitał się z matką, teraz powinien zająć się swoimi codziennymi zajęciami. Miał ochotę protestować, lecz wiedział, że to zarządzenie jego ojca, więc jego zdanie się tu zbytnio nie liczyło.

Ale nawet Gabriel Agreste niewiele mógł zrobić, kiedy serce chłopaka przepełniała taka mieszanina pozytywnych uczuć, że choćby grożono mu karą, nie potrafił skupić się na jakichkolwiek czynnościach, które był zmuszony wykonywać zgodnie z dziennym harmonogramem. Jego umysł wciąż wracał do tej wspaniałej chwili, kiedy mógł ponownie wtulić się w swoją ukochaną matkę, usłyszeć ten słodki głos, poczuć jej kojący zapach i spokojne bicie serca. Choć po uważnej obserwacji można było dostrzec, że jej skóra nieco zbladła, a soczyście zielone oczy wydawały się trochę przygaszone, nadal pozostawała tą bliską jego sercu kobietą, za którą tęsknił od wielu miesięcy. Nawet jeśli uważał, że się pogodził z jej stratą już jakiś czas temu.

Nie mógł się doczekać, aż skończy wykonywanie swoich obowiązków. Tak bardzo pragnął ponownie ją zobaczyć. Wiedział, że musiała być okropnie zmęczona, ale dla niego nie robiło żadnej różnicy, czy spała, czy nie. Liczyło się tylko to, żeby była. Żeby mógł trzymać jej smukłą dłoń, patrzeć, jak jej klatka piersiowa się unosi, gdy oddychała. Aby móc przebywać w jej obecności, wiedzieć, że znajdowała się tuż obok i że już go nie zostawi.

- Adrien, Adrien! – usłyszał czyjś głos tuż przy swoim uchu. – Słuchasz ty mnie czy nie?!

Chłopak zamrugał, próbując skupić się na otaczającej go rzeczywistości. Aktualnie przebywał w swoim pokoju i siedział przy biurku, próbując odrobić lekcje.

Spojrzał nieprzytomnie w dół na leżący przed nim zeszyt do francuskiego, gdzie czekało na niego jeszcze nierozpoczęte zadanie domowe. W jego prawej ręce spoczywał długopis, jednak zamiast pisać nim cokolwiek, jedynie stukał nim o powierzchnię biurka. Całkowicie nieświadomie.

- Dzieciaku, chociaż udawaj, że mnie słuchasz!

Nagle przez oczami nastolatka pojawił się już nieźle wkurzony Plagg, który próbował zwrócić na siebie jego uwagę.

- T-tak? – zapytał wreszcie Adrien, wyrywając się z transu.

- No w końcu! – odsapnęło z ulgą stworzenie. – Już od wieków próbuję ci coś powiedzieć!

- Czyli od ilu, pięciu minut? – uśmiechnął się złośliwie blondyn.

- Jesteś okropny! Nie powinieneś sobie ze mnie żartować!

- Dobra już, dobra, nie unoś się tak... co chcesz? Przecież wiesz, gdzie jest ser, chyba nie muszę ci przypominać.

- Nie o to chodzi! Chociaż w sumie trochę zgłodniałem, jak już o tym wspomniałeś...

Cena szczęścia | MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz