2

19 1 1
                                    

         Okazało się ,że w domu ciotki Zeldy na szczęście jest telewizor więc gdy wróciłam z ciotką do domu,właśnie nim postanowiłam się zająć.Włączyłam jakiś serial i usiadłam na błękitnej kanapie gdy przyszła ciotka.

-I jak tam?Podoba ci się wyspa?-zapytała ciotka udając ,że się mną interesuje

-Jest okej,ładnie tu-odpowiedziałam jej udając miłą

-Jutro przedstawię ci syna mojej koleżanki,opowie ci więcej o wyspie i pokaże ci jakieś fajne miejsca , jest w podobnym wieku co ty- oznajmiła mi Zelda

-A ty nie możesz ciociu? - zdziwiłam się, tylko brakowała jakiegoś przydupasa

-Ja pracuje, nie mam czasu na to,a on jest twoim rówieśnikiem , na pewno się do gadacie - jezuu no tylko tego brakowało,jestem na jakimś totalnym zadupiu,bez internetu i jeszcze jakiś typ którego będę musiała znosić,no super!

Cały dzień przesiedziała w domu ale następnego dnia musieliśmy pójść do tego typa.

-Melanie to jest Olivier,oprowadzi cię po różnych zakątkach wyspy-Zelda mi go przestawiła

-Cześć-przywitał się,ale niech nie myśli ,że jak będzie miły to się do niego przekonam phi.

Założyłam ręce pod piersi i odwróciłam od nich głowę wpatrując się w porośnięte dziką trawą góry i łąki i znowu coś tam przemknęło. Nie mogło mi się wydawać,nie kolejny raz.Będę musiała tam niedługo pójść.

-No dobra,to ja was już zostawiam,muszę spadać do pracy-Pożegnała się ciotka,którą miałam ochotę w tej chwili udusić.

Gdy ciotka już poszła próbowałam z tam tond odejść ale Olivier mnie zatrzymał.

-Gdzie idziesz?-Zapytał mnie

-Nie twój interes-niech sobie nie myśli

-Widziałem ,że zainteresowały cię tamte góry - Mówiąc to pokazał na pagórki gdzie znowu widziałam tamte czarne przebłyski.

-No dobra,idziesz ?-Ale skąd on to wiedział?

-Panie przodem-ukłonił się lekko i wskazał ręką na góry

2 lata starszy szatyn z jasno zielonymi oczami i z wysypem piegów na twarzy zaprowadził mnie na łąkę na wzgórzu ale nic tam nie było.

-A nie żyją tu żadne dzikie zwierzęta,nie wiem,jakieś czarne..?-Zapytałam nie pewnie

-A skąd takie zainteresowania naturą?Nie wyglądasz na ekologa-Jezu jak on mnie irytuje

-Nie ma tu dzikich zwierząt,a szczególnie czarnych,ale..-Czy on musi tak robić?

-Ale co?-Czemu nie może powiedzieć raz a porządnie??!

-Ale czasem miejscowi opowiadają legendy ,że widzą tu całe stada czarnych koni,ale nikt dokładni ich nie widział ani tym bardziej nikt ich nie uwiecznił na zdjęciu-No w końcu skończył

Znowu coś przebiegło.Czy to może być to?

-Widziałeś to?-Zapytałam szatyna

-Co?-Aha.Czyli nie widział.

-A nic,nic.Musiało mi się przewidzieć.- tam na bank musiało coś być,ale bym wyszła na głupia albo chorą psychicznie.

-No to teraz gdzie idziemy?-zapytał

-Prowadź!-jezu ja chcę do Californi

-No dobra,ale...- Co znowu?

-Po drodze opowiesz coś o sobie - Jeszcze tego brakowało żebym jakiemuś burakowi opowiadała swój życiorys

-A wtedy zostawisz mnie w spokoju?-Zapytałam Oliviera

-Może-Czyli jest szansa

-No okej.Jestem Melanie Shelley,lat 15, z Los Angeles,stan California-Tyle powinno mu wystarczyć

-A nie masz jakiegoś hobby?-Po co mu ta wiedza?

-Może tak,może nie.Po co ci to wiedzieć?-Odpowiedziałam opryskliwie

-A tak pytam.-kiedy ta męka się skończy ?

-Teraz twoja kolej-Teraz niech on się wykaże

-oho czyli jednak cię interesuje - Jezu on znowu zaczyna?

-Nie, po prostu ja ci coś opowiedziałam więc wypada żebyś też coś powiedział-odpowiedziałam mu

-No dobra-o zaczyna się

-Olivier Miller,lat 17,zamieszkały tutaj,surfer-o surfer

-O zawszę chciałam się nauczyć surfować-Odpowiedziałam mu

-Jak chcesz to mogę cię nauczyć-stwierdził Szatyn

-O nie,ja podziękuje, chodź może kiedyś- zaśmiałam się

I takim cudem doszliśmy nad jezioro położone wśród palm i egzotycznych kwiatów.

-Jejciu jak tu ślicznie!-zachwyciłam się widokiem

-Ehh..zwyczajnie.Dużo tu takich miejsc- oho chyba zaczęła mi się podobać ta wyspa

-Serio?-zdziwiłam się

-No,a niby dlaczego twoja ciotka kazała mi ci pokazać wyspę?-odpowiedział mi

-Żeby mieć mnie z głowy?-dla mnie to oczywiste,dziwne ,że tego nie ogarnął

-No może,w ogóle jak ty tu trafiłaś?-Zapytał

-Moja matka jest na delegacji a dziadkowie w sanatorium,więc tylko ciotka mi została-wytłumaczyłam zielonookiemu

sorki za błędy   


xoxo                     

Wyspa Czarnych KoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz