9. trzy na trzy metry za szybą

157 11 28
                                    

Jim nie odbierał telefonu ani nie odpisywał na wiadomości. Sebastian bał się coraz bardziej, w końcu powiadomił Eurus, która obiecała się rozeznać w temacie. Niepotrzebnie, bo jak się okazało, Mycroft Holmes nadal miał do niego sprawę, podobno bardzo ważną.

Puzzle zaczęły się same składać, kiedy stanął przed metalowymi drzwiami prowadzącymi do cel. Złe przeczucia zaczęły powoli wirować i ściskać klatkę piersiową, cudem tylko nie odbierając oddechu.

Było jeszcze gorzej niż gdy był tu ostatnim razem; tym razem bez kajdan wpijających się w nadgarstki, bez otumanienia i pchania przez funkcjonariuszy, bez lufy broni wepchniętej pod wyraźnie zarysowane żebra, za to z pewnością, że gdyby cel wizyty nie miał go złamać, nie przyprowadzaliby go tutaj.

I mieli rację, to cholernie bolało, oślepiające światło ostro obrysowywało kontur skulonej postaci w rogu, o zamkniętych oczach, okrytej cienkim kocem i marynarką. Biel wywlekała na twarz wszystkie szczegóły, które zadbanie zgrabnie ukrywało: wyostrzone niedoskonałości cery, otarcia, sine ślady, brzydką pozostałość po uderzeniu na policzku. Ciemne włosy były nieuczesane, opadały na czoło po każdej beznadziejnej próbie ich poprawienia, choć chyba dawno przestał się starać jakkolwiek wyglądać. Materiał koszuli na plecach był trochę rozdarty (czego oczekiwać po wychłostaniu; krew plamiła oprócz skóry pleców również spodnie), ale zakryty dwiema warstwami materiału. Buty odstawił tuż przy nogach łóżka, o ile można było tak nazwać niewygodną kozetkę, i przycisnął kolana do piersi.

W pierwszym odruchu chciał roztrzaskać szybę i nałożyć mu na drżące ramiona swój płaszcz. Dziesięciocentymetrowa szyba nie dawała na to szans. 

— Jesteś tu, bo z nikim nie chciał rozmawiać nawet jeśli znał konsekwencje niesubordynacji. — Mycroft Holmes zatrzymał się tuż obok. Jego absolutny spokój, wyprostowana postawa skontrastowane z ciężko oddychającym, trzęsącym się Jimem? Miał ochotę go zamordować. — Chcemy, żebyś to ty wyciągnął z niego informacje.

Jim wyglądał na tak drobnego, kruchego i słabego, że Sebastianowi ścisnęło się serce; głęboka rysa zaznaczyła okolice pękniętego środka. Lubił jego dłonie, zadbane i sprawne, które teraz, kościste i pobielałe, zaciskały się kurczowo na cienkim kocu. Oczy były przymknięte, jakby nie starczyło siły nawet na utrzymanie ich otwartych.

— Okłamałeś go, obiecałeś dać nam spokój. A ja nie podniosę na niego ręki — zaznaczył ostro, nie odrywając wzroku od skulonego bruneta. Ciemne włosy opadały mu na czoło, musiały przesłaniać widok, nie żeby w celi było coś nowego do obserwowania. Te same białe ściany, ta sama biała podłoga oraz ten sam biały sufit.

— Mamy od tego ludzi — odparł Holmes beznamiętnie. — Mamy też podstawy podejrzewać, że sam zacznie do ciebie lgnąć, a co za tym idzie, będzie wdzięczny i szczery. 

— Oszalałeś? On potrzebuje pomocy, nie tortur i mnie w charakterze dobrego gliny. Wypuść go.

Jim uniósł głowę, ze wstydem zerknął na szybę, jakby Sebastian był tylko kolejnym odwiedzającym, a on sam czuł się jak zaszczute zwierzę, skulone w rogu klatki, z dala od ciekawskich spojrzeń i szarpiących rąk. Wystarczyła mu złamana kostka niezdarnie przyciągnięta do ciała (jakby miał szansę uciec!) i pulsująca tępym bólem, nie potrzebował więcej upokorzenia.

— Myślę, że wiesz, dlaczego został aresztowany. Ty sam powinieneś uważać, żeby tu nie wrócić. 

Na jego widok brązowe oczy rozszerzyły się, tak samo jak suche wargi, pokaleczone dłonie gdyby tylko wytrzymały powiązany z tym ból na pewno przywarłyby płasko do szkła.

— Wpuść mnie — zażądał od razu blondyn i wszedł do środka zanim drzwi zdążyły się w pełni otworzyć. Cała złość na Holmesa wrzała w nim, miał ochotę zamordować go tu i teraz, niechby i gołymi rękami, ale gdyby zrobił choćby krok w złą stronę, towarzyszący im ochroniarze (a może żołnierze? agenci?) na pewno by go zastrzelili. Nawet nie zadrżałby im palec na spuście. — Jim, kotku, kochanie — wyszeptał, biorąc go w ramiona. Moriarty poruszył się niezdarnie, wtulił wciąż skulony, a kiedy schował twarz w jego szyi, Sebastian wyczuł strumienie łez i niezdrowe ciepło skóry. 

many happy returns ☂︎ sherlock bbcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz