R4.

232 5 0
                                    

Leżałam w łóżku obcego mężczyzny, ale Crimsona nie było w pokoju. Na zegarze dochodziła dziesiąta.

Żałowałam bardziej niż kiedykolwiek, że nie przyjęłam propozycji tej propozycji nocowania u Grace. Powinnam pójść na te piżama party prosto po szkole. Może gdybym choć raz była nieposłuszną córką, nie spotkałoby mnie to wszystko. Może gdybym była normalną nastolatką...

Plastry na dłoniach trochę mi się pościągały. Zgramoliłam się z łóżka i podeszłam do drzwi balkonowych. Widok za nim był niesamowity. Po horyzont rozciągała się równina w różnych odcieniach zieleni. Większość terenu to były łąki, pola i pojedyncze drzewa. Po chwili zrozumiałam, co to tak naprawdę oznacza. Byłam na jakiejś wsi, z dala od cywilizacji i kogokolwiek, kto mógłby mi pomóc stąd uciec.

Próbowałam je otworzyć, ale okazało się, że można było jedynie uchylić. Wtedy drzwi do pokoju się otworzyły. Wszedł przez nie Crimson. Był ubrany w bluzę. Zaczął bez słowa zbierać swoje porozrzucane w kącie ubrania. Zdaje się, że znalazł też parę stringów swojej dziewczyny z wczoraj.

- Nie musisz siedzieć tylko w tym jednym pomieszczeniu, zejdź na dół.

Wahałam się przez chwilę, ale posłusznie podążyłam za nim.

Dopiero teraz mogłam przyjrzeć się dokładniej, jak wygląda parter. Mieściła się tam salon połączony z kuchnia. Można było do niego przejść do dwóch innych pokoi. Pierwsze uchylone drzwi i wyglądał mi na mały gabinet, a drugie pewnie prowadziły do łazienki. Ten dom był ogromny jak dla mnie, ale raczej nie był urządzony jak willa. Z uchylonego kuchennego okna dobiegał świergot ptaków.

Poczułam zapach jedzenia, a mój żołądek ssał jak ogromna czarna dziura. Jajecznica na boczku pachniała, jak najlepsza potrawa pod słońcem.

Ku mojemu zdziwieniu na stole były dwa nakrycia, ale nie łudziłam się, że dostanę cokolwiek. Stałam i gapiłam się, jak Crimson nalewa sobie kawę z ekspresu.

- Już prawie południe, a ja nawet nie zrobiłem sobie kawy, to głupie... - mruknął - Czemu stoisz? Siadaj.

Sam zasiadł naprzeciw mnie i wyciągnąć gazetę "Tygodnik Sharpmeadow". Nagłówek głosił: "Prezydent miasta J. Kotowski podaje się do dymisji".

- "Zespół Szkół Zawodowych nr.1 otwiera nowy kierunek Technik Browarnictwa." - przeczytał na głos - Gratulacje! Składałbym tam papiery po gimnazjum, gdybym miał tyle lat co ty.

Na stoliku leżały jeszcze inne numery tego pisma. To było dziwne, kto w dzisiejszych czasach prenumeruje tygodnik? Wszyscy sprawdzają wiadomości w telewizji lub internecie, nawet lokalne informacje można znaleźć na instagramie albo tweeterze.

- Chodzę do drugiej klasy... - głos nie chciał wydobyć się z mojego gardła.

- Co?

Odchrząknęłam.

- Jestem w drugiej technikum, nie w gimnazjum.

- Serio? Nie wyglądasz. Do jakiej szkoły?

- Czwórki.

- Profil?

- Technologia żywności.

- Przyszłościowy zawód. Ludzie zawsze będą żreć. Ty też powinnaś zacząć. Spójrz na siebie, sama skóra i kości.

Wiedziałam, że nie jestem bardzo kobieca, jak inne moje koleżanki i akceptowałam to w pełni, ale jego uwaga trochę mnie ubodła. Potem jednak poczułam satysfakcje, że nie jestem w jego typie. Może da mi spokój.

- No co ci jeszcze nie pasuje? - zniecierpliwił się - Jesteś wegetarianką czy jak?

- Dzisiaj miałam pomagać szefowi na sali weselnej. Jeśli mogłabym tam iść, powoli zaczęłabym spłacać dług.

Spuściłam wzrok. Byłam pewna, że się nie zgodzi, ale nieoczekiwanie zapytał:

- Na którą?

- Nie wiem. Zwykle dzwoni do mnie, jeśli jestem potrzebna. Mój telefon został w moim plecaku w domu.

- Jak nazywa się ta sala?

Gdy podałam nazwę, on wyjął telefon wybrał jakiś numer z swojej listy kontaktów i mi go podał. Ten gość miał wtyki wszędzie, pewnie ściągał z mojej szefowej haracze.

- Tylko żadnych sztuczek.

W słuchawce powitał mnie znajomy kobiecy głos sekretarki.

- Dzień dobry! Tu Nasty Suicide. Telefon mi się popsuł, przepraszam. O której mam być? O trzynastej? - Zerknęłam na Crimsona, ale zajął się czytaniem gazety. Tak czy owak potrzebowałam tej kasy. - Oczywiście, postaram się być.

Rozłączyłam się, ale nie łudziłam się, że dotrę tam na czas.

- Dobra odwiozę cię, ale tylko dlatego, że szanuje takie pracowite mróweczki. Jest jednak kilka warunków: Nie wolno ci kontaktować się z ojcem, a po pracy zabieram cię z powrotem. Jasne!

Starałam się zachować emocje dla siebie. Szybko zjadłam posiłek i znowu zaczęłam snuć plany ucieczki.

Roy Crimson rozłożył się na kanapie i kontynuował czytanie gazety.

- Mógłbym czytać prasę codziennie. To jest uwiecznienie wszystkich wydarzeń na tym posranym świecie!

- Mam pozmywać? - spytałam, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.

- Jest zmywarka. Wrzuć naczynia, a sama pozmywa.

Zrobiłam tak jak mi kazał. Trochę tych naczyń się zebrało, zlew był nimi cały załadowany. Wszystko pozasychało na talerzach, wątpiłam żeby to się domyło. Nastawiłam zmywarkę i zerknęłam na Crimsona. Jego oczy powoli zwężały się w cienkie szparki, a gazeta opadała coraz niżej. Pokręciłam się jeszcze chwilę przy szafkach. Starłam starannie okruchy ze stołu. Gdy skończyłam zauważyłam, że gazeta osunęła się na podłogę, a mężczyzna drzemał.

Odetchnęłam z ulgą. Miałam chwilę spokoju. Nienawidziłam tego, że nieustannie mnie obserwował.

Cichutko weszłam po schodach na piętro, zamknęłam za sobą drzwi łazienki.

Niczyja (2020)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz