Rozdział 2 🍒Nietypowy rycerz i w dodatku bez konia

66 11 17
                                    

– Nie, to nie może być prawda, nie możesz być kolesiem – Na twarzy chłopaka pojawił się grymas, od którego Akiego przeszyło ukłucie strachu. Zwykłe pogróżki nie robiły na nim większego wrażenia, jednak zarówno głos, jak i to co błyszczało złowrogo w zmrużonych oczach, kazało mieć się na baczności.

– Robisz sobie ze mnie jaja! Na pewno! To głupi żart i zaraz to udowodnię! – warknął Shigero i w dwóch krokach znalazł się przy Naokim.

– Co robisz?! Zostaw!

Ishihara ze wszystkich sił starał się odepchnąć napastnika, szarpiącego za białą koszulę. Tamten był jednak większy i silniejszy, a w jego ruchach aż kipiało od wściekłej brutalności.

– Muszę zobaczyć! Muszę być pewny!

Ponad odgłosy szamotaniny poniósł się dźwięk prutej tkaniny. Guziki rozsypały się dookoła, kilka z nich zatrzeszczało pod podeszwą buta, gdy Shigero cofnął się o kilka kroków.

Aki dyszał. Cienka koszula, pomięta i rozchełstana, ukazywała płaski, ale ponad wszelką wątpliwość męski brzuch i brak krągłości widoczny spod koronkowego stanika. Peruka też nie uszła bez szwanku – w trakcie starcia rozczochrała się i zjechała nieco na lewą stronę, przez co do niedawna prosta grzywka, teraz zasłaniała chłopakowi oko.

– Kurwa, nie wierzę, po prostu nie wierzę! Wrobił mnie jakiś pierdolony trans! – krzyczał, przykuwając uwagę przechodniów, spacerujących główną aleją. – Nie daruję ci, pedale. Zatłukę!

Shigero, czerwony z wściekłości, zamachnął się, celując pięścią w twarz Naokiego. Ten nie zamierzał się bronić. Czuł żal i obezwładniającą rezygnację. Chciał, żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło, a umożliwienie wyładowania złości było chyba najprostszym sposobem. Zamknął więc oczy i napiął, jak struna gotowy na przyjęcie ciosu. Miał nadzieję, że po wszystkim ślady nie będą aż tak widoczne. Wolał uniknąć ciekawskich spojrzeń i szeptów uczniów tłumaczenia się nauczycielom. Im mniej osób zdawało sobie sprawę z jego istnienia, tym lepiej. A przynajmniej z takiego wychodził założenia.

Drżał, jak osika, oczekując nagłego bólu, lecz ten nie nadchodził.

Czeka aż otworzę oczy? – zastanawiał się gorączkowo. Chce żebym myślał, że jednak nic mi nie zrobi, żeby mnie uderzyć z zaskoczenia, gdy nie będę się spodziewać?

Usłyszał, jak ktoś stęka, jak szamocze się, miotając przekleństwa. Nieco zaskoczony, uchylił powiekę i struchlał.

Nie miał pewności kto jest w większym szoku – Shigero, którego uniesioną rękę zatrzymano w połowie ciosu, czy on sam. Nad atakującym górował wyższy o ponad głowę chłopak, przy którym Shigero wyglądał jak dzieciak. Wybawca patrzył na przerażonego napastnika zimnymi, jak stal oczyma, a jego dłoń musiała zacieśniać się na nadgarstku coraz mocniej, bo tamten zaczął szarpać się, jak ryba na wędce, usiłując wyswobodzić rękę.

Ryoichi Daisuke.

Aki znał go tylko z widzenia i słyszenia. Chodzili do tej samej szkoły – Naoki był pierwszakiem, a Daisuke w tym roku kończył liceum. Oczywiście to nie tak, że Naoki znał wszystkich starszaków, to Daisuke znali wszyscy. Trzecioroczniak prawdopodobnie nie wiedział nawet o istnieniu chłopaka. Nigdy nie zamienili ze sobą słowa, chodzi do innych klas i klubów. W dodatku w szkole Ishihara był jak cień – cichy, wycofany i raczej nie rzucał się w oczy. Zresztą, nawet gdyby wiódł jakiekolwiek życie towarzyskie, wątpliwym było, by Ryoichi Daisuke znalazł się w jego zasięgu. Jak powszechnie wiadomo, życie pisało słabsze scenariusze, niż w romansach dla dziewczyn, a to wcale nie był wyjątek od reguły. Ryoichi był tym najbardziej oklepanym typem facetów, który można było znaleźć w kiepskich mangach z wyprzedaży – przystojny, popularny i bogaty. Jedynym odstępem od wyświechtanego schematu był fakt, że wcale nie należał do orłów, co chodziło o naukę. Na tablicach z wynikami wypadał raczej średnio, za to sport miał we krwi – szkoła wysyłała go na każde możliwe zawody, z których zwykle przynosił puchary. Dziewczyny oczywiście lepiły się do niego, jak muchy do miodu, w związku z czymś zmieniał je jak brudne skarpety – czyli średnio pewnie raz na tydzień.

Ishihary nie interesowali ludzie ze szkoły, miał to głęboko w poważaniu. Jego prawdziwe życie toczyło się w sieci i wówczas, gdy wychodził z domu, jako Aki. Jednak pomimo ambiwalentnego stosunku do szkolnej codzienności, nie dało się nie widzieć ani słyszeć o Ryioichim i jemu podobnych. Szkoła nie była duża, a ludzie plotkowali, jak szaleni. Stąd, choć nie znał Daisuke, wiedział już, że go nie lubi. Bo, jak można lubić kogoś kto ma wszystko i tego nie docenia, podczas gdy samemu jest się tak przeciętnym, jak to tylko możliwe? A w dodatku gustuje się w damskich łaszkach i partnerach tej samej płci? Podsumowując, Aki był największym przegrywem tego stulecia i tacy, jak Daisuke wpieniali go niemiłosiernie.

Z zamyślenia wyrwały go krzyki Shigero. Naoki patrzył na nich oniemiały, orientując się w jakim bagnie właśnie się znalazł – nie dość, że był w babskich ciuchach, to jeszcze z rozchełstaną koszulą, rozczochraną peruką i zapłakaną, a pewnie i zasmarkaną twarzą. Krótko mówiąc – wyglądał jak siedem nieszczęść. Jedyne co miał teraz w głowie to powtarzana, jak mantra błagalna myśl, by tylko Daisuke jakimś cudem go nie rozpoznał.

– Puszczaj! Puszczaj, słyszysz?! – krzyknął Shigero, wyrywając rękę z uścisku Ryoichiego. Cofnął się o kilka kroków, masując przy tym czerwony nadgarstek. – Znasz tego pedała, czy co?!

– Nie – odparł tamten, patrząc na niego z góry.

– To się nie wtrącaj! To nie ma z tobą nic wspólnego!

– Obawiam się, że ma – rzucił Daisuke lodowato. – Nie lubię, gdy mi się przeszkadza, a ty przerwałeś mi spacer, drąc japę na pół parku. Jeśli nie chcesz, żebym znalazł ci powód do darcia się, radzę zniknąć mi oczu. Teraz.

Shigero otworzył usta, żeby odszczeknąć, ale wyraz twarzy Ryoichiego powstrzymał go przed tym. Skrzywił się z irytacją i spojrzał raz jeszcze na Naokiego. Splunął mu pod nogi i z rękoma w kieszeniach podszedł w stronę głównej alei, zostawiając ich samych.


❣ . . . . . ❣ . . . . . ~✦✧❤✧✦~ . . . . . ❣ . . . . . ❣ 

Watt, jak zwykle, świruje i tym razem nie pozwala mi dodać banerka :c Baner wleci, jak tylko Watt przestanie strzelać fochy. EDIT: Udało się, na następny dzień, co prawda, ale stykło :D 

PS. Smacznych świąt, wesołego króliczka i żeby Was jajko odwiedziło~ 

PS2. Możecie mi sprezentować komentarz ♥

Szantażysta (yaoi)Where stories live. Discover now