- Te kwiaty są piękne, nieprawdaż? - delikatny, kobiecy głos rozbrzmiał tuż zza moich pleców.
Znów zakradła się tak cicho, że nawet jej nie zauważyłem.
[kolor]włosa, młoda kobieta klęczała przed tulipanami przypatrując się im z zainteresowaniem. Uwielbiałem oglądać jej spokojny wyraz twarzy, gdy tak chwaliła ich piękno.
Jak to zabrzmi, gdy powiem, że bywam zazdrosny o te kwiaty?
- To takie niesprawiedliwe, że niedługo zwiędną, mimo iż są tak cudne dla oka. - kontynuowała, nie odrywając od nich wzroku.
Kiwnąłem tylko głową, czego pewnie nawet nie zauważyła. [T.I] kochała bowiem kwiaty nad wszystko. Nie ważne jakbym się starał, to i tak nie zdobędę większej uwagi od nich.
Dobijało mnie to strasznie.
- Przykro mi z powodu Dazaia. Może to zabrzmi jakbyśmy wspominali o trupie, aczkolwiek najszczersze kondolencje, Chuuya. W końcu to twój były partner. - wypowiedziała to trochę głośniej, niż każde wcześniejsze zdanie wymienione dzisiaj w tym ogrodzie.
Teraz poczułem dopiero, że poświęciła mi ona choć skrawek swojej uwagi.
- Nie jest mi jakoś szczególnie przykro. - wzruszyłem ramionami, nie wiedząc jak odpowiednio zareagować w tej sytuacji. - Nie rozumiem tylko jego motywu.
- Oda powierzył mu swoje własne marzenia przed śmiercią. Nic dziwnego, że je spełnił, w końcu byli przyjaciółmi. - mówiła to z tym samym stoickim spokojem, z jakim zwykle się wypowiadała.
- Mafia Portowa niedługo zacznie mieć problemy. - choć to stwierdzenie było skierowane do niej, to jednak mi nie odpowiedziała.
Wydawać by się mogło, że jej czas uwagi na mnie się skończył.
Drugą opcją było to, że chciała bym kontynuował. Często nie odzywała się, aby dać sygnał rozmówcy, że ma rozwinąć wypowiedź.
- Straciliśmy dwóch utlentowanych ludzi. - mówiłem dalej, mimo wszystko mając nadzieję, że słucha.
Pragnąłem jej uwagi najbardziej z pośród wszystkich innych rzeczy, które mogli mi tu zafundować.
- Podwójna Czerń naszej organizacji się rozpadła, to prawda. - przerwała na chwilę, aby podnieść się do pozycji stojącej i otrzepać spódnice z ziemi. - Lecz nie oznacza to, że Mafia Portowa upadnie.
Stanęła obok mnie i lekko odwróciła głowę w moją stronę.
Ja byłem teraz w centrum jej uwagi. Czułem się jak te kwiaty, którym zawsze tak bacznie się przygląda. Napawałem się takimi chwilami jak tylko potrafiłem, bo wiedziałem i wiem nadal, jak krótko one trwają.
- Nie od razu. - kontynuowała wcześniejszą wypowiedź. - Możesz tak uważać, gdyż twój przyjaciel odszedł, aby spełnić wolę kogoś innego. To normalne, że teraz wątpisz w swoją siłę, bo masz poczucie, że on cię opuścił.
Uśmiechnęła się delikatnie, w ten typowy dla siebie sposób, co było jednocześnie piękne jak i zawstydzające.
- Dazai nie był moim przyjacielem. - powiedziałem pewny tego, że tak było, odwracając wzrok i spuszczając głowę.
Zachichotała, a na moją twarz wpełzł rumieniec, jednak wiedziałem, że on nic nie zmieni w naszych relacjach.
Nawet nie musiałem go ukrywać.
[T.I] nie zwróci na niego uwagi.
Jej uwaga jest zbyt cenna i zbyt dużo kosztuje.
Mnie nie było na nią stać w żadnym wypadku.
- Jednak był kimś, komu ufałeś, nieprawdaż Chuuya? - spytała, choć znała odpowiedź.
Miała talent do czytania z ludzi jak z otwartej księgi. Nigdy jej tego nie mówiłem, lecz ona wiedziała.
Widziała jak się z nim kłócę, lecz wiedziała, że i tak byłem gotowy mu pomóc, gdy tego potrzebował.
Jesteś niezwykła [T.I].
- Być może. - burknąłem, chcąc by temat przestać drążyć.
Choć dla niej byłem gotowy jeszcze o tym powspominać, tylko po to aby poświęciła mi uwagę.
Jednak moja odpowiedź jej wystarczyła.
Mój czas się skończył.
Zabrakło mi drobnych, aby dorzucić kolejną monetę w zamian za jej uwagę.
Byłem za biedny, a ona była za droga.
Patrzyłem tylko jak odchodzi, w blasku zachodu słońca, który tylko dodawał jej klasy i piękna.
Jesteś cudowna [T.I].
Poczułem delikatne drapanie w gardle.
Chrząknąłem lekko, aby pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, jednak nie pomogło mi to zbytnio.
Zakasłałem głośniej, jednak to tylko się nasiliło, by po chwili zacisnąć się w gardle. Momentalnie okropny i przeszywający ból pojawił się w okolicach płuc.
Poczułem jakby coś próbowało się ze mnie wydostać na zewnątrz, żeby tylko zaprzestać temu irytującemu stanowi.
Momentalnie zacząłem kaszleć jak opętany, aż w końcu ból jak i drapanie ustało.
Uchyliłem lekko powieki, aby zobaczyć co wywołało u mnie ten chwilowy napad.
Zdziwienie sięgnęło zenitu.
Płatki kwiatów.

CZYTASZ
[🌺] flowers in my lungs || chuuya nakahara
Fanfiction❝𝐈 𝐝𝐫𝐞𝐰 𝐡𝐞𝐫 𝐢𝐧 𝐦𝐲 𝐰𝐨𝐫𝐥𝐝; 𝐈 𝐰𝐫𝐢𝐭𝐞 𝐡𝐞𝐫 𝐢𝐧 𝐦𝐲 𝐥𝐢𝐧𝐞𝐬, 𝐈 𝐰𝐚𝐧𝐭 𝐭𝐨 𝐛𝐞 𝐡𝐞𝐫 𝐦𝐚𝐧, 𝐬𝐡𝐞 𝐰𝐚𝐬 𝐧𝐞𝐯𝐞𝐫 𝐦𝐞𝐚𝐧𝐭 𝐚𝐬 𝐦𝐢𝐧𝐞.❞ 𝚑𝚊𝚗𝚊𝚑𝚊𝚔𝚒!𝚌𝚑𝚞𝚞𝚢𝚊 𝚗𝚊𝚔𝚊𝚑𝚊𝚛𝚊 𝚡 𝚛𝚎𝚊𝚍𝚎𝚛 [𝐙𝐀𝐖𝐈�...