28 czerwca 1936r.
Wtedy zobaczyłem ją po raz pierwszy. Jej brązowe włosy były delikatnie rozwiane przez wiatr, a różowa pomadka perfekcyjnie podkreślała jej duże, pełne usta. W słońcu jej piegi wydawały się być bardziej złotawe i wyraziste niż zazwyczaj. Była zarumieniona i właśnie to dodało jej uroku. Miała na sobie żółtą sukienkę, która była na nią nieco za duża, lecz jej to nie przeszkadzało. Pewnie wiedziała, że któregoś słonecznego dnia, gdy ponownie ją na siebie założy będzie pasować idealnie. W ręku trzymała pęk stokrotek. Uwielbiała te kwiaty. Uważała, że pomimo swojej prostoty są bardzo intrygujące.
Obok niej szedł Tadeusz, ale nie zwróciłem na niego uwagi. Nawet go nie zauważyłem. Liczyła się tylko ona. Wszystko dookoła było nieistotne. Tak jakby nic innego nie istniało. Tylka ona, ja i łąka pełna kolorowych kwiatów. Scena tak urzekająca jak książka ,,Rozważna i romantyczna'' Jane Austen. Coś niesamowitego.
Chciałbym móc podróżować w czasie tylko po to, aby cofnąć się do tamtej chwili i przeżywać ją całą wieczność. Mimo tego, że wszystko działo się naprawdę szybko - widziałem to w zwolnionym tempie. Zupełnie jakby Bóg chciał mi przekazać: ,,Zatrzymaj się w tym momencie! Spójrz! Tak właśnie wygląda jeden z najszczęśliwszych momentów twojego życia''.
Nigdy nie zapomnę woni tych wysokich traw. Nigdy nie zapomnę jej melodyjnego śmiechu. Nigdy nie zapomnę Łucji Wiśniewskiej.

CZYTASZ
dziewczyna w żółtej sukience
Historical FictionWarszawa podczas okupacji - miejsce, w którym miłość jest nieistotna, straciła na wartości. Została zdeptana, porwana i wyrzucona do ciemnej, wąskiej i zapomnianej uliczki. Łucja i Dawid próbują przecisnąć się pomiędzy wojną, a pokojem, aby ją odnal...