ostatnia przysięga

182 18 11
                                    

21 kwietnia 1940r.

- Rezygnujemy z PLAN'u.

- Co? Czemu? - Pytał Mazur.

Zmarszczyłam brwi, spoglądając Saszę. Odstawiłam filiżankę z herbatą na stolik i założyłam pasmo włosów za ucho.

- Wstępujemy do Szarych Szereg - oznajmił dumnie. - Rozmawiałem z naczelnikiem. Jutro rano składacie tutaj przysięgę.

- Tutaj? - Naburmuszył się Jankowski. Najwyraźniej nie spodobał mu się pomysł odmawiania przysięgi w jego salonie.

- A mamy inne wyjście? - Zapytał retorycznie Borkowski. - Ubierzcie mundurki. To, że będziemy w tym samym gronie, nie oznacza, iż możecie wyglądać jakbyście szli pobiegać - spojrzał na Felka, który uniósł ręce w geście obronnym.

***

Ściągnęłam buty i z uśmiechem odwróciłam się w stronę Tadka, który zaczynał obierać ziemniaki.

- Wyprać ci mundurek? - Wychyliłam się zza framugi.

- Będziesz prała tylko mój? - Spytał zdziwiony.

- Twój i mój - wzruszyłam ramionami, idąc w stronę łazienki. Tadeusz wstał i ruszył za mną, zostawiając na blacie do połowy obranego kartofla.

- Po co pierzesz swój? Idziesz na przysięgę? - Zmarszczył brwi.

- Tak, czemu miałabym nie iść? - Spojrzałam na niego krzywo. 

- Nie powinnaś wstępować do Szarych Szeregów. To ryzykowne.

- Ty wstępujesz - stwierdziłam pewnie, nalewając wody do dużej, czerwonej miski.

- Jestem starszy.

- Ale zachowujesz się jak dziecko - prychnęłam, dolewając pachnącego różami płynu. - Zrobię to, co uważam za słuszne.

- Jestem za ciebie odpowiedzialny - upierał się. - A jak coś ci się stanie?

- Skończyłam dziewiętnaście lat, umiem o siebie zadbać.

***

22 kwietnia 1940r.

Ustawiliśmy się w rzędzie na tyle, na ile to było możliwe w małym salonie Jankowskiego. Mazur ostatni raz sprawdził czy wszyscy wyglądają schludnie, a następnie stanął obok Saszy i Jerzego Nowaka*, którzy nadzorowali przysięgę.

- Do przysięgi! - Powiedział ostro naczelnik.

Szybkim ruchem ściągnęliśmy czapki, chwytając je w lewą dłoń. Podnieśliśmy do góry prawą rękę z wyprostowanymi dwoma palcami.

- ,,Ślubuję na Twoje ręce pełnić służbę w Szarych Szeregach, tajemnic organizacyjnych dochować, do rozkazów służbowych się stosować, nie cofnąć się przed ofiarą życia. Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym Prawu Harcerskiemu"**.

***

Usiadłam na kanapie i chwyciłam do ręki gazetę, która leżała na stoliku kawowym.

- Tylko mi nie mów, że czytasz tą propagandę - Tadek wywrócił oczami, wyrywając mi z ręki papier i drąc go na pół.

- Hej! Chciałam to przeczytać! - Oburzyłam się, spoglądając na niego.

- Będziesz miała lepsze rzeczy do robienia niż germanizowanie się. Wieczorem przyjdzie Dawid.

- Po co? - Zmarszczyłam brwi i odruchowo poprawiłam włosy, słysząc imię Jankowskiego.

- Nie zostawię cię samej w domu na noc.

- Jak to? A co z tobą? - Zapytałam.

- O osiemnastej idę do Adama. Kupił więcej kredy, więc pewnie będziemy pisać po murach.

- Macie zgodę Saszy?

- Tak - powiedział niepewnie. - Przyjdzie z Poleczką, bo Pani Klimek się przeziębiła.

Kiwnęłam głową na znak zgody, pomimo że nie chciałam, aby mój brat uczestniczył w sabotażach wieczorami.

Około godziny osiemnastej do drzwi zapukał Dawid z Polką. Wpuściłam ich do środka, zaparzyłam herbaty i udałam się do przedpokoju, aby zamknąć drzwi za Tadkiem.

- Uważaj na siebie - spojrzałam mu prosto w oczy. Martwiłam się, że coś może mu się stać.

- Obiecuję, że wrócę z samego rana - uśmiechnął się do mnie lekko. Objął mnie mocno ramieniem i pocałował w czoło. - Wiesz,  że cię kocham, Lusiu?

- Wiem - zaśmiałam się cicho. - Też cię kocham, Tadziu.

***

Po trzech godzinach udało nam się namówić siostrę Dawida na wcześniejsze pójście spać, obiecując, że w zamian pójdziemy w przyszłym tygodniu na lody. Usiedliśmy ze skrzypnięciem na wersalce.

- Nowa wstążka? - Spytał Jankowski, wskazując na pomarańczowy materiał, którym związałam warkocza przed jego przyjściem.

- Stara jak świat - zachichotałam cicho. Wygładziłam sukienkę i oparłam głowę o oparcie. - Czemu przyszedłeś? - Odwróciłam twarz w jego kierunku, a on zrobił to samo. Spojrzał mi głęboko w oczy i wykrzywił usta w delikatny uśmiech, dzięki czemu ukazał mi swoje drobne dołeczki.

- Tadeusz nie chciał, żebyś została sama w domu, a Poleczce się nudziło.

- Och... Tylko dlatego? - Zapytałam cicho, lecz po chwili ugryzłam się w język. Zacisnęłam usta w wąską linię i przeniosłam wzrok na ścianę przede mną.

- Tak właściwie... - zawahał się. - Jest coś, o czym chciałem ci powiedzieć od dłuższego czasu. - z każdym słowem, jego głos wydawał się być coraz cichszy. - Wiem, że pewnie to głupie, ale naprawdę ciężko mi o tym nie mówić.

- Coś cię trapi? Coś się stało? - Dopytywałam zmartwiona, ponownie patrząc w jego oczy. Były idealne. Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, iż są błękitne, jak niebo latem, ale potem zaczyna się dostrzegać pasma zieleni, przypominające świeżą trawę. Obwódki były tak ciemne jak głębia oceanu, a po białku oka rozchodziło się kilka cieniutkich, czerwonych, praktycznie nie widocznych żyłek. Zatopiłam się na chwilę na widok jego boskich rysach twarzy i zapachu jego lśniących, pozbawionych żelu włosach. - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?

- Nie... To znaczy tak! - Gubił się w tym, co chciał mi oznajmić. - Ja chciałem powiedzieć, że...

Przerwało mu dzwonienie telefonu stacjonarnego. Spojrzałam na niego przepraszająco, a następnie wstałam z kanapy, w celu odebrania telefonu,

***

Odłożyłam słuchawkę i złapałam się obiema rękami za głowę. Słone łzy spływały po moich policzkach, jedna po drugiej. Zakręciło mi się w głowie, więc prawą ręką podparłam się o ścianę. Mój oddech przyśpieszył, a w uszach słyszałam bicie mojego serca.

- Lusia? - Jankowski wszedł do przedpokoju. - Łucja! Co się stało? - Podbiegł do mnie przejęty. 

Otworzyłam usta, lecz szybko je zamknęłam. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Zacisnęłam zęby i próbowałam zebrać się na odwagę, aby wydusić z siebie cokolwiek, oprócz łkania. Janek położył dłoń na moim ramieniu. Czułam na sobie jego zatroskany wzrok.

- Oni... - zawahałam się i przełknęłam gulę, która stanęła mi w gardle. - Tadek nie żyje - wyszeptałam przez płacz.

______________________________

*Florian Marciniak ps. Jerzy Nowak - instruktor Związku Harcerstwa Polskiego, harcmistrz, pierwszy naczelnik Szarych Szeregów.

** ,,Ślubuję na Twoje ręce (...)" - rota przysięgi Szarych Szeregów, obowiązująca od 1940r.

dziewczyna w żółtej sukienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz