9. Pogawędka

1K 72 23
                                    

Siemka ludziki, znowu trochę mnie nie było, ale mam nadzieję, że zrekompensuje to wam nowym rozdziałem. Obyście wszyscy byli zdrowi. Trzymajcie się i miłej lektury ;)

- No i co tam Harry u ciebie? Opowiadaj. Dawno żeśmy się nie widzieli co nie? - zapytał olbrzym uśmiechając się do czarnowłosego chłopca.
- Wybacz, że cie nie odwiedziłem i zbyłem poprzedniego dnia, ale ostatnio sporo pomagam profesorowi Snape'owi. Zabiera to jednak trochę czasu. No a poza tym u mnie chyba okej, choć dużo mam na głowie od jakiegoś czasu. - odpowiedział na razie zdawkowo Harry. Nie chciał zaczynać tematu, który go dręczył, dopóki Hagrid sam nie zdecyduje, że bardziej interesuje go, co też męczy jego młodego przyjaciela.
- Rozumiem, ale nie przejmuj się chłopie. Przecież wiesz zawsze gdzie mnie szukać. A jak raz na jakiś czas mnie nie odwiedzisz, to przecież się nie obrażę ma się rozumieć. - sprostował mężczyzna i klapnął na ogromne krzesło. - No, ale opowiadaj w takim razie, jak idzie Ci ta praca z naszym mistrzem eliksirów? - ciągnął Hagrid.
- Nie jest jakaś bardzo trudna, ale wiadamo łatwa też nie jest, bo jednak Snape jest wymagającym człowiekiem. Myślę jednak, że dobrze mi to zrobi, zdobędę trochę umiejętności i może w przyszłym roku poprawię oceny z eliksirów. Choć z drugiej strony ta współpraca i spędzanie razem czasu rozbudzają moją ciekawość. - wyjaśnił młodzieniec, a kończąc, spuścił wzrok na podłogę, nie wiedząc co dalej powiedzieć.
- Cikawość powiadasz? Jaką cikawość? Do profesora Snape'a mam rozumić? - zapytał zachęcającym tonem olbrzym nalewając im herbatki do przygotowanych już wcześniej
kubków.
Młody czarodziej zdziwił się jak Hagrid szybko go rozgryzł, a może po prostu gryfon był taki przewidywalny? Nie myśląc o tym dalej, odpowiedział z uczuciem suchości w ustach.
- Tak. Profesor Snape rozbudza ostatnio moją ciekawość. Ponadto zacząłem odczuwać potrzebę, by go lepiej poznać, by przestał mnie... nie... nienawidzić. - ostatnie słowo prawie wyszeptał. Bawił się teraz nerwowo wystającą nitką z końca jego koszulki i dalej nie patrzył na przyjaciela, bojąc się, że odczyta z jego twarzy zbyt głębokie uczucia.
- No Harry, ja ci powim, że Severus to chodząca zagadka, więc nie dziwne, że chciałbyś cuś wincej o nim wiedzieć. Poza tym on coś czuł do twojej mamuśki ma się rozumieć, a to też ciekawe swoją drogą. - tłumaczył olbrzym z zamyśleniem malującym się na obficie owłosionej twarzy.
- Pamiętam jak jakiś czas temu mi o tym wspomniałeś, ale czy wiesz jak to było pomiędzy nimi na prawdę? Czy mama lubiła Snape'a czy po prostu nie lubiła, gdy mu dokuczano. Bo ja praktycznie nic nie wiem o rodzicach i jakimś trafem, ostatnio było mi dane dowiedzieć się odrobinę więcej o ich przeszłości. Normalnie zapytałbym o to Syriusza, ale nie mogę teraz za bardzo z nim korespondować.- zagaił niepewnie młodzieniec. Czekał parę sekund na reakcję Hagrida.
- Co ty znowu zmajstrowałeś Harry? - zapytał mężczyzna z lekko karcącym wzrokiem. - Nie pakuj się w tarapaty bez potrzeby, bo coś czuję, że ciężkie czasy przed nami. Szkoda by było jakbyś coś wywinął niepotrzebnie. - ostrzegł chłopaka olbrzym.
- Nic szczególnego nie zrobiłem, aż do wczoraj... - zaczął speszony gryfon i opowiedział całą historię przyjacielowi, omijając szczegóły uczuciowe, które także od jakiegoś czasu gnębiły Harry'ego.
Po jakiejś godzinie, młodzieniec zakończył opowieść i czuł, że coś nagle wyparowało z jego żołądka. Czuł wielką ulgę. Jednak mimo to, bał się co powie mu jego ogromny przyjaciel. Wyczekiwał odpowiedzi, obserwując olbrzyma. Wreszcie się odezwał.
- To żeś mnie zaskoczył. Powiem ci, że ja nie jestem od tego, żeby opowiadać tobie czy komukolwiek innemu o przeszłości profesora. No, ale on rzeczywiście ma trochę wspólnego z twoimi starymi, Harry. Tyle, że i tak nie wiem na ten temat nic szczególnego. - odparł Hagrid drapiąc się wielkim paluchem po włochatej głowie.
- Wiem, że to sam profesor powinien z własnej woli cokolwiek ujawnić, ale wiesz, że on mi nic nie powie. Nie zdradzi nawet kawałeczka tego co chciałbym wiedzieć. Dodatkowo... on po prostu mną gardzi. Czerpie przyjemność z mojego nieszczęścia lub gnębienia mnie. Myśli, że pragnę wyłącznie sławy. Myli się. Ja nigdy o to nie prosiłem. Nigdy nie potrzebowałem uwagi, a wręcz przeciwnie. Jednak on mi nigdy nie uwierzy, bo jest zaślepiony własnym poglądem na świat. Nigdy nie da mi dojść do słowa... - urwał nagle chłopak, spuścił głowę delikatnie w dół i spojrzał w kąt, speszony własnym wyznaniem. Czekał tylko, aż Hagrid go wyśmieje lub skarci za takie negatywne myślenie. Jednak on odrzekł:
- W pewnym sensie cie rozumiem Harry. To co przytrafiło ci się za dzieciaka i teraz w magicznym świecie musi być okropne. Pamiętam ten incydent z Komnatą lata temu. No nie mam co wspominać. Wszyscy wytrzeszczali na mnie gały bardziej niż zwykle. To nie była dobra sława. Jednak wiem też, że Severus Snape jest sknerą, ale w głębi duszy to dobry człowiek, winc może daj mu czas na zrozumienie? A nóż kiedyś da ci szansę na wysłuchanie. Kto to wie?
Młodzieniec milaczał przez moment, kontemplując słowa Hagrida. Wiedział, że on też nie miał łatwego dzieciństwa. Z tego względu postanowił, że weźmie jego słowa do serca i nie będzie za dużo myślał o tym jak Snape go traktuje. Musi przez to przebrnąć i poczekać na rozwój wydarzeń.
-Dzięki Hagrid. Postaram się tym za bardzo nie przejmować. - odparł gryfon z lekkim uśmiechem na twarzy. 
-Daj spokój chłopie! Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Jakby się coś działo, to ja zawsze chętnie z tobą pogawędzę. No weź jeszcze jedno ciasteczko. - zachęcił olbrzym młodego przyjaciela.

Harry już więcej nie myślał o tym niefortunnym przyłapaniu przez Snape'a i ostrzeżeniu Dumbledor'a. Spędził cały dzień u Hagrida i dzięki temu poczuł się nieco lepiej. Całe to wsparcie, które otrzymał i od Rona i od Hermiony i teraz jeszcze od Hagrida, było czymś czego od jakiegoś czasu potrzebował. Szedł teraz dziedzińcem i beztrosko dumał nad tym jakich ma wspaniałych przyjaciół. Miał nadzieję, że kolejne dni minął mu już bez żadnych zmartwień. Przypomniał sobie też, że zbliżają się jego urodziny. Pamiętał, że Ron mówił coś o mistrzostwach świata w Quidditchu, więc totalnie odpłynął w marzenia idąc po schodach do pokoju wspólnego. Nigdy nie widział takiego wydarzenia, ale wie o magii dopiero kilka krótkich lat, więc wiele aspektów tego świata ma jeszcze do odkrycia.
Wyobrażenia Harry'ego mocno go podekscytowały. Miał przez to nadzieję, że w najbliższych dniach dostanie zaproszenie od Rona i będą mogli we dwójkę obstwaiać, która drużyna wygra.
Czarodziej wszedł właśnie do sypialni. Od razu zobaczył, że na szafce nocnej leży jakiś mały zwitek pergaminu. Trochę niepwenym ruchem wziął kartkę do ręki i ją rozwinął. Zawartość mówiła:

"Jutro zjaw się w lochach po śniadaniu. Nie spóźnij się. 

                                                                                    S. Snape"

Ta wiadomość momentalnie przerwała dobre samopoczucie chłopaka. Poczuł jakby coś na nowo spadło mu na dno żołądka. Był przekonany, że cały weekend nie będzie musiał widzieć się z profesorem, a teraz jego nadzieja legła w gruzach. Niby jak ma się zachować? Znowu go przeprosić? A może udawać, że nic się nie wydarzyło? Nie miał zupełnie ochoty zastanawiać się teraz nad tym, więc opadł na łóżko, twarzą do dołu i jęknął przeciągle. Jakieś pół godziny później stwierdził, że musi się wykąpać i odprężyc przed stresującym dniem. Postanowił, że znowu odwiedzi łazienkę prefektów, bo kto mu zabroni zrelaksować się przed konfrontacją ze swoim profesorem tyranem? Pozbierał więc potrzebne rzeczy i wymaszerował z sypialni. Dziarskim krokiem szedł przez korytarze z myślą o ciepłej wodzie muskającej jego w skórę. Przekroczył drzwi do łazienki i zaczął się rozgaszczać. W euforii emocji  minionego dnia, nie zauważył, że wielka wanna napełniona jest już wodą i po pomieszczeniu rozchodzi się ten sam zapach co poprzednio. Drzewo cedrowe, tabaka, lawenda... Zupełnie nieświadomy, gryfon zaczął powoli zmniejszać ilość ubrań jakie na sobie miał, tymczasem ktoś mu się przyglądał z odległego końca wanny.  Gdy Harry ostatecznie zdjął też bokserki, postać siedząca w wodzie postanowiła się odezwać.
- Witaj Potter, cóż za miła niespodzianka. - wypowiedział czarnowłosy mężczyzna bardzo dostojnym lecz kpiącym głosem.
Harry w jednej sekundzie zrobił piruet, by upewnić się, że mu się nie przesłyszało i sięgnął w panice po ręcznik, żeby zasłonić tę część ciała, która była najbardziej wstydliwa. Minęło kilka sekund aż przyponiał sobie jak używa się języka i wymamrotał: - Dzi-e-eń dobry panie profesorze.

Pamiętnik Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz