-6- Tord -6-

138 14 14
                                    

- Tutaj wysiądę. - odzywa się Frida. Spoglądam na nią w lusterku nie poruszając głową. - farma mojej matki jest kilka kilometrów stąd w bok. Za chwilę dojedziecie do Oslo. - potem zawahała się na dłuższą chwilę. - Red Leaderze, chcę ci coś powiedzieć. Na osobności.

Jedyne o co cię podejrzewam to splunięcie w twarz, myślę, ale gdy tylko Thomas się zatrzymuje, bez słowa sięgam do klamki, otwieram solidne drzwi i wysiadam lekkim ruchem. Wciągam powietrze wręcz się nim zachłystując, rozciągam nogi i obchodzę samochód do miejsca gdzie Frida otworzyła drzwi. Zaczynam się w nią wpatrywać. Jak staje na asfalcie, strzyka stawami w szyi i palcach, zarzuca na ramię plecak. I zatrzaskuje za sobą drzwi. Kątem oka widzę jak Thomas obserwuje nas, choć nie może niczego usłyszeć.

Patrzę na jej chudą twarz i zapadnięte oczy. Ona odwzajemnia spojrzenie.

- Nie rób tego tej dziewczynie. - mówi nagle, ledwo panując nad wściekłym grymasem który chce jej wygiąć twarz. Unoszę brwi w wyrazie zaskoczenia, choć w środku czuję tylko ponurą satysfakcję i chęć mordu.

- Zrobię to, co będę uważał za stosowne. - odpowiadam lodowato. Nie umyka mi, że zaczyna zaciskać i rozluźniać pięści.

- To dziecko. Ile ona ma lat? Powiedziała prawdę? Piętnaście? Wiesz, tak właściwie? - pyta z coraz większą agresywnością, aż mam ochotę złapać ją za ramiona. - Nie możesz tego zrobić.

- To dziecko, jak ją nazwałaś, przeżyło więcej niż może ci się wydawać. - mówię cicho, bo tylko tak jestem w stanie powstrzymać złość. - W tych czasach każde dziecko widziało zbyt dużo.

- Dziecko, i to jest kluczowe słowo. - protestuje gwałtownie. - Dziecko.

- Nie będę z tobą na ten temat dyskutował. - mówię, dopiero po chwili orientuję się, że przerzuciłem się automatycznie na norweski. - Idź w swoją stronę i nie przeszkadzaj mi w wykonywaniu pracy.

Cofnęła się o krok jakbym uderzył ją w twarz. Powstrzymuję grymas rozbawienia.

- Chcę tylko bronić młodego życia. - mówi poważnie, choć głos jej trochę drży.

- Obronisz swoje, jeżeli teraz stąd odejdziesz. - rzucam chłodno. Patrzy na mnie.

- Tord.

Patrzę na nią.

- Co, Frida?

- Nie rób tego.

- Powodzenia. - macham obojętnie ręką i odwracam się na pięcie. Wiem, że za mną patrzy. Wiem, i ona również to wie, że to jest jej ostatnia szansa.

Ale nic nie robi.

Podchodzę do samochodu. Otwieram drzwi. Wsiadam do środka. Siadam na siedzeniu. Odwracam głowę i patrzę w jej stronę nad ramieniem Thomasa.

Patrzy na mnie błagalnie.

Thomas rusza.

Uśmiecham się ciepło.

Odjeżdżamy.

Oddycham ciężko i odchylam głowę do tyłu. Zamykam oczy i wsłuchuję się w pięć oddechów. W koła pędzące po autostradzie.

- Tord... - zaczyna Marie.

- Mmh? - burczę, doskonale wiedząc co się szykuje.

- Pozwolisz mi, prawda?

Wzruszam ramionami w milczeniu i otwieram oczy. Patrzę na zewnątrz. Na przemykającą trawę, barierki i zepchnięte na bok samochody.

- Tord, powiedz, pozwolisz?

Nie Pozwolę Wam Umrzeć | Eddsworld AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz