-3- Tom -3-

114 13 6
                                    

- Ktoś idzie. - powiedziałem spokojnie, wchodząc do kuchni.

Dokładnie dwadzieścia spojrzeń wlepiło się we mnie. Uniosłem brwi.

- Ktoś idzie. - powtórzyłem.

Kilka osób natychmiast się podniosło, w tym Lotos, w którego oczach zabłysło... coś. Spojrzałem badawczo w jego stronę, ale on tylko uśmiechnął się lekko, pod nosem i spojrzał mi głęboko w oczy, tak, jak nie robił tego od dłuższego czasu. Przekrzywiłem głowę lekko zdziwiony. Nadal nie opuszczał wzroku, kącików ust. Nie widziałem go tak pogodnego od kiedy rozdzieliliśmy się z Tordem. Ciekawe, czy on zdaje sobie z tego sprawę.

Wzruszyłem ramionami i odwróciłem na pięcie, wychodząc z powrotem na zewnątrz, na chłodne, świeże powietrze, gdzie tylko z tyłu czuć było rozkładające się ciało. Inaczej było wspaniale.

Ruszyłem śpiesznym ale jednocześnie spokojnym krokiem w stronę wejścia do tego całego ogrodzonego terenu. Za mną wyłapałem może ósemkę ludzi? Dodatkowo, dwójka na pewno podbiegła do mnie. Jakoś nie miałem wątpliwości, że to Lotos i Igor. Ten pierwszy zdecydowanie miał z tym coś wspólnego (choć nie mam pojęcia co) a ten drugi zawsze chciał być w miejscu w którym coś się działo. Pewnie po części dlatego, że temu wszystkiemu tutaj dowodził, ale z drugiej strony jest cholernym atencjuszem. Nie wiem jak Tiffany nadal okazuje mu miłość. Potrafi być naprawdę denerwujący.

Już z daleka widać było jak pod bramą stoją dwie osoby. Jedna wyższa, druga niższa, ale obie ubrane w całości na czarno. Nie wiem, obrabowali jakiś sklep z markowymi ciuchami?

Oczywiście nie zostawiłem ich tam samych. Od naszej strony pilnowała ich Sophia. W ręce trzymała pistolet. W mojej kieszeni również ciążył mi jeden. Gdy zobaczyła, jak idziemy w jej stronę, widocznie się rozluźniła i pomachała mi. Odmachałem. Uśmiechnęła się szeroko, ukazując białe zęby błyskające w słońcu, które czasem wychodziło zza chmur.

Ona się we mnie durzy, nie mam żadnych wątpliwości. I nie wie, że jestem gejem. I wie, że ja wiem.

Ale ten świat fajny. Od kiedy jestem tak atrakcyjny?

Podszedłem do niej i obejrzałem za siebie. I tak, to był dokładnie Lotos i Igor. Podeszli bliżej i w bardzo podobnym geście założyli ręce na piersi. Różnicą pomiędzy nimi było to, że Igor patrzył mi w oczy, a Lotos w na bramę i może ewentualnie na Sophię.

- Dzień dobry. - powiedziała dziewczyna zza bramy. Odwróciłem się, unosząc brew.

Gdy rozmawialiśmy sam na sam dawała wrażenię... odrobinę innej. Jej wzrok latał dookoła, a teraz skupiony był za moimi plecami. Pewnie na Igorze, chociaż któż to wie.

- Bry. - burknął Igor, robiąc kilka kroków do przodu. Wymieniłem spojrzenie z Sophią. - Kim jesteście?

- Jestem Maxine. - odezwała się uprzejmie dziewczyna, kiwając głową. Miała na sobie czarną bluzę, czarne spodnie, czarne zimowe buty i czarny kaptur. Sama nie była czarna. - A to Kapi. - wskazała kciukiem na drugą osobę, dotychczas cichą.

Też był ubrany całkowicie na czarno. Co prawda wysoki, może nawet spojrzałby w oczy Mattowi bez łamania sobie karku, no i ramiona miał szerokie, a biodra wąskie. Trochę taki Lotos, ale wyższy. I spod kaptura wystawały mu blond kosmyki.

Odrzuciłem sprzed oczu obraz Torda i podszedłem o kilka kroków, za mną podążył Lotos. Patrzył w oczy tej dziewczynie, Maxine.

- Kolejne dzieciaki. - mruknął nieprzyjemnie Igor, kręcąc głową. - Czego niby chcecie?

Nie Pozwolę Wam Umrzeć | Eddsworld AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz