Zielona poduszka frunie przez cały pokój, o milimetry mijając głowę Jaemina, który w ostatniej chwili schyla się i unika pluszowego pocisku.
— Lee Donghyuck, nie możesz spędzić reszty życia schowany pod kołdrą! — krzyczy, usiłując zerwać pościel z łóżka przyjaciela. Od kiedy czerwonowłosy pokłócił się ze swoim chłopakiem buntował się przeciwko wszystkiemu, co łączyło się z wyjściem z kokonu zrobionego z własnej pościeli. Początkowo nie chciał nawet pojawiać się na zajęciach, więc Na siłą wyciągał go z pokoju, żeby uniknąć punktów ujemnych. A nawet, gdy już wreszcie udało mu się wstać wyglądem bardziej przypominał zombie niż żywego człowieka, z podkrążonymi oczami, poczochranymi włosami, wyjątkowo jak na niego bladą skórą oraz ogólnym brakiem chęci do życia. Jaemin nie mógł ukrywać, że mimo tego, iż nie znał powodu ich kłótni oraz nie znosił Marka było mu szkoda przyjaciela i od wielu dni zastanawiał się, co mógłby zrobić, aby wszystko wróciło do irytującej normy, w której ani Donghyuck ani jego chłopak nie przejmują się społecznie wytyczoną, niemą granicą, dotyczącą tego, co należy, a czego nie należy robić przy innych ludziach, gdy jest się parą.
Olśnienie spada na niego znienacka, gdy ciągnie za sobą umęczonego Lee, aby zmusić go do zjedzenia kolacji. Właśnie wtedy, na jednym z korytarzy prowadzących do Wielkiej Sali dostrzega dwójkę jego ulubionych Gryfonów. Jeno lekko klepie po plecach Marka, który wydaje się być co najmniej przygnębiony. Oczywiście Donghyuck na ten widok wykonuje najszybszy zwrot w przeciwnym kierunku w całym swoim życiu, prawdopodobnie chcąc wrócić do swojego pokoju, aby być zdołowanym przez kolejny tydzień, ale tym razem Jaemin nie biegnie za nim. Cierpliwie obserwuje dwójkę chłopców zza rogu, czekając, aż starszy z nich odejdzie dalej. Na jego szczęście kilka chwil później podchodzi do nich kilku innych Gryfonów, ciągnąc Marka za sobą w stronę Wielkiej Sali, a czarnowłosy mówi im, iż za chwilę do nich dołączy. Gdy tylko niechciani uczniowie znikają w korytarzu Jaemin jak najszybciej wybiega zza rogu, nie chcąc, aby chłopak mu uciekł.
— Jeno, czekaj!
Czarnowłosy wzdryga się na dźwięk znajomego głosu, po czym niechętnie odwraca się, stając twarzą w twarz ze Ślizgonem.
— Czego chcesz? — pyta z obojętnością.
— Porozmawiać — mówi młodszy, rozglądając się wokół, aby upewnić się, iż są sami. — Mam już dość patrzenia jak Hyuck powoli traci wszystkie chęci do życia i podejrzewam, że podobnie czujesz się z Markiem. A my chyba jesteśmy jedynymi osobami, które mogą im pomóc.
Lee rozmyśla nad tym przez chwilę. Nie ma ochoty spędzać z Jaeminem więcej czasu niż to konieczne, zwłaszcza, gdy ten jest pod wpływem eliksiru miłosnego, ale wie, iż młodszy ma rację. Mark również wydawał się powoli usychać, a oglądanie bólu wymalowanego na jego twarzy wcale nie sprawiało chłopakowi przyjemności. Więc czarnowłosy decyduje się schować swoją dumę do kieszeni i przystać na ofertę Ślizgona. Zaczyna tego żałować niecałą minutę później, gdy ten łapie go mocno za nadgarstek i ciągnie za sobą aż na siódme piętro zamku. Przez jakiś czas usiłuje wyrwać się z jego uścisku, ale nawet gdy mu się to uda Jaemin łapie go po raz kolejny, dlatego po pewnym czasie po prostu poddaje się, posłusznie podążając za młodszym w górę schodów. Na puszcza jego dłoń dopiero, gdy na horyzoncie ukazuje się stary gobelin z Barnabaszem Bzikiem, ale prawdopodobnie robi to tylko po to, aby móc przywołać Pokój Życzeń. Idzie mu to bardzo gładko, dlatego już trzy przejścia wzdłuż ściany później ich oczom ukazują się drzwi, które następnie samoistnie się otwierają, dając im dostęp do tego, co znajduje się za nimi. A znajduję się tam średniej wielkości pokój, ułożeniem nieco przypominający pokoje wspólne w dormitoriach uczniów. Tuż przed nimi stoi dwuosobowa, satynowa kanapa w odcieniu mocnego fioletu, a kawałek dalej leżą wyglądające na niesamowicie miękkie pufy. Zaraz obok kanapy znajduje się kominek, a ogień, który się w nim tli jest jedynym źródłem światła w pokoju, poza bladymi, rozwieszonymi przy suficie lampkami. Jaemin od razu bez zastanowienia kieruje się w stronę sofy, aby chwilę później praktycznie się na nią rzucić. Ku zaskoczeniu Jeno równie szybko z niej zeskakuje, a powód nagłej zmiany planów ujawnia się od razu.
CZYTASZ
Hate Me, Date Me | Nomin
FanfictionHogwarts!AU Lee Jeno i Na Jaemin zdecydowanie nie wpasowują się w definicję "dobranego duetu". W zasadzie nie potrafią wytrzymać w swojej obecności dłużej niż kilku minut i każdy w Hogwarcie zdążył się już o tym przekonać, mniej lub bardziej boleśni...