Rozdział 3: Ziółka na kolację

562 89 13
                                    

Wielka Sala powoli wypełniała się radosnymi rozmowami uczniów Hogwartu, którzy wraz ze swoimi przyjaciółmi z domów zasiadają przy stołach przyozdobionych świecami i zastawionych różnego rodzaju pysznościami. Ciemne niebo udekorowane gdzieniegdzie gwiazdami widoczne dzięki zaklęciom rzuconym na sufit pomieszczenia dawało jasne, dość blade światło i nadawało klimatu wieczornemu posiłkowi.

Jednakże Lee Donghyuck wyjątkowo wydawał się nie podziwiać scenerii, zbyt przejęty i zestresowany planem, który czekał cierpliwie na swoje wykonanie. Przed kolacją wraz z Jisungiem przelał po połowie eliksiru do dwóch mniejszych fiolek, jedną z nich chowając w głębokiej kieszeni swojej szaty, a drugą przekazując młodszemu. Właśnie teraz zaciska mocno palce na drobnym naczyniu zamkniętym kryształowym korkiem, z rękami wciąż głęboko w czarnym materiale, czekając, aż Jaemin zajmie swoje typowe miejsce obok niego. Na szczęście nie zajęło to zbyt długo i już chwilę później zasiadł on obok swojego przyjaciela, witając się z nim szybko i łapiąc w dłoń jabłko, wcześniej leżące w najbliższej misce.

— Mark chciał dzisiaj ze mną gadać — zaczyna młodszy, wgryzając się w lekko zielony owoc.

Donghyucka momentalnie oblewa fala przerażenia. Domyślił się, że skoro jego chłopak poznał plan, to zdradzi go obydwu zainteresowanym, bał się jednak reakcji Jaemina. Gdyby dowiedział się już po fakcie Donghyuckowi łatwo byłoby to obrócić w żart i podejrzewał, że sam Ślizgon po pewnym czasie po cichu śmiałby się z wizji siebie samego, migdalącego się z własnym wrogiem, ale teraz, gdy nie miał punktu zaczepnego, z którego mógł sobie zażartować zaczynał obawiać się poważnej kłótni, której absolutnie nie potrzebował, zwłaszcza, że miał już jedną na głowie.

— Oh, naprawdę? — śmieje się nerwowo. — To nietypowe.

— Nie wiem co chciał, spławiłem go. — Chłopak odkłada na bok jabłko, najwyraźniej niezadowolony z jego smaku. — Znowu się o coś założyliście? Przestań mnie w to wciągać, nie mam czasu na te bzdury, zresztą doskonale wiesz, że go nie lubię.

— Yyy tak, no tak, założyliśmy się — czerwonowłosy podłapuje pomysł, wypuszczając wcześniej wstrzymywane powietrze z ulgą. — Wybacz.

Jaemin wygląda, jakby zamierzał kontynuować rozmowę, ale stół wypełnia się gorącymi, pysznymi potrawami, więc przedkłada jedzenie nad konwersację i nic już nie mówi, zamiast tego sięgając po kawałek chleba z żurawiną. Z drobną pomocą małego skrzata jego biały kubek wypełnia się parującą, zieloną herbatą, a Donghyuck upatruje w tym momencie okazję, aby zrobić to, co planował.

Waha się przez chwilę, zastanawiając się nad moralnością swojego planu, ale ostatecznie decyduje, że Na tak czy siak mu kiedyś za to podziękuje.

— Ej, zobacz, chyba leci jakiś wyjec — mówi, wskazując na losowe miejsce w powietrzu, po to, aby jego przyjaciel skierował swój wzrok w przeciwną stronę.

— Gdzie? — Młodszy posłusznie rozgląda się po sali, wyciągając swoją długą szyję. Lee szybkim, precyzyjnym ruchem wyjmuje korek z małego flakonika i wlewa kilka kropli do napoju, jak najprędzej ukrywając naczynie z powrotem w swojej głębokiej kieszeni.

— Albo jednak nie, chyba powoli ślepnę — oświadcza Donghyuck, z całych sił starając się nie brzmieć, jakby właśnie odczuł ogromną ulgę.

— Kup sobie okulary — kwituje Jaemin, lekko zawiedziony wracając do wcześniej przerwanego posiłku.

Drugi Ślizgon dla niepoznaki również nakłada sobie na talerz losowe potrawy, po czym zaczyna błądzić wzrokiem po długim stole, przy którym usadzeni są sami Gryfoni. Znajduje wysoką postać Jisunga w idealnym momencie, ponieważ Park właśnie wykonuje swoją część zadania, wyciągając na wierzch fiolkę. Chwyta za kryształowe zamknięcie swoimi wielkimi dłońmi i usilnie usiłuje otworzyć napar. Przez sekundę jednak korek ani drgnie, a gdy chłopakowi wreszcie uda się go wyciągnąć buteleczka odskakuje lekko, cudem nie tracąc więcej niż kilku kropli zawartości. Donghyuck uderza dłonią w twarz, a Gryfon posyła mu przepraszające spojrzenie, w końcu dolewając eliksiru do należącego do Jeno napoju. Na szczęście czarnowłosy jest zbyt zajęty rozmawianiem z jakąś dziewczyną ze swojego domu, aby zauważyć cokolwiek dziwnego.

Hate Me, Date Me | NominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz