Oczami Cynthii
- Haha! Ojejciu, Justin, nigdy nie mówiłeś, że dorabiasz w cyrku!- zaczęłam, zwyżając głos i kątem oka obserwowałam reakcję innych. Courtney milcząco dawała mi sygnał, że nareszcie trzymam się planu i mogę kontynuować. Reszta była zdezorientowana. Czyli na razie jest w porządku.
- Nie musisz być ironiczna, Cynthia.- warknął chłopak.
Zaczęłam strzelać oczami na wszystkie strony i podrapałam się po głowie.
- Iro....? Nie, nie!- odpowiedziałam tym samym tonem co poprzednio.- Klauni są taaacy śmieszni!- zamachałam rękami na znak podkreślenia swych słów.- Mogę zobaczyć jak rzucasz w siebie plackiem, proooszę?- zaczęłam się kręcić.
- No nie, znowu zaczynasz?! Dobry Boże, dlaczego?!- mruknęła Courtney, udając irytację.- Hej Cynthia!- uśmiechnęła się do mnie.- Szef ma ciastka czekoladowe, wiesz?
Moja reakcja była natychmiastowa:
- Naprawdę? Pychota!
- Tak. I może jak go ładnie poprosisz to się z tobą podzieli. No leć go szukać.
- Okej!- kiwnęłam głową i nucąc wesoło pod nosem oddaliłam się, żeby zobaczyć dalszy rozwój wydarzeń. Pierwsza klasa stanowiła dobry punkt obserwacyjny, biorąc pod uwagę fakt, że przez ,,inwazję robaków" wszyscy znajdowali się teraz przed samolotem. Mam nadzieję, że będę realizowała plan poprawnie i obejdzie się bez żadnych podejrzeń. Courtney na pewno uwierzą, jest świetną aktorką. Wielka szkoda, że to niestety ja mam grać częściej.
- Powiesz nam co to miało znaczyć?- spytała gniewnie Bridgette.
- Nie jesteś w mojej drużynie.- powiedziała równie nerwowo.- Ale myślę, że ten- odkaszlnęła.- Problem będzie dotyczył nas wszystkich. Chciałam wam powiedzieć, słowo.- spuściła głowę. Dobra jest. Jeszcze nie przeszła do rzeczy, a już zaczęli patrzeć na nią z troską.
- O co chodzi, Księ... Court?- zapytał Duncan łagodnie, a ja robiłam wszytko, by się nie roześmiać.
- Cynthia. Ona...- wzięła głęboki wdech.- Jest specyficzna. Nie tylko ze względu na niepełnosprawność, jest po prostu... Głupiutka. Słuchajcie, nigdy nie miała żadnych przyjaciół, starałam się jak mogłam, aby czuła się komfortowo, jednak zwyczajnie nie wie jak zachowywać się wśród innych. Myśli, że wszystko to zabawa, że z każdym się przyjaźni. Jest naprawdę bardzo naiwna, niegroźna, ale nie rozumie jak działa świat.- dbając o odpowiednie, jednak na pierwszy rzut oka niewidoczne podkreślenie słowa ,,niegroźna", wypuściła powietrze spokojnie, czekając na werdykt reszty.
I nie wiem co przerażało mnie bardziej: to, że niektórzy już jej uwierzyli czy to, że w kilku aspektach wcale nie kłamała.
Było jednak kilka obiekcji. Courtney rozluźniona i naturalna wyjaśniła, że pomogła mi z Prezentem w Kawałkach i podobieństwem nazw drużyn, żebym mogła zapunktować u nowych kolegów. Co oczywiście było bzdurą, ale teraz chyba wszyscy wierzyli w jej wersję. Stałam tam jeszcze chwilę, po czym udałam się do Pokoju Zwierzeń, w celu nakreślenia sytuacji telewidzom. Strach nie minął, nasiliła się za to adrenalina. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Zaczynamy przedstawienie.
Cynthia: *mówi swoim głosem* O rety, ale ta maniera męczy gardło. *kaszle* Ekhem. Zgaduję, że chcecie wiedzieć co mi odbiło. Cóż, najpierw ja muszę się upewnić, że Chris nie wykorzysta tego nagrania na żadnej eliminacji, nie! Że w ogóle tego nie wykorzysta. Wybaczcie mi na moment.*spuszcza wzrok z kamery i przenosi go na kopię kontraktu, którą wyjęła z kieszeni spodni* *mruczy już dosyć długo* Na, na, aha, mhm, tak, tak...
CZYTASZ
Mam na imię... (Total Drama Fanfiction)
FanfictionHistoria myślę, że taka jak każda inna. Mam 16 lat, jestem bogata, mam starszą siostrę i kochającą mamę. Z miłych rzeczy to chyba tyle. Nie umiem się odnaleźć, a teraz nie ma miejsca na błędy. Nigdy nie było miejsca na błędy. Na przemian żyję w ko...