Pierwsze promienia słońca, przenikające przez niedosuniętą zasłonę były dla mnie nie do zniesienia. Zaciągnęłam kołdrę na głowę. Czułam jakby moja głowa zaraz miała eksplodować.— Wstajemy śpiąca królewno.— Usłyszałam głos Olivii przy swoim uchu. Jęknęłam niezadowolona i przekręciłam się na drugą stronę, zasłaniając kocem twarz.— Lizzy niedługo mamy zbiórkę. Wiem, że wolałabyś żeby nasz opiekun cię obudził, ale niestety jest zajęty.— Zachichotała, a ja czułam jak zaczyna być mi niedobrze i to nie tylko z powodu wczorajszego alkoholu.
Wiedziałam, że muszę w końcu wstać i ta świadomość nie budziła mojej ekscytacji. Wstałam z nadal lekko przymkniętymi powiekami. Wczorajsze wydarzenia pamiętałam przez mgłe i zaczynałam żałować, że nie przestałam wczoraj pić, zachowując resztki mojej już i tak zszarganej godności.
— Jak się czujesz Lizzy?— Wyczułam w jej głosie nutkę troski.
— Nie najlepiej.— Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Wzięłam ubrania i ruszyłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Pod moimi oczami znajdowały się resztki tuszu do rzęs, a kok na mojej głowie bardziej przypominał gniazdo. Podjęłam nieudolne próby doprowadzenie się do ładu, ale z marnym skutkiem. Wyszłam z łazienki.
— Lizzy nie spodziewałam się po tobie, że aż tak zaszalejesz wczoraj. — Powiedziała Madison z lekkim rozbawieniem.
— Właściwie też się tego nie spodziewałam...— Czułam jak zaczynam się rumienić, bo było mi wstyd za wczorajszą pijaną mnie.
— Niektórzy nie potrafią powiedzieć sobie stop prawda Elizabeth? — Powiedziała Lydia.
Suka
— Lydio przestań każdej z nas zdażyło się upić. Już nie udawaj świętej.— Byłam wdzięczna Olivii, że próbowała mnie bronić. Lydia nie odpowiedziała jej tylko dalej piłowała swoje paznokcie.
— Kiedy mamy zbiórkę? — Spytałam.
— Właściwie już powinnyśmy wychodzić.— Kiwnęłam głową i sięgnęłam po telefon, po czym razem z dziewczynami wyszłyśmy z pokoju. Stanęłyśmy pod daszkiem pawilonu, bo nadal lekko padało. Podszedł do nas Marc z klasycznym dla siebie uśmiechem na twarzy.— Gdzie są chłopaki?— Zapytał nas, a my tylko wzruszyłyśmy ramionami, choć każda z nas się domyślała, że po wczoraj nie udało im się zwlec z łóżek.
—Pogoda nie pozwala nam dzisiaj iść na spinaczkę, więc macie wolne. — Powiedział, a ja niemal odetchnęłam z ulgą.— Tylko nie opuszczajcie terenu ośrodka. — Puścił oczko w moją stronę, a ja odwróciłam wzrok.
Pożegnałyśmy się i zaczęłyśmy kierować się w stronę pokoju.
— To co będziemy dzisiaj robić?
— Może obejrzymy jakiś film?— Zasugerowała Olivia, a ja pokiwałam głową.— Pójdę do Nialla pożyczyć komputer.
Wraz z resztą dziewczyn wróciłyśmy do pokoju.
— Lizzy jak ci się podobało wczoraj?— Spytała mnie Madison.
— Właściwe nie było tak źle.
— W towarzystwie Harry'ego było raczej super, a nie tak źle.— Powiedziała, po czym zachichotała.
Cholera... Miałam jednak nadzieję, że nikt nie zauważył albo chociaż nie będzie pamiętał jak wczoraj kleiłam się do Harry'ego. Nawet nie odważyłam się spojrzeć w stronę Lydii, bo znając ją właśnie morduje mnie wzrokiem, jak to miała w zwyczaju. Olivia weszła do pokoju z zwycięskim uśmiechem.
CZYTASZ
Little lies H.S
Fanfiction4 miesiące temu... -Pamiętaj skarbie zawsze będę przy tobie-Wyszeptał po czym mocniej wtuliłam się w jego ciepłe ciało-Zawsze będziesz moją księżniczką.-