Prolog

291 15 3
                                    

Od dziecka porównywano ją z siostrą. Mimo tego, że nie uczyła się najgorzej, to wszyscy wymagali od niej wybitnych wyników. Wszyscy oprócz jej rodziców. Oni zawsze traktowali je równo, niezależnie od poziomu nauki czy zainteresowań. Jej siostra była czystym ideałem, wiecznie uśmiechnięta, dusza towarzystwa, zawsze potrafiła rozładować napiętą atmosferę.

A Rose? Ona wolała siedzieć zamknięta w swoim pokoju, poświęcać uwagę książkom. Czuła się dobrze w swoim towarzystwie. Dlatego niezbyt spodobał jej się pomysł kolejnego przyjęcia zorganizowanego przez jej rodziców. Może jej rodzina nie pochodziła ze starożytnego rodu, ale jej ojciec był bardzo szanowany w ministerstwie. Podczas gdy Susan witała się z gośćmi, Rose niechętnie stała przy niej marząc by jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.

Przyjęcie było całkiem okazałe,gdyż wiele znajomych ojca przyszło ze swoimi dziećmi.

Po pewnym czasie Rose zauważyła znajome twarze. Malfoy. Mimo że wszyscy uważali Draco za rozkapryszonego bachora który ma wszystko to ona widziała w nim kogoś kto codziennie musi zakładać maskę by nikt nie zobaczył jego prawdziwego oblicza. Wiedziała że wszystkie jego działania skupiają się przede wszystkim na tym by zadowolić ojca.

Prawie wszyscy goście już przybyli więc puszczono muzykę i zaczęto zabawę, Susan witając ostatnie osoby, z westchnięciem ulgi podeszła do siostry która już zajęła miejsce położone na uboczu salonu.

-Nie rozumiem czemu musimy w tym uczestniczyć skoro i tak tylko siedzimy i obserwujemy.- Rose westchnęła. Zawsze wygląda to tak samo. Najpierw witają gości,później siedzą z boku przez resztę przyjęcia a na końcu wszystkich żegnają.

-Wiem że ci się nie chce, mi też, ale robimy to dla rodziców. Zależy im na tym by mieć jak najlepsze stosunki z innymi czarodziejami.

Rose przewróciła oczami na słowa Susan. Szanowała rodziców i chciała by byli szczęśliwi, ale czy stałoby się coś gdyby odpuściła sobie chociaż raz jakieś przyjęcie?

Parę godzin później już wygodnie leżała na swoim łóżku czytając książkę, gdy usłyszała pukanie do drzwi.

-Proszę.-powiedziała Rose nawet na moment nie odrywając wzroku od lektury.

Do pomieszczenia weszła Emma Adler.Błękitna dopasowana suknia sięgała jej do ziemi. Jasne włosy miała zawiązane w kok. Z lekkim uśmiechem podeszła do córki i przysiadła na boku łóżka.

-Mam nadzieję, że nie nudziłaś się dziś za bardzo.

Rose spojrzała na matkę swoimi zielonymi oczami i odkładając książkę przysiadła się do niej.

-Rozumiem że chcecie utrzymać dobre stosunki z innymi, ale czy nie za często organizujecie takie spotkania?

-Kochanie wiem że nie lubisz przebywać w takim towarzystwie ale jesteśmy szanowaną rodziną, poniekąd tego się od nas oczekuje.- Emma wzięła córkę za rękę i posłała jej matczyny uśmiech.

Rose doskonale to wiedziała, wszyscy od niej oczekiwali tego że będzie zachowywała się jak''księżniczka'', ale prawda była taka że jej było wszystko jedno.

-Mam nadzieję że nie zapomniałaś o tym że za tydzień są urodziny twojej siostry?

Czy Rose o tym zapomniała? Oczywiście że nie. Od niespełna pół roku Susan przypomina jej o tym dzień w dzień. W sumie co się dziwić, siedemnastka to naprawdę ważny moment, w życiu czarodzieja.

-Chciałabym jutro wybrać się na pokątną by załatwić swoje sprawy, więc może pójdziesz ze mną by pomóc mi również kupić rzeczy na przyjęcie urodzinowe?

-Jasne, w sumie i tak nie miałam niczego ciekawszego jutro do roboty.-może czas wyjść do ludzi, niemożna cały dzień siedzieć zamkniętym w czterech ścianach. Ale jakby się głębiej zastanowić, to jej to w ogóle nie przeszkadzało.

-To świetnie, przy okazji nie zapomnij zabrać listu z potrzebnymi książkami bo jutro obrócimy się też do księgarni.

-Dobrze mamo.

Rose posłała matce słaby uśmiech po czym ta wyszła z pokoju córki życząc jej dobrej nocy.

Dziewczyna jeszcze przez chwilę przyglądała się drzwiom za którymi zniknęła jej rodzicielka. Następnie z westchnieniem powróciła do książki. Wiedziała że niestety w najbliższym czasie będzie ją czekać jeszcze jedno przyjęcie.

Pozory mylą | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz