3

147 9 1
                                    

I nadszedł ten dzień, czyli siedemnastka Susan. Wszystkie skrzaty od rana biegały by jedzenie oraz sala były dopięte na ostatni guzik.

Rose przyglądała się właśnie swojemu odbiciu w dużym lustrze. Ciemne kręcone włosy do łopatek zostawiła rozpuszczone. Spojrzała się na sukienkę którą założyła. Była koloru głębokiej zieleni. Uwielbiała ten kolor,przez co dużo osób myślało że jest w Slytherinie. Zrobiła sobie lekki makijaż by pozostawić twarz naturalną, ale mimo wszystko zakryć niedoskonałości. Gdy stwierdziła że jest gotowa,postanowiła wejść do siostry. Susan siedziała przy lusterku kończąc swój makijaż. Miała na sobie błękitną suknię ze srebrnym paskiem oplatającym ją w talii. Jasne włosy spięła w koka.

-Nie sądziłam że ubierzesz sukienkę.-powiedziała Susan dostrzegając Rose w lusterku.

-Dlaczego? Często widzisz mnie w sukience na różnych przyjęciach.-stwierdziła szatynka przysiadając na łóżku siostry.

-Racja, ale nie sądziłam że poświęcisz się tak dla mnie na moje urodziny. Bardziej bym obstawiała że przyjdziesz w bluzie.-wzruszyła ramionami odkładając kosmetyki do półki i wstając z krzesła.

-Widzisz, to wszystko jest dla ciebie.-zaśmiała się Rose.- A właśnie!-przypomniała sobie pewną rzecz biorąc siostrę za rękę.-Chodź muszę ci coś pokazać.-odparła tylko i pociągnęła siostrę do swojego pokoju.

-Mam się bać? Wiesz kiedy mówisz coś z takim entuzjazmem...-nie dokończyła. Rose otworzyła przed nią drzwi pokoju. Na łóżku leżały białe skrzypce które kupiła siostrze na prezent.

-Wszystkiego najlepszego!-zawołała przytulając siostrę, która nadal przyglądała się skrzypcom.-nie podobają ci się?- spytała po chwili nie widząc reakcji na twarzy siostry.

-One są...-zaczęła lekko dotykając strun.-przepiękne.

-Sprzedawca powiedział że potrafią zapamiętać raz zagraną melodię i odgrywać ją w zależności od nastroju właściciela.-rzekła spoglądając na siostrę która wzięła skrzypce do ręki.

-Nie wiem co powiedzieć. Rose dziękuję.-odłożyła skrzypce i przytuliła siostrę z całej siły.

-Miałam nadzieję że ci się spodobają. No ale teraz schodźmy na dół, goście pewnie już przyszli.

Gdy zeszły, na dole od razu zrobiło się cicho. Chwilę potem wszyscy zaczęli śpiewać Susan sto lat i otoczyli ją kręgiem by zaraz potem złożyć jej życzenia.

-Zgadnij kto?-ktoś zakrył jej oczy rękoma. Rose od razu odwróciła się i wskoczyła przyjacielowi w ramiona.

-Cedrik! Nie widziałam cię całe wakacje. Wyprzystojniałeś-odparła mierząc go wzrokiem.-współczuję ci teraz tego odganiania tych wszystkich dziewczyn. Wcześniej już ledwo sobie radziłeś.-zaśmiała się patrząc na przyjaciela.

-Dlatego ty mi w tym pomożesz.-stwierdził jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.

-No chyba po moim trupie.-zakończyła tą wymianę zdań Rose spoglądając na kolejne osoby podchodzące do jej siostry by złożyć jej życzenia.

-Witamy naszą przeciwniczkę-usłyszała znajomy głos.

Odwróciła się i napotkała koło siebie dwie identyczne postacie, witające się z jej siostrą.

-I naszego malucha.-odparł drugi spoglądając na Rose.

-Czyli jednak wy się znacie?-odparła lekko skołowana Susan.

-Właściwie to oni...-nie dał jej dokończyć jeden z bliźniaków.

-Uratowaliśmy ją z depresji.-rzekł dumnie, wypinając się niczym paw.

Pozory mylą | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz