1

192 12 4
                                    

Rano obudziła się w świetnym humorze, wyjście na pokątną wiązało się z zakupem nowych książek, które najprawdopodobniej zostaną przeczytane do końca wakacji. Gdy wyszła ze swojego pokoju skierowała się w dół schodami do kuchni, gdzie siedzieli jej rodzice. Wolter był to dobrze zbudowany rosły mężczyzna z ciemnymi włosami oraz lekkim zarostem. To jeden z tego typu osób które nie boją się wyzwań.Właśnie dzięki temu udało mu się zająć tak wysokie miejsce w ministerstwie.

-Widzę że ktoś tu ma dobry humor.-rzekł Wolter kończąc śniadanie.

-W końcu będzie miała okazję kupić te książki o które mnie już tyle męczy.- odparła ze śmiechem Emma całując męża na pożegnanie i zaklęciem zmywając naczynia.

-Nowe książki zawsze się przydadzą kiedy nie będę miała co robić więc...-Rose wzruszyła ramionami podchodząc do pułki po miskę i nalewając sobie mleko.- A tak w ogóle muszę obrócić się po nową szatę ponieważ tamta jest już za mała.

-Dobrze, jak przeniesiemy się na pokątną to ja pójdę do banku gringotta, a ty obrócisz się po książki i szatę.-stwierdziła odkładając ostatnie talerze do półki.

-Susan jeszcze śpi, lepiej załatwić to przed tym jak się obudzi, bo będzie dopytywać.-powiedziała dziewczyna kończąc płatki.

Od zawsze uwielbiała przychodzić na pokątną. Różnorodność sklepów oferowała praktycznie wszystkie produkty, które były niezbędne jak i te, które były niekoniecznie potrzebne do życia.

Rose często przechadzała się tą ulicą by podziwiać same wystawy oraz przedmioty.

Teraz natomiast szukała sklepu w którym mogłaby kupić coś co spodoba się jej siostrze.

Gdy przechodziła obok jednej z wystaw, zauważyła na niej pewną rzecz która przykuła jej uwagę.

Były to białe skrzypce ze srebrnymi dodatkami. Rose wiedziała że Susan uwielbia grać na przeróżnych instrumentach, dlatego postanowiła kupić jej właśnie ten instrument.

Gdy weszła do sklepu od razu uderzył w nią zapach drewna. Kiedy przyglądała się rzeczom w środku zauważyła że prawie wszystkie były robione ręcznie.Gdy podziwiała przedmioty nagle obok niej pojawił się sprzedawca sklepu. Był to starszy mężczyzna z siwymi już włosami ubrany w fartuch.

-Witaj dziecko, widzę że coś przykuło twoją uwagę.-stwierdził mężczyzna spoglądając na Rose która znów przyglądała się skrzypcom.

-Właściwie, chciałabym zapytać się ile kosztują?-zapytała odwracając się w stronę sprzedawcy.

-Tak, są to naprawdę wyjątkowe skrzypce, potrafią zapamiętywać raz zagraną melodię i później odgrywać ją w zależności od nastroju osoby do której należą.-odparł biorąc do ręki swoją pracę.-Zważywszy na ich wyjątkowość cena nie jest najniższa. Sto galeonów.

Dziewczyna westchnęła. W końcu to przecież najważniejsze urodziny. Jej siostra zasługiwała na taki prezent.

-Biorę.-rzekła Rose podając mężczyźnie pieniądze.

Stwierdziła że zanim pójdzie kupić książki wstąpi do sklepu Madame Malkin po nową szatę.

Po wejściu do sklepu zauważyła że kobieta obsługuje jedną osobę, więc postanowiła zaczekać na swoją kolej.

-Rose?

Dziewczyna obróciła się z uśmiechem rozpoznając głos.

-Andrew, cześć.-przywitała się Rose.-Ty też po nową szatę? W sumie nie dziwię się, trochę ci się przytyło. Uważaj bo za niedługo Susan znajdzie sobie kogoś bardziej wysportowanego na twoje miejsce.-wybuchnęła śmiechem przytulając przyjaciela.

-Bardzo śmieszne.-stwierdził udając poważną minę.-Muszę kupić nową bo tamta jest już zmasakrowana przez te wszystkie treningi. A tak w ogóle, wiesz co może spodobać się twojej siostrze?-spytał po chwili chłopak.

-Uwielbia muzykę, ale kupiłam jej już skrzypce. Możesz jej kupić coś z pozoru zwykłego ale z drugiej strony sentymentalnego. Ona lubi takie rzeczy.-odparła Rose po zastanowieniu.

-Dzięki. Cieszysz się że wakacje się już kończą?

-W sumie to nawet tak, ale pewnie i tak większość czasu przesiedzę w dormitorium.-powiedziała dziewczyna wchodząc na podwyższenie przy którym czekała już na nią Madame Malkin.

-Spokojnie, my już zadbamy żebyś się przez ten rok nie nudziła.-puścił do niej oczko z tajemniczym uśmiechem. Rose wiedziała że jeśli Andrew coś powie to zawsze dotrzymuję słowa, a nie są to przeważnie mądre pomysły. I chyba tego bała się najbardziej.

Ostatnią rzeczą jaką musiała załatwić było kupno książek. Gdy wstąpiła do księgarni Esy i Floresy najpierw skierowała się po wszystkie potrzebne rzeczy.

Gdy już miała w koszyku książki do szkoły, postanowiła kupić jeszcze te które ją interesowały.Miała w planie kupić 12 nowych lektur. Dla niektórych było to dużo, ale ona wiedziała że najprawdopodobniej przynajmniej połowę zdąży przeczytać przed wyjazdem do szkoły.

Gdy podeszła na dział mugolski od razu skierowała się do książek z mitami i mitologiami. Od zawsze fascynowała się mitologią nordycką. Chciała zgłębić ten temat więc szukała odpowiedniej książki.

W końcu znalazła tę którą szukała.„Mitologia nordycka" Neil Gaiman. Rose uwielbiała jego książki i mogła się pochwalić ich sporą kolekcją.

Niestety, mimo tego że nie była niską osobą, bo w końcu miała te 168cm nie dała rady dosięgnąć książki. Miała już wyciągnąć różdżkę, gdy nagle nad jej głową wyrosła czyjaś ręka.

Gdy Rose się odwróciła, natrafiła na spojrzenie dwóch identycznych par czekoladowych oczu.



Pozory mylą | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz