2

153 12 0
                                    

-Proszę.-odparł chłopak po lewej podając jej książkę i mierząc dziewczynę wzrokiem.

-Dzięki.-odparła lekko zawstydzona Rose. Mimo że znała owych bliźniaków nie rozmawiała z nimi często.

-Nie ma za co, ratowanie dam z opresji to dla mnie czysta przyjemność.-uśmiechną się figlarnie i staną koło swojego klona.-Jestem Fred.

-A ten przystojniejszy bliźniak, czyli ja to George-wyszczerzył się drugi bliźniak.

-Wiem kim jesteście, przecież jesteśmy na tym samym roku.-odparła Rose przyciskając książkę do piersi jakby nie chciała jej nikomu oddać.-Poza tym, jesteśmy w tym samym domu.

-Prawda, ale rzadko mamy możliwość z tobą porozmawiać, bo siedzisz w dormitorium.- wzruszył ramionami George.

-Jestem Rose.-powiedziała w końcu spuszczając wzrok na ziemię.

-Więc Rose, zapamiętaj ten dzień jako najszczęśliwszy w twoim życiu, gdyż uratowało cię tych dwóch jakże przystojnych dżentelmenów.

Po tym odwrócili się i nie dając Rose odpowiedzieć, odeszli do reszty swojej rodziny.

Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że to co powiedział Fred miało okazać się prawdą.

Rose kupiła książki i wyszła z księgarni gdzie czekała na nią matka rozmawiająca z Amosem Diggorim

-Dzień dobry.-rzekła dziewczyna z lekkim uśmiechem podchodząc do mężczyzny.

-O Rose witaj, dawno cię nie widziałem.- uśmiechnął się serdecznie Amos.- W sumie to od czasu zeszłych wakacji kiedy przyjechałaś do nas na tydzień.

Uśmiechnęła się na tę myśl. Cedrik był jej przyjaciele, jednym z niewielu. Mimo że był w innym domu, oraz że miał całkiem sporą rzeszę fanek, to zawsze potrafił znaleźć dla niej czas.

-Tak, to prawda. Cedrik pisał, że udało się panu zdobyć bilety na mistrzostwa świata w Quidditchu. Bardzo się cieszę, opowiadał mi kiedyś, że chciałby je zobaczyć.

-Oh nie było łatwo, ale w końcu z odrobiną pomocy twojego ojca udało mi się je dostać.-zaśmiał się pan Diggory.

Rodzina Diggory była dobrymi znajomymi jej ojca, tak więc często sobie pomagali.

-No nic, na mnie już pora, do zobaczenia na mistrzostwach.-odrzekł mężczyzna i wszedł do księgarni, najprawdopodobniej z zamiarem kupna książek.

-Nie mówiliście, że pojedziemy na mistrzostwa.-powiedziała lekko zdezorientowana Rose.

-To miała być niespodzianka dla was.-odparła ze zrezygnowaniem Emma.-Ale skoro się wydało to nie mów siostrze, niech przynajmniej ona nie wie.

Dziewczyna pokiwała głową i ogromnie szczęśliwa pobiegła do swojego pokoju, by odłożyć rzeczy i schować prezent.

Mimo wielu opinii Rose uwielbiała quidditcha. Często nawet grała w niego z ojcem jak była młodsza i wychodziło jej wcale nie najgorzej, ale niestety nigdy nie należała do osób śmiałych i bała się zgłosić do drużyny.

Gdy wyszła z pokoju,skierowała się do drzwi obok i bez pukania weszła do środka.

Pokój Susan był takiej samej wielkości jak pokój Rose. Ściany były koloru szarego naprzeciwko białych drzwi znajdowało się ogromne wyjście na balkon. Po prawej stronie od wejścia mieściło się dwuosobowe łóżko z czarnymi dodatkami. Na podłodze położony był szary puchaty dywan przy którym znajdowało się białe wiszące krzesło.

Wskoczyła na łóżko obok siostry i zabrała jej kartkę na której coś pisała.

-A co to za liściki miłosne?-spytała ze śmiechem Rose próbując nie dać odebrać sobie swojej zdobyczy.

-Żadne liściki tylko lista gości których zapraszam na urodziny.-wyjaśniła Susan wiedząc, że przegrała tę walkę i czekała cierpliwie aż siostra raczy oddać jej kartkę.

-Andrew Wilson na pierwszym miejscu. Kto by się tego spodziewał.-Westchnęła teatralnie szatynka dalej przeglądając listę.-Zaraz, zaraz. Weasley? Od kiedy ty się z nimi przyjaźnisz?

-No wiesz, często po meczach rozmawiamy z przeciwną drużyną i tak jakoś się zdarzyło że złapaliśmy wspólny język.-wzruszyła ramionami w końcu odbierając jej listę.-A tak poza tym to jak to możliwe że się bliżej nie znacie? Jesteście w Gryffindorze, a dodatkowo na jednym roku.

-A czy to coś znaczy? Nie muszę przyjaźnić się ze wszystkimi z mojego domu.

-A no tak. Zapomniałam że ty lubisz przebywać tylko koło Diggoriego.-wybuchnęła śmiechem.

Nie był to dobry pomysł,bo zaraz po tym oberwała poduszką, która zainicjowała prawdziwą wojnę.

Po kilku minutach obie zdyszane opadły na łóżko i zaczęły się głośno śmiać.

-Cedrik to przyjaciel. I rozmawiam z nim tak często, bo tylko jemu mogę się z czegoś wyżalić.

-Do mnie też możesz zawsze przyjść. Jesteś przecież moją siostrą, pamiętaj o tym.

Kiedyś może i były nierozłączne, mimo że dzielił je rok różnicy. Teraz natomiast Susan ma wielu przyjaciół, chłopaka oraz reprezentuje Huffelpuf w quidditchu. Poza tym jej siostrę czekały w tym roku jeszcze Owutemy. Rose wiedziała że mimo wszystko będzie musiała sobie radzić sama.

Pozory mylą | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz