Mrok, mrok, mrok...

32 6 0
                                    

Obudziłam się w nocy. Nie wiedziałam która jest godzina. Północ, pierwsza, druga... Co za różnica? I tak nie pójdę dalej niż do łazienki i z powrotem. Powoli usiadłam na łóżku i dopiero wtedy poczułam, że mam mocno spuchnięte powieki, co znaczyło, że prawdopodobnie płakałam przez sen. Delikatnie okręcając głowę spojrzałam na ogromne okno po mojej prawej. Widok z niego rozchodził się na las i bez problemu ujrzałam jasno świecący księżyc.
Już w miarę rozbudzona wstałam z łóżka pokrytego czarną kołdrą, ale już za pierwszym krokiem poczułam pod stopą chrzęst metalu pomieszanego z plastikiem. Komputer. Starając się ominąć rozgnieciony sprzęt dotarłam do okna. Parapet przy nim był na tyle duży bym mogłam na nim spokojnie usiąść, więc wydrapałam się na niego i jednym szarpnięciem otworzyłam stare, rozpadające się okno. Od razu zimny powiew nocy owionął moją twarz i poruszył jeszcze wilgotne włosy. Poczułam ulgę. Wygodnie ułożyłam się na hebanowym parapecie i opierając głowę na ścianie  przymknęłam zmęczone powieki. Nie spałam, ale taki rodzaj wypoczynku był w tym momencie o wiele przyjemniejszy od gorącej pościeli. W końcu przestałam nasłuchiwać jakichkolwiek dźwięków, a sen na chwilę mnie porwał w nieskończoną ciemność. Na chwilę. Poczułam nagle jak brakuje mi tlenu, więc krzyknęłam otwierając szeroko oczy i usta. Obok siebie usłyszałam cichy chichot. Spojrzałam w tamtą stronę. To była Diana wisząca na moim parapecie.

- Co ty tu robisz?! Zaraz przez ciebie przyjdą tu moi rodzice! - szepnęła zirytowana. Jak na złość usłyszałam szybkie kroki Angelique i Barnabasa.

- Dobra. Ja się chowam, a ty grasz, okej? - zapytała dalej szczerząc się jak nienormalna, a chwilę później zniknęła pod oknem.
Wzięłam głęboki oddech i stanęłam na oknie z miną przerażonego uciekiniera. W tej chwili do pokoju wbiegli wystraszeni rodzice.

- Co się stało? - spytał wampir na wejściu

- PAJĄK! Tu był PAJĄK! Na MOIM łóżku był PAJĄK! - zaczęłam krzyczeć 

- To po co aż tyle krzyku. Już sobie poszedł. - powiedział mężczyzna, a mama cały czas mi mi się przyglądała jakby chciała zapytać "Kiedy w końcu przestaniesz świrować na widok pająków?"

- No właśnie! Poszedł sobie! I nie wiem gdzie! - dalej histeryzowałam

- Dobrze, dobrze. Spokojnie. Zaraz pewnie sobie pójdzie. - powiedziała mama przytulając mnie

Byłam bardzo zdziwiona tym gestem. Stwierdziłam, że powinnam teraz udać po prostu zmęczoną. 

- Dziękuję. Może macie rację? - powiedziałam powoli i przetarłam wierzchem dłoni lewe oko - To ja jeszcze sobie tutaj chwilkę posiedzę, a później wrócę do łóżka.

- Tylko żeby ta chwila była krótka. - odpowiedziała Angelique, całując mnie w czoło. Wychodząc uśmiechnęła się do mnie swoim zniewalającym uśmiechem i zamknęła drzwi. Odczekałam jeszcze chwilę, aż odejdą na bezpieczną odległość i pomogłam Dianie wślizgnąć się do mojego pokoju. 

- Jesteś nienormalna. - szepnęłam do niej oskarżycielsko.

- Dziękuję bardzo. - powiedziała siadając na pufie leżącej w pobliżu - To byli twoi rodzice?

Jedynie kiwnęłam jej głową.

- Powiedziałaś im o mnie? - dopytywała

- Nie specjalnie. Miałam w planach nic im nie mówić, ale oczywiście nic nie wyszło. Delikatnie mówiąc zdenerwowali się. - odpowiedziałam szybko

- No to klops.

- O co chodzi? 

- No o to, że będę musiała się tu wdrapywać, bo do lasu to cię pewnie nie puszczą, co? - zaśmiała się po raz kolejny.

- Ciebie bawi to, że będziesz moim Romeo? - zapytałam unosząc znacząco brwi

- My się znamy ledwo jeden dzień, a ty mi wyskakujesz z jakimś Romeo. - popatrzyła na zegar wiszący na ścianie - Wiesz co? Ja już zmykam.  Nie chcesz chyba by nas tu przyłapano. - ostatnie zdanie dodała widząc moją zawiedzioną minę.

- Tylko się nie poła schodząc, ale jak już będziesz spadać to nie narób hałasu. - odpowiedziałam.

- Obiecuję, Julio. - oznajmiła i z dziwnym uśmiechem zaczęła schodzić na dół.

Stwierdziłam, że dochodzi już czwarta i może lepiej w końcu się położyć. Najciszej jak się dało zamknęłam okno i starając się nie zdradzić weszłam pod kołdrę. Po chwili ogarnęła mnie błoga lekkość i nie zdążyłam nawet wspomnieć ostatnich chwil z brązowowłosą, gdy zasnęłam. 


---------------------------------------------------------------

Witam wszystkich! Niestety rozdziały będą pojawiały się nieregularnie, ale za to będą liczyły coś około 550 i więcej słów. 🖤

Mroczne cienie - opowieść Nicoll BouchardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz