1

183 13 27
                                    

Zegar odliczał każdą sekundę, wraz z którą zbliżał się upragniony dzwonek oznaczający koniec lekcji. Na szczęście ostatni tego dnia, co równało się z temu, że za piętnaście minut, o ile zegar się nie myli, wyjdę z tego miejsca, które absolutnie nic nie wnosi do mojego życia poza irytacją. Nigdy nie lubiłem szkoły i wiem, że nigdy jej nie polubię. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi tu o to, że większość czas wolałbym spędzać przed komputerem, telewizorem czy włócząc się po okolicy i najbliższej galerii handlowej ze znajomymi jak pewnie wolałaby spędzać dnie większość współczesnej młodzieży, ale o to, że szkoła po prostu ogranicza możliwość samodzielnego rozumowania. Nauczyciele dostają dany schemat, którego mają nauczyć uczniów, a uczniowie mają to umieć i tyle. Koniec kropka. Nic poza tym.

Wychodzisz poza schemat? Źle.

Udowodniono, że jest inaczej? Że to Tesla wynalazł radio, a nie Marconi? Co z tego? Tak jest w programie, tak masz umieć. 

A więc znowu – źle.

Umiesz coś więcej niż wymaga program? Co z tego, to nie jest ci potrzebne! Przeraża mnie, że ilość nauczycieli, którzy doceniają to, że uczeń próbuje dowiedzieć się czegoś na własną rękę i że fascynuje się nauką, więc uczy się ponad program, jest obecnie tak mało, że spora część uczniów przez cały okres edukacji nikogo takiego nie spotka. A matura tylko to potęguje. Matura nie uczy myślenia, a uczy pisania pod konkretny szablon. Co to ma wspólnego z samodzielnym myśleniem? Moim zdaniem odpowiedź brzmi: nic.

Super! Szkolą bandę bezużytecznych idiotów, którzy nie będą w stanie samodzielnie myśleć i poradzić sobie w życiu. Ale takimi łatwiej sterować.

Śmiało, wielcy przywódcy tego świata, róbcie to dalej! Zniszczycie ten kraj, świat, wszystko... ale kogo to obchodzi, skoro będziecie mieli masę marionetek, która uwierzy we wszystko co powiedzie? Aż żal mi na to wszystko bezczynnie patrzeć, ale co ja sam mogę? Nie przeciwstawię się w pojedynkę elitom tego kraju, a co dopiero świata. Nie mam takiego zaplecza. Nie mam siły przebicia. Jestem tylko zwykłym siedemnastoletnim, szczupłym chłopakiem, który nazywa się Piotr Tomczyk i interesuje się rzeczami, przez które wszyscy mają mnie za dziwaka, bo kto normalny interesuje się świadomym śnieniem, światem astralnym, życiem pozaziemskim, starożytnymi astronautami i innymi podobnymi zjawiskami i teoriami? Ale mimo to, patrząc na całe społeczeństwo, jestem po protu przeciętny i uważam, że to moje największe przekleństwo – chciałbym być kimś więcej, kimś z zapleczem. Wystarczyłoby nawet takie zaplecze jak ma Greta Thunberg. Wtedy mógłbym cokolwiek zmienić. 

— Panie Tomczyk, mógłby pan wyjaśnić czemu znowu dostał pan jedynkę ze sprawdzianu? — zapytała pani Szmyd... przepraszam, pani profesor Szmyd, bo mimo że tytułu profesora nie ma, to zawsze uparcie twierdziła, żeby tak do niej mówić (niestety nie była jedynym przypadkiem samozwańczego profesora w tym liceum, co jest kolejnym idiotyzmem w polskich szkołach średnich), kiedy odbierałem mój sprawdzian. Otworzyłem usta, aby coś powiedzieć, ale nie dała mi dojść do słowa. — Dzisiaj wystawienie ocen semestralnych — przypomniała. — Napiszesz sprawdzian po lekcjach. Może w końcu nauczysz się czerpać informację z podręcznika.

Nie jestem idiotą. Pani Szmyd uczyła nauczycielką historii. Sprawdzian dotyczył wynalazców, a ponieważ napisałem odpowiedzi zgodne z prawdą, a nie z tym, co było w podręczniku (czego nie rozumiem, bo to, że było inaczej udowodniono lata temu) i nie z tym, czego uczyła nas pani Szmyd. Sprawdzian zawierał trzy pytania: Co dało światu wynalezienie radia przez Guglielmo Marconiego?, Dlaczego Albert Einstein jest uważany za najlepszego wynalazcę wszech czasów? i Kto jest twórcą telefonu?. O ile ostatnie pytanie miało być chyba ratunkiem i uznałem, że nie chce mi się produkować, że to też kwestia sporna, więc napisałem, że Aleksander Graham Bell, o tyle byłem pewien, że za pierwsze dwa pytania będę miał problem. Niestety zgadłem.

WybraniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz