7

63 9 6
                                    

Po kilku godzinach bezsensownego chodzenia po okolicy, doszedłem wreszcie do wniosku, że ucieczka z domu będzie możliwa tylko jeśli obrabuję bank, stację benzynową, sklep czy cokolwiek innego gdzie będą pieniądze, bo żebrać na ulicy o przetrwanie kolejnego dnia nie zamierzałem.

Drzwi były zamknięte na klucz. Dawno nie miałem w sobie tylu sprzecznych emocji ile w tamtym momencie. Powrót był przecież ryzykowny. Czy oni w ogóle mnie przyjmą? Moje rzeczy nie były spakowane w walizki i wystawione za drzwi, co uznałem za dobry znak. Wziąłem głęboki oddech, przekręciłem zamek, wszedłem do środka, zdjąłem buty, ruszyłem w stronę kuchni i... zobaczyłem jego. Rozmawiał z moimi rodzicami, jakby ucinał sobie z nimi miłą pogawędkę, co kompletnie nie było w jego stylu. Nie wiem jak to wyczułem, po prostu wiedziałem, że to on.

Był szczupły, sądząc po tym jak siedział, był mniej więcej mojego wzrostu, włosy miał kręcone, a oczy przenikliwe. Nie wiem czy rozpoznałem go po oczach, czy po duszy, czy po czymkolwiek innym, ale go rozpoznałem. Co on tu u licha robił?!

— O, Piotrek, wróciłeś. Tomek właśnie opowiadał nam o waszym projekcie, przez który zniknąłeś — powiedział tata, a ja nie miałem pojęcia, o co chodzi.

Wiedziałem tylko jedno - to nie był żaden Tomek, tylko Jatei w człowieczej postaci, którą nie wiedziałem, że ten posiada. Był zmiennokształtny czy coś? Czemu wcześniej to przede mną utaił?

— Wybaczcie, muszę na chwilę porwać waszego syna — powiedział Jatei.

Od kiedy on tak mówił?! Może po prostu dobrze wszedł w rolę? Gdy był w swojej prawdziwej postaci na jego twarzy nigdy nie widziałem żadnych emocji, teraz widziałem ich całkiem sporo - uśmiechał się. Od kiedy on się uśmiechał?! Może to jakaś halucynacja? Niestety, ale nie.

Bez słowa weszliśmy do mojego pokoju, po czym spojrzałem na niego mając nadzieję, że wyjaśni mi cokolwiek z tego, co się tu dzieje.

— Co tu robisz? — spytałem od razu po zamknięciu drzwi. Starałem się nie być wściekły, ale to było naprawdę ciężkie.

— Naprawiam twoje błędy — odparł, a ja spojrzałem na niego jak na kosmitę (którym w sumie był, ale wiecie o co chodzi, prawda?).

— Jakie moje błędy? I czemu moi rodzice zachowują się normalnie? Tata widział co potrafię, oskarżał mnie o bycie jakimś cyborgiem...

— Nie pamiętają tego — przerwał mi, wracając ze swoim pozbawionym emocji głosem, przez co zaczął przynajmniej przypominać samego siebie.

Zamarłem na moment. Jak to tego nie pamiętają?!

— Co im zrobiłeś? — spytałem, bo choć mu ufałem, bałem się, że jednak w ramach zemsty za to, że nawaliłem, może zrobić im krzywdę.

— Usunąłem im wspomnienia — wyznał. — Usunąłem je też wszystkim, którzy brali udział w wypadku i go badali, usunąłem też wszelkie ślady...

— Ale po co? — przerwałem mu.

— Bo twój ojciec nie może dowiedzieć się prawdy. To doprowadzi do twojej śmierci.

Pokręciłem głową i parsknąłem. Co on mógł wiedzieć?

— To nie jest zabawne, Piotrze — powiedział surowo Jatei. — Nie możesz nikomu się zdradzić. Nawet im. Tym bardziej im.

Czy on w ogóle wie cokolwiek o rodzinie? Czy on wie jak ciężko ukrywać to, że chce się uratować świat? Jak ciężko ukrywać to przed kimś, z kim mieszka się pod jednym dachem? Jak ciężko być kompletnie samemu z tak wielką odpowiedzialnością? Czasem trzeba się komuś wygadać i wątpię, abym był w stanie wygadać się przed Jatei. Ufałem mu, ale przyjacielem bym go nie nazwał.

WybraniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz