2.° Zakaz Złamany?

552 24 0
                                    

17 września.

Aron.
Wstając 20 minut przed rozpoczęciem zajęć doskonale wiedziałem, że znowu będę miał problemy przez spóźnienie. W pośpiechu wstałem z łóżka, które jak na złe przemawiało do mnie.. Wbiegłem do łazienki po drodze zabierając ciuchy. Wziąłem szybki prysznic, a potem wyskoczyłem wręcz z pomieszczenia nakładając na siebie koszulkę. Wrzesień w tym roku był bardzo ciepły, w końcu jesteśmy w Bakersfield. Odebrałem sprintem lunch, który mama wcześniej zostawiła mi na wyspie kuchennej i poleciałem do auta. Moja mama to złota kobieta. Po stracie męża, mojego taty... Od razu musiała się pozbierać, brała dodatkowe dyżury w szpitalu, aby tylko zapewnić mi wszystko. Mamy tylko siebie. Jednak ciężko utrzymać nastolatka, który goni za wszystkim co modne, aby tylko nie zostać wyśmianym w gronie znajomych czy odrzuconym - tak właśnie działa wszystko w tym cholernym miasteczku. Wszyscy chcą bogatych znajomych, by mieć pod nosem luksusy, których sami nie mieli a jedynie lgną dalej ze swoimi kłamstwami. Cholerne Bakersfield. Oto i one.

Wchodząc do klasy, na lekcję biologii zetknąłem się z wieloma spojrzeniami, które mierzyły mnie od góry do dołu. Wiedziałem, że pani Smith będzie wściekła. W końcu to któreś z rzędu moje spóźnienie.

- Gdzie ty byłeś? Wiesz, że to kolejne spóźnienie na moją lekcje? Będę musiała zgłosić, że coś się dzieje Aron. - Pani Smith przerwała pisanie na tablicy, by tylko zeskanować wyraz mojej twarzy.

- Bardzo przepraszam. Obiecuję, że to ostatnie moje spóźnienie... - zacząłem iść w stronę swojego miejsca.

- Aron, daję ci ostatnią szansę ale tylko dlatego, że nie masz problemów z nauką. Ostatnia szansa, złamiesz ją- będziesz miał problemy, zrozumieliśmy się? - przytaknąłem jedynie z uśmiechem.

Lekcja zleciała dosyć szybko ale tylko dlatego, że byłem tylko na połowie. Korytarz był pełny znajomych mi twarzy. Zobaczyłem przy szafkach Jasona, bez zastanowienia zacząłem iść w jego stronę. Jason Kendall to mój prawdziwy przyjaciel, który był ze mną na dobre i złe. Znamy się od małego, mieszkaliśmy kiedyś obok siebie ale jego rodzice postanowili przeprowadzić się około 15 kilometrów dalej.

- Aron co się z tobą dzieje? Dzisiaj ci się upiekło ale następnym razem może już nie. - ciemnoskóry chłopak zamknął szafkę.

- Wiem. Nie spałem całą noc, myślę ciągle co zrobić żeby odciążyć trochę mamę. Charuje jak wół a ja nie chcę na to patrzeć, chciałbym jej trochę pomoc żeby mogła odpocząć. - opuściłem głowę.

- Szukałeś jakieś pracy?- Jason oparł się plecami o szafki.

- Ugh, nie gadajmy już o tym. Dzisiaj podobno jest impreza nad jeziorem za miastem, wchodzisz w to?

- Jeszcze się pytasz.

Poszliśmy na trening futbolu, ostatnio dobrze mi idzie a trener bacznie się mi przygląda. Chłopacy z drużyny mówią, że pewnie nadchodzi czas wybierania nowego kandydata w związku z nowym rokiem szkolnym.
To byłaby moja ogromna szansa na dostanie się na wymarzone studia, college. To ostatni rok, muszę go dobrze wykorzystać.

Parę godzin później

Leżałem w domu i odpoczywałem. Mama była w pracy, więc został mi tylko telewizor. W pewnym momencie dostałem wiadomość. Moim oczom ukazała się grupka, w której byłem z moimi znajomymi. Planowali wybrać się na dzisiejszą imprezę, o której głośno było już od jakiegoś czasu. Jakaś specjalna okazja, nie jestem pewny. Ważne, aby dobrze się bawić, moje motto. Choć wiele osób, a praktycznie wszyscy myślą, że jestem typowym playerem, nadal jestem uważany za osobę, z którą lepiej nie zadzierać. Tylko Jason wie jaki jestem naprawdę, nigdy nie dopuszczam do siebie bliżej dziewczyny. Nie jestem po prostu zdolny kochać. Kochać, kogoś kto byłby w stanie zrobić dla mnie wszystko, wszystko dla mojego pieprzonego dobra - już wiecie jaki jestem. Egoistyczny dupek, którego celem jest przelecenie i pozostawienie dziewczyny. Impreza jak impreza, czy jakoś tak. Moje myśli przerwał dzwonek do drzwi. Otrząsnąłem się i wstałem zmierzając ku drzwiom. Otwierając je dosyć szybkim i sprawnym ruchem ujrzałem dziewczynę z sąsiedztwa. Molly Peterson.

- Nie zaprosisz mnie do środka? - szeroko się uśmiechnęła, po czym sprawnie wślizgnęła się do wewnątrz.

Cholerna Peterson, świetnie.
Pomyślałem w myślach jednocześnie przeklinając bardzo pokaźnie.

- Czego chcesz, nie mam czasu. - warknąłem. Nim się obejrzałem niska blondynka, z dosyć sztucznym wyglądem rozgościła się na kanapie.

- Brakuje mi naszych spotkań... - zaczęła powoli rozpinać swoją koszulę, wodząc wzrokiem.

- Mi nie, idź stąd Molly, zaraz będzie moja mama. - wskazałem palcem na drzwi. Jednak dziewczyna zaczęła do mnie mimowolnie podchodzić z coraz bardziej rozpiętą koszulą. - czego nie zrozumiałaś? Wyjdź stąd, teraz. - złapałem za jej rękę i próbowałem wyprowadzić, wtedy do mieszkania weszła moja mama.

Świetnie Aron.

- Dzień dobry pani... Um Piper. - Molly wyrwała uścisk mojej dużej dłoni uśmiechając się do Barbary.

- Co tu się dzieje? Czemu masz rozpiętą koszulę? Aron, wytłumaczysz się jakoś sensownie? - Barbara była ewidentnie zdenerwowana.

- Molly właśnie wychodzi. - zmierzyłem ją wzrokiem po czym dziewczyna ze spuszczoną głową wyszła. - nie chcę o niej teraz rozmawiać, idę do siebie.

- Aron, dzwonili ze szkoły. Czemu znowu opuściłeś zajęcia pani Smith?- mówiła podniesionym głosem, podczas przygotowywania czegoś w kuchni.

- Nie opuściłem, po prostu się spóźniłem. Po za tym wszystko pod kontrolą. - zacząłem iść do swojego pokoju. - zaraz wychodzę.

- Nie, nie idziesz. Masz problemy w szkole a ty właśnie idziesz na imprezę, w środku tygodnia? Nie ma nawet opcji, zostajesz.

Nie próbowałem się nawet kłócić. Po prostu odpuściłem i położyłem się na łóżku. Straciłem ochotę na jakąkolwiek imprezę. Z rytmu wybił mnie Jason, który wysłał mi wiadomość. Od razu otworzyłem ją. Wysłał zdjęcie, na którym była dziewczyna stojąca przy ognisku. To ona. Nie widziałem jej od kilku dni, a właściwie od tamtego dnia. Od razu wybrałem numer przyjaciela.

Nie odbierał.

Aronie Piperze, czy ty właśnie złamiesz zakaz i pojedziesz na imprezę? Witajcie w moim świecie, dziwnym ale jednak.

Kochani, w końcu dodałam ten rozdział. Długo mnie tu nie było... A nie myślałam nawet, że zaskoczycie mnie takim odbiorem! Książka nie jest profesjonalna ale warto od czegoś zacząć, prawda?
Rozdziały będą pojawiać się dosyć często, przynajmniej postaram się o to. Mamy teraz więcej czasu, więc mam nadzieję, że się ucieszycie? Do następnego, buziaki i trzymajcie się tam <33






Before I Fall  |Arón Piper|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz