6° Nigdy Przenigdy

304 14 5
                                    

Aron

- Więc... - zacząłem, lecz dziewczyna od razu strzeliła mi spojrzenie, którego jeszcze dotychczas nie widziałem. Przynajmniej u niej.

- Nawet nie próbuj się odzywać. Zbieg okoliczności i najwyraźniej jakaś karma na mnie spadła, że to właśnie ty.- nie była zbytnio zadowolona.

- Dzisiaj zaczynamy ten projekt w szkole, więc może po lekcjach umówimy się i zrobimy coś? Zawsze się coś nada, i szybciej skończymy.- rozłożyłem ręce w geście obronym
i puściłem jej oczko, na co tylko cicho, ledwie słyszalnie wzdrygnęła.

- Dzisiaj na pewno nie. Mówiąc, że DZISIAJ- podkreśliła- nie dam rady to nie znaczy wcale, że wygrałeś. To tylko projekt, jak już masz zmyślać swoim przygłupim kolegom, że mnie poderwałeś i najpewniej mnie przelecisz, to chociaż wmawiaj im to przekonująco. W końcu każdy ma jakieś nierealne marzenia, więc niech myślą, że twoje się właśnie prawie spełniło.- w tym momencie zadzwonił dzwonek, a ona wstała z pełną gracją puszczając mi zaczepnie oczko.
********************************
     Przez resztę dnia nie rozmawiałem z dziewczyną. Tak minęły nam kolejne lekcje, nawet nie wiedząc kiedy. Mimo, że kończyliśmy późno lekcje to i tak promienie słoneczne dawały o sobie znać, rozgrzewając nasze ciała. Jedyne o czym marzyłem to zimny prysznic i jakieś filmy lub gry. Chciałem po prostu z nudnego i
jakże coraz bardziej przytłaczającego świata, przejść w ten mój- którego większość nie rozumiała. Otóż mówię, że to mój, bo w to w nim dzieje się o wiele więcej, dzieje się wiele wspaniałych rzeczy. Świat ten dla niektórych był zwykłym egoizmem, dlatego powtarzam, że nikt tego nie rozumie. Choć tak też czasem jest- jak u każdego.
  
  Wsiadłem do auta, rzucając w tym czasie plecak na siedzenie obok. Zatrzasnąłem drzwi i wyjechałem spod naszej codziennej monotoniczności, lub obowiązku. Jak
kto woli, racja? Włączyłem moją ulubioną piosenkę. Podziwiałem miasto przez przeciwsłoneczne okulary, moja lekko uchylona szyba mogła dostarczać mi świeżego powietrza. Czułem się zmęczony, a jednocześnie pełen energii.

I only call you when it's half past five. The only time that I'll be by your side. I only love it when you touch me, not feel me. When I'm fucked up, that's the real me.
When I'm fucked up, that's the real me, yeah. I only call you when it's half past five. The only time I'd ever call you mine. I only love it when you touch me, not feel me.
When I'm fucked up, that's the real me. When I'm fucked up, that's the real me, babe...

Znajoma sylwetka z daleka rzuciła mi się w oczy. Sukienka- trampki, określony styl. Podjechałem bliżej chodnika, po którym szła rozpoznawalna przeze mnie twarz.

- Czemu spacerujesz tak sama?- zatrzymała sięw miejscu, więc również zatrzymałem samochód.

- Czemu za mną jeździsz?-przewróciła oczami.

- Wiesz, nie żeby coś ale ta droga prowadzi do mojego domu.- słysząc to, dostała lekkich rumieńców na twarzy co tylko mnie rozbawiło.

- Z czego się śmiejesz?- uniosła brwi.

- Fajne rumieńce.- uśmiechając się ukazałem swoje nieskazitelnie białe zęby.

- Fajne uwagi.- sarkastyczny uśmiech to chyba jej cecha wrodzona.

- To nie uwaga, to komplement. Powinnaś podziękować.- Zdjąłem okulary z czubka nosa.

- Nie będę ci za nic dziękować.

- Nawet za to, że podrzucę cię teraz do domu?- spojrzałem z miną, która mówiła, że właśnie wygrałem.

- Lubię spacery.- zaczęła iść przed siebie, więc również powoli zacząłem jechać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 10, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Before I Fall  |Arón Piper|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz