*2*

227 15 17
                                    

Gdy dolecieli już do bazy, był środek nocy. Stwierdzili, że nie chce im się błagać Fury'ego o pokój w przypadkowym motelu, bo on i tak miałby zbyt wiele argumentów przeciw. Że jest niecierpliwy, że to ważny pendrive, że zapewne i tak skończy się jak zawsze (każdy motel w którym nocowali poszedł z dymem... ciekawe dlaczego) a on nie chce znowu wymyślać tandetnych wymówek o zapaleniu się zostawionej włączonej kuchenki gazowej. A co oni mieli powiedzieć? Wszystko to przecież było prawdą. Dlatego jedynym wyjściem było włączenie autopilota i przespanie choćby kilku godzin na tylnych siedzeniach quinjeta, co i tak niewiele dało.

- Panno Romanoff, panie Barton, jesteśmy u celu - odezwał się JARVIS, na co Clint spadł z siedzenia. Jęknął przeciągle i mruknął pod nosem coś w stylu "dzięki stary, uwielbiam cię". Nat popatrzyła na niego jak na idiotę, prychnęła tylko i ruszyła do wyjścia.

- Aha - obrażony łucznik spojrzał w kierunku swojej dziewczyny - Rozumiem. Najpierw zabierasz mi kocyk kiedy ja chcę spać a teraz jeszcze ani ręki nie podasz? Wielkie dzięki, kochanie.

Dziewczyna wywróciła oczami i podała rękę partnerowi.

- Choć wreszcie, chcę to mieć za sobą i iść spać - stwierdziła krótko, ziewając.

***

- Co do... - agenci momentalnie otrzeźwieli widząc zawartość skradzionego przez nich samych pendrive'a. Fury westchnął i schował twarz w dłoniach.

- Lecicie tam - niby był to rozkaz, ale jednooki mówiąc to spojrzał w stronę Romanoff. Ta również spojrzała na niego ze strachem w oczach, jednak powoli kiwnęła głową na potwierdzenie. Barton widząc reakcję rudowłosej ścisnął pocieszająco jej rękę.

- Przyda się dobry plan... - wydusiła dziewczyna.

- Idźcie się wyspać. Macie dokładnie sześć godzin. No już, zmykajcie - popędził ich dyrektor. Po chwili namysłu rzucił jeszcze do łucznika - pilnuj jej.

Clint kiwnął głową, poczym podążył za swoją dziewczyną.

- Przyda jej się, oj przyda - mruknął "dyrektor" śmiejąc się ochryple.

***

Natasha wtuliła się w Clinta jeszcze mocniej. Przed oczami miała to co przed chwilą zobaczyła na komputerze dyrektora.

Nie mogła nie poznać tego miejsca.

To tam ją wychowali. Tam ją wyszkolili. Tam powstała Czarna Wdowa.

Ten cholerny Red Room.

I wnet to wszystko wróciło. Wszystkie, te najgorsze wspomnienia. Śmierć Kate, rodziców...strasznie dużo było tych śmierci. Madame B, Ivana i te wszystkie inne osoby, które zamieniły jej życie w koszmar. A ona nawet nie zdawała sobie z tego sprawy, była przecież tylko dzieckiem.

Pragnęła, by ten koszmar w końcu się skończył. Chciała to wszystko już zakończyć, ale na jej drodze stanął ktoś, kto pokazał jej, że jej życie wcale nie musi być takie okropne. Ktoś, kto w nawet najgorszej sytuacji potrafi dostrzec pozytywy. Ktoś, kogo pokochała całą sobą, komu oddała swoje serce.

Przecież już było tak idealnie.

Więc czemu, och, czemu ten koszmar wciąż trwa?

- Tasha - usłyszała szept. Podniosła swój wzrok na niebieskie tęczówki Bartona, a po policzku spłynęła jej pierwsza łza, którą Clint delikatnie starł kciukiem.

Martwił się o nią. Przeżyła więcej niż nie jeden człowiek na Ziemii, a teraz to wszystko miało wrócić? Nie mógł na to pozwolić. Wtedy, w Koszycach obiecał rudowłosej, że będzie ją chronił. I za nic w świecie nie zamierzał tej obietnicy nie dotrzymać.

- Skarbie wiesz, że jeśli nie dasz rady, to Fury wyśle tam kogoś innego - powiedział cicho brunet.

- A ty wiesz, że nie masz racji? - westchnęła. - Coś mi tu nie gra. Coś zbyt bardzo zależy mu, byśmy tam polecieli. Ale komuś trzeba zaufać. Chcę to zakończyć, raz na zawsze. - głos jej się łamał. W odpowiedzi Clint przyciągnął ją do siebie i pocałował w czoło.

A Natasha odtwarzała sobie w głowie wszystko, co zobaczyła na ekranie Fury'ego i próbowała połączyć fakty.

***

Tuż po podłączeniu skradzionego urządzenia do komputera, jego ekran wciąż pozostawał czarny. Poirytowany Nick już miał wyciągać pendrive, lecz nagle na wyświetlaczu pokazało się wiele zdjęć. Dało się zauważyć fotografie wszystkich zaginionych agentów wraz z datami ich zaginięcia. A na końcu całej prezentacji widniał niedbale ułożony kolaż. Ze zdjęć Natashy, Clinta, oraz mapy do...Red Roomu. I wtem wszystko zgasło. Całe zajście nie trwało dłużej niż kilkanaście sekund.

Ten dysk zewnętrzny, wyciągnięty z komputera przez zbladłego dyrektora zaczął niepokojąco pikać, coraz szybciej, częściej i głośniej. Jednooki widząc to, odrzucił urządzenie kilka metrów od siebie, poczym pendrive uległ autodestrukcji.

W pokoju zapadła cisza.

***

- To pułapka Clint - szepnęła agentka.

- Wiem Tasha. Ochronię cię. Jesteś sensem mojego życia, nigdy cię nie zostawię - pogłaskał ją po włosach.

Natasha spojrzała mu głęboko w oczy. Mimo panujących w pokoju ciemności widziała je doskonale. Próbowała doszukać się w nich nuty kłamstwa, zawahania. Znalazła jednak tylko pewność siebie i współczucie oraz... bezgraniczną miłość. Pokiwała tylko głową i z powrotem wtuliła się w chłopaka.

"Jakie szczęście, że go mam" - pomyślała.

"It was unexpected" - Clintasha Story 2 *wolno pisane*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz