15. Mówiłam ci już kiedyś, że jesteś głupi?

516 51 496
                                    


Weekend minął bardzo szybko. Całą niedzielę przeleżałam w łóżku, czytając jakieś romansidła. Nie wiem, po co je w ogóle czytam, one są takie wyimaginowane. Tak idealnie skonstruowane, żeby zrobić człowiekowi papkę z mózgu. Naczyta się człowiek bzdur i potem szuka takiego pana idealnego bądź pani idealnej, żeby przeżyć wspólnie z drugą połową idylliczne życie. Czysta sielanka. Zero smutków, goryczy łez. Wszystko ideolo. Tylko szkoda, że nie jest tam napisane, gdzie można taką połówkę spotkać. Może istnieje jakaś aplikacja Stwórz sobie ideał partnera. Chętnie skorzystam. No, ale kurwa nie ma takiej super aplikacji i takie osoby nie istnieją. I w tym sęk.

Chociaż znam osoby, które myślą tak, jak autorzy tych romansów każą. Przynajmniej jedną. Moja przyjaciółka Margaret Baker. To jest ewenement.

W niedzielę byłam zasypywana wiadomościami z pytaniami, jak potoczyły się sprawy sam na sam z Nicholasem.

Nijak.

A jak miały się potoczyć? Jak usłyszała ten jego tekst "a ty cholernie pociągająca", tak się tym napalała, że omal orgazmu nie dostała. Te jej: On przecież on leci na ciebie Roni. Pociągasz go! No chyba on mnie, i to na samo dno. A co to w ogóle za tekst? "Cholernie pociągająca"? Dupek jeden. Myśli, że zamydli mi oczy jakiś dwuznacznym tekstem i od razu padnę mu do stóp albo w podskokach wskoczę mu do łóżka. Ehe...pędzę w podskokach. Uważaj Nico, rozpędzam się. Biegnę coraz szybciej i bum...uderzam w twój pusty, narcystyczny łeb. Dotarło? Nie nabiorę się na to. Nie ze mną te numery, skarbie.

To i tak nie przebije tekstu Margaret. Uwaga, uwaga..."Roni, on jest w tobie zakochany". O mało co nie spadłam z łóżka, kwicząc ze śmiechu. Ona jest niemożliwa. Margo i jej wyidealizowany świat.

Przełączam pilotem po kanał, jednak nic sensownego nie mogę znaleźć. Zatrzymuje na National Geographic i jakimś programie o łapaniu węży. Ci to mają w życiu pod dostatkiem adrenaliny. Jeżdżą po domach, łapiąc jadowite węże gołymi rękami. Jeden nieodpowiedni ruch i jesteś ukąszony przez śmiercionośną mambę czarną, która potrafi w dwadzieścia minut, pozabijać wszystkich domowników w domu. A jej neurotoksyczny jad paraliżuje ciało, przez co w ciągu paru godzin umrzesz przez uduszenie się. Ja pierdole. Dziękuję za taką robotę. Trzeba mieć chyba zoraną psychikę albo nie czerpać z życia nic pozytywnego, żeby się na to pisać. Moje życie mi jeszcze miłe, nie mam skłonności samobójczych.

Całe szczęście, że nasz semestr skończył się w zeszłym tygodniu. Mogę spać do oporu i zajmować się jakimś bzdurami, niewnoszącymi nic sensownego do mojego życia. Tak serio to może pomyślę o jakieś pracy sezonowej, nie będzie mi się nudzić i przy okazji zarobię paręset dolców.

Ten jakże wciągający program przerywa mi dzwonek mojego telefonu. Wstaje po telefon leżący na stoliku przed kanapą, zerkając na nadawcę połączenia. Którym okazała się moja mama. Przyciskam zielony przycisk i przykładam telefon do ucha.

–  Halo Roni, przyjadę dopiero wieczorem, bo po pracy muszę jeszcze jechać do Bakerów. – usłyszałam zziajany głos mojej rodzicielki.

–  Okej, pozdrów ich ode mnie i powiedz Margo, że ma odpisać na moją wiadomość.

Od rana próbuję się do niej dodzwonić, ale ani nie odbiera, ani nie odpisuje. Gdybym ja tak zrobiła to, byłaby z tego afera stulecia. Jednak to jest Margaret, jej wszystko wolno.

– Dobrze, lecę do samochodu, bo stoję w niedozwolonym miejscu. Zaraz mnie odholują. Zrób coś na kolację. Będę późno. Pa.

Nie zdążyłam nawet nic odpowiedzieć, kiedy się rozłączyła. Ta kobieta chyba funkcjonuje na bateriach alkalicznych. Non stop jest w biegu. Nie wiem, czy ona w ogóle kiedyś dłużej odpoczęła. Zauważyłam, że zaczęła jeszcze więcej pracować. Bierze więcej zleceń, jeszcze pomaga rodzicom Margo. Tylko że po niej nawet nie widać zmęczenia, albo dobrze je maskuje.

Nigdy nie żałuj: Upadek z nieba / ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz