Rozdział 4. Zmiany

4 1 0
                                    

Po jakimś czasie postanowiłem zejść na ziemię i stać się Poszukiwaczem Przygód. Oczywiście nie będę zapisywał się do Gildii w stolicy, wybrałem więc oddalone o 100 km od niej miasto, które było trochę mniejsze od stolicy. Miasto te nazywało się Krask. W Krasku wejście do niego nie zabrało mi dużo czasu i od razu poszedłem do Gildii, aby się zapisać. Zmniejszyłem ukrycie mojej many, aby nie pomylili mnie z żartownisiem.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc - spytała recepcjonistka przy ladzie w Gildii.
- Dzień Dobry, chciałbym się zapisać do Gildii - odpowiedziałem.
- HaHa!! Dopiero z domu wyszedł i już pcha się do gildii! - krzyknął jakiś Poszukiwacz chyba rangi C. Gdy po chwili do niego podszedłem i złapałem go za głowę, uniosłem go i wyrzuciłem z budynku wszyscy ucichli. Gdy wróciłem do okienka recepcjonistka przez chwilę siedziała cicho po czym zaczęła:
- Dobrze, już podaję dokument wpisowy - powiedziała i podała mi kartkę z rubrykami do wypełnienia.
- Teraz proszę za mną - odpowiedziała, gdy oddałem jej wypełnioną kartkę. Zaprowadziła mnie do dużego pokoju, który wyglądał jak sala treningowa, a przy lewej ścianie od drzwi siedziało dwóch Poszukiwaczy: jeden wyglądał jak wojownik, a drugi jak mag.
- Proszę zrozumieć, ten test jest po to aby osoby, które są zdolne do walki mogły zostać Poszukiwaczami -
- Dobrze, więc mogę wybrać z którą osobą będę walczyć? - spytałem.
- Tak, obydwoje są Poszukiwaczami przygód rangi D, jeden z nich to wojownik, a drugi to mag. Z którym chcesz walczyć? -
- Można z obydwoma? -
- Jasne, chyba - odpowiedziała zaskoczona recepcjonistka.
- Ha! Myślisz, że nas pokonasz dwóch na jednego! Śnisz! - krzyknął wojownik.
- Zobaczysz - powiedziałem i wyciągnąłem sztylety. Gdy walka zaczęła się wojownik zaczął chronić maga, aby ten miał czas na dokończenie inkantacji. Jako iż nie chciałem aby fakt, że potrafię korzystać z bezinkantacyjnej magii wyszedł na jaw korzystałem z krótkich inkantacji. Najpierw na wojowniku zastosowałem "Paraliż", a magowi przyłożyłem sztylet do gardła. Cała walka nie zajęła mi więcej niż dziesięciu sekund.
- Zdałeś na range E - odpowiedziała zaskoczona recepcjonistka - jednak masz zdolności na klasę C, a nawet B, jednak nie możemy od razu dawać tak wysokiej rangi.
- Rozumiem - powiedziałem i wróciłem do hali Gildii. W hali można się napić, wziąć zlecenie bądź zgłosić ukończenie zlecenia. Za każde zlecenie dostaje się nagrodę, ale jeśli zlecenia nie ukończy się trzeba zapłacić 125% kwoty nagrody do Gildii. Ja z rangą E mogę najwyżej brać zlecenia dla rangi D. Pierwszym zleceniem jakie wziąłem była eksterminacja goblinów. Gobliny to zielone mające około 1,20 m ludzko podobne magiczne bestię. Mają inteligencje na poziomie 6 latka. Pojedynczo nie stanowią żadnego zagrożenia, jednak gobliny często formują małe grupy po około 30-50, a jeśli do tego dodać, że niektóre korzystają z broni białej robi się nieciekawie. Moje zlecenie polegało na wybiciu jednej grupy, której liczebność była około 30. Szukanie goblinów nie zajęło mi zbyt długo, a moja "lewitacja" okazała się bardzo przydatna. Gdy dotarłem na miejsce przypomniałem sobie, że aby mieć potwierdzenie wykonania zlecenia muszę przynieść 30 lewych uszu goblinów. Niestety średnio-zaawansowane zaklęcie odpadało, bo nic by po nich nie zostało, więc zamiast zaklęcia użyłem sztyletów i dwóch zaklęć: "wzmocnienia" i "przyśpieszenia", aby w mgnieniu oka odciąć 30 głów goblinów, a po drodze też obciąłem ich uszy. "Pierwsze zlecenia wykonane" pomyślałem i wróciłem do miasta i poszedłem do Gildii. Tam zaskoczona recepcjonistka dała mi nagrodę i pogratulowała pierwszego zlecenia. Za te zlecenie dostałem 20 srebrnych monet i 8 miedzianych. Jako iż słońce już zachodziło wróciłem do latającego domu, który zamaskowałem magią i zawiesiłem nad lasem. Uprzednio wychodząc z miasta i upewniając się, że nikt mnie nie śledzi. I tak rozpoczęło się moje życie Poszukiwacza Przygód.

Kroniki KhanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz