𝗫𝗜𝗜𝗜 - ❝ Biesiada ❞

1.7K 160 95
                                    

Wódz zaszedł do miejscowego znachora, aby ten zdjął mu szwy z płytszych ran. W chacie Hitoshiego zastał Denkiego, Mine i Hante, którzy przekrzykiwali siebie nawzajem, podczas gdy wspólnie zastanawiali się, gdzie podział się zielarz. Wszyscy ucichli, widząc zdenerwowaną minę Katsukiego.

— Zamknijcie się — mruknął zmęczony.

Spojrzeli po sobie, ale bardziej zmartwili się wyglądem blondyna. Po tygodniu jego rany dobrze się scaliły, zdrowie mu dopisywało, jednak tego samego nie można było powiedzieć o jego samopoczuciu.

Przyjaciele wiedzieli, do czego doszło kilka dni temu. Nie rozmawiali o tym z alfą, która zresztą i tak nic by im nie powiedziała. Katsuki zajął się sprawami osady, a oni zajmowali się Izuku, spędzając z nim czas i zacieśniając więzy.

W międzyczasie wrócił Hitoshi, który nie spodziewał się takiego tłumu w swoim domu. Jeszcze w progu westchnął ciężko, sygnalizując, że na sam ich widok ma dość.

Zaopiekował się wodzem, z którym był umówiony. Zdjął szwy z dwóch ran, zaś ta najgłębsza jeszcze wymagała pozostawienia ich. Blizny wyglądały zdrowo, więc proces leczenia przebiegł pomyślnie.

— Kat — odezwała się ostrożnie Mina. Podała mu dziennik, który wyjęła z torby. — Znalazłam to w kieszeni kamizelki Izuku, gdy prałam jego ubrania. Wyleciało mi z głowy, żeby mu to oddać.

— Co to takiego? — zapytał, przyglądając się książce. Przewertował kartki dziennika.

— Jest pusty — powiedziała.

Czerwonooki natknął się na mapę krajów południowych, których nie znał za dobrze. Nazwy państw podpisane były pismem, które było mu obce. To samo tyczyło się dedykacji na pierwszej stronie.

— Mogę to odczytać — odezwał się znachor.

— Tylko tym razem się nie pomyl — wypomniał mu jak źle przeczytał imię Izuku, które było wygrawerowane na mieczu.

Starszy przyglądał się chwilę zapiskowi w zamyśleniu.

— Jest coś o rządzeniu światem lub zdobywaniu go, nie jestem pewien.

— Jak na uczonego jesteś wyjątkowo beznadziejny. — Wódz wyrwał dziennik z jego rąk. 

— W każdym razie, na pewno jest to dedykacja od jego matki — wskazał na podpis niżej. Charakter pisma odznaczał się licznymi wywijasami.

— Opowiadał mi, że uwielbia podróże, choć nigdy nigdzie nie był.

Katsukiego zastanowiły słowa najmłodszej bety. Wpatrywał się w mapę, a jego myśli zbiegły nieco z kursu. W głowie zaświtał mu pewien pomysł, który mógłby sprawić, że on i Izuku znajdą wspólną nić porozumienia.

— Zabiorę go do Nithafjoll. Wypływam za trzy dni. Zobaczy inne miasto, a to jest wyjątkowo piękne. — Tak postanowił, jednak pozostanie mu jeszcze przekonanie Izuku, z którym nie zamienił słowa od kilku dni.

— I mają dobrą gorzałę. Płynę z wami — wtrącił Denki.

— Jeszcze masz mleko pod nosem, gówniarzu, a już chcesz zalewać się w trupa — skomentował Hitoshi, a blondwłosy nastolatek spojrzał na niego spode łba.

Katsuki założył z powrotem koszulę, na którą przywdział skórzany, ochronny kaftan. Zarzucił na barki opończę i ruszył ku wyjściu, chcąc jak najszybciej zobaczyć się ze swoją omegą.

— To dobry pomysł, żeby zabierać go ze sobą? — zapytał Hanta nim ten złapał za klamkę drzwi.

— Jest moim mężem, poza tym, niech się trochę rozerwie.

captive love | bakudeku omegaverse Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz