𝗫𝗫𝗜 - ❝ Twój ❞

1.4K 136 120
                                    

Płomień w latarni kołysał się niespokojnie, gdy Izuku przemierzał przez uśpioną osadę. Szedł szybkim krokiem niesiony przez nagłą ekscytację. Obok chaty Mitsuki zauważył konia wodza z, wypełnionymi jej rzeczami, sakwami przy siodle. Zbliżając się, zauważył, że drzwi były uchylone, a ze środka dochodziło światło. Wszedł powoli, lecz nie zastał Katsukiego. Pokręcił się bez celu po małej przestrzeni, trochę zmartwiony faktem, że zostawił nie zamknięte drzwi. Postawił latarnię na stole.

– Deku – usłyszał nagle. Od razu się odwrócił, a widok zakapturzonej postaci z toporem w ręce wystraszył go. Dopiero po chwili rozpoznał w mężczyźnie Katsukiego. – Słyszałem kroki i myślałem, że ktoś tu węszy – wyjaśnił, czując strach omegi. Zamknął drzwi, zdjął kaptur, a topór włożył za skórzany pas. – Co ty tu robisz?

W miarę jak mężczyzna się zbliżał, on zaczął dostrzegać coś niepokojącego w jego wyglądzie. Oczy miał inne – przeszklone, zmęczone, zaś szkarłatna tęczówka wydawała się być mętna i rozmazana. Wyglądał jakby płakał.

– Chciałem z tobą porozmawiać. Gdzie byłeś?

– Wydawało mi się, że słyszałem coś w lesie i poszedłem to sprawdzić. – Zasiadł na ławie przy stole, na którym tliła się latarnia. – Pewnie zauważyłeś, że jestem bardziej nerwowy niż zwykle.

– Bywałeś zdecydowanie bardziej nerwowy – powiedział z ostrożnym uśmiechem.

– Inaczej, bardzo się martwię.

Obserwował go uważnie, próbując doszukać się w jego zachowaniu odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania. Czerwień jego oczu tylko bardziej uwydatniała ich zmęczenie. Ciężko mu było sobie wyobrazić płaczącego wodza barbarzyńców. Bardzo chciał poznać każdy z powodów, który mógł wywołać u niego łzy. Jednak, nie będąc w stanie nawet do niego podejść z powodu niezrozumiałych dla niego obaw, tym bardziej nie ośmieliłby się zapytać go o to wprost.

– Chcesz o tym porozmawiać?

– Potrzebujesz przestrzeni ode mnie – taka była jego odpowiedź.

– Nie chcę przestrzeni. Potrzebuję zrozumieć, co czuję do ciebie, a gdy nie rozmawiamy ze sobą jedyne co odczuwam to stres i niepokój.

– Chcesz żebym był blisko? – odwrócił się do niego i wwiercił swoje spojrzenie w oczy omegi. Na chwilę zapomniał jak się oddycha i jak używać ust.

– Stosownie blisko – udało mu się wykrztusić.

Wódz wstał i zaczął powoli ku niemu iść, nie spuszczając z niego wzroku. Dotknął delikatnie jego grzywki. Ruch każdego z jego palców był ostrożny, a szkarłatne oczy wodza obserwowały uważnie najmniejszą reakcję omegi. Pozwolił mu poprawić przydługawe włosy.

– Tak może być? – zapytał cicho, chcąc mieć słowne potwierdzenie.

Kat założył odstający kosmyk włosów za ucho księcia. Opuszki palców sunęły po skórze małżowiny, znajdując drogę do pięknego kolczyka ze szmaragdem. Izuku próbował się wczuć. Zamknął oczy, onieśmielony spojrzeniem przystojnej alfy. Czuł ciepło w brzuchu, ekscytację i przyjemne wibracje. Pragnął więcej dotyku. Katsuki, jakby słysząc jego ukryte pragnienia, ujął policzek omegi. Dotykał gładkiej skóry niczym boskiego oblicza – z oblubieniem. 

– Nie rozpraszaj mnie teraz. Muszę… Chcę ci coś powiedzieć.

Spojrzeli na siebie. Katsuki usłuchał. Przerwał niewinny kontakt cielesny. Skinieniem głowy dał znak, że może mówić i że poświęca mu całą swoją uwagę.

– Chcę tu zostać, tego jestem pewny, ale co do innych rzeczy taki pewny już nie jestem.  Widzę w tobie dobrego przyjaciela, ale czuję, że między nami jest coś jeszcze… nawet jeśli to tylko nasze instynkty, chcę spróbować za nimi podążać. Myślałem o tym, co mi powiedziałeś i miałeś rację. Reaguję tak tylko na ciebie. Shoto jest moim przyjacielem, jest alfą, a nigdy nie czułem do niego choć w małym stopniu tego, co czuję do ciebie. Eijiro tak samo. Lubię go, ale nie pociąga mnie.

captive love | bakudeku omegaverse Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz