*Louis*
Stoję przy oknie w małej chatce w samym środku lasu. Słońce chyli się ku zachodowi. Księżyc już dawno ukazuje swoje lico, jest coraz pełniejszy. Czuję jak pod moją nagą skórą przesuwa się sierść. Wilk szykuje się do wyjścia. Dziś jest pełnia i mam ją spędzić pierwszy raz w gronie mojego nowego stada. Zawsze zaszywałem się w najgłębszym kącie lasu i tam przechodziłem przemianę. Nikt oprócz Niall'a nie widział mnie w mojej pełnej okazałości.
Boje się, że nie spodobam się Harry'emu. Mój wilk nie jest ani okazały ani nie wyróżnia się pośród innych. Jest niejaki, tak samo jak ja sam.- O czym tak myślisz? - Harry przytula swoją nagą klatkę piersiową do moich pleców. Wilk zmusza mnie do otarcia głowy o jego ramię. Chichoczę. - Śmiesznę cię?
Nie odpowiadam, wtulam się mocniej w niego. Przy nim czuję się pełny i jakbym dryfował wraz z wiatrem.
- Będę musiał niedługo wyjść - jego ramiona zaciskają się mocniej na mnie - Moje przemiany nadal przychodzą niespodziewanie i niekontrolowanie. Nie chcę zdemolować ci domku. Jest taki piękny - szepczę.
- Boisz się? - jego pytanie zbija mnie z tropu.
- Nie
- Czuję co innego - zaciskam usta. Nienawidziłem tego połączenia w takich momentach. Harry bez najmniejszego problemu mógł wyczuć mój strach.
- A jak ci się nie spodobam - szepczę, a mój wilk siada w kącie i czeka na rozwój sytuacji.
- Masz dobre serce. Twój wilk musi być piękny. - całuje mnie w ramię, a mnie nagle ogarnia silne podniecenie. Czuję wszędzie mojego wilka. Miota się w klatce - Lepiej wyjdźmy - Harry się ode mnie odsuwa i chwyta za dłoń. - Pganiamy po lesie?
Wychodzimy przed chatkę. Księżyc wyłania za chmur. Jego jasne światło pada na moją skórę. Czuję jak robi mi się gorąco. Zamykam oczy. Przypomina mi się moja pierwsza przemiana. Czułem w tamtym momencie jak każda kość w moim ciele przesuwa się. Bolesne wspomnienie.
Otwieram oczy i wszystko jest bardziej przejrzyste, zapachy są bardziej wyczuwalne, a dźwięk wyraźniejszy.
Harry stoi na ganku domku i wpatruje się we mnie. Czuję się skrępowany. Nie wiem, czy podobam mu się w moim wilczym wydaniu. Spuszczam łeb i patrzę na niego niepewnie. Podchodzi do mnie i głaszcze po sierści. Ocieram się o niego chcąc jeszcze.
- Jesteś biały - przez chwilę wpatruję się w niego. - Tak czułem, ale.. - popycham go. Chcę, aby się przemienił. Czuję się jak idiota, gdy tak na mnie patrzy. Warczę - No już - chwilę później stoi przede mną wielki czarny wilk.Jesteś piękny - aż nadto się nie wysilam.
To ty jesteś piękny.
Kręcę łbem w odpowiedzi i biegnę w stronę lasu. Jestem tu pierwszy raz i wszystko tu pachnie jakoś inaczej. Żałuję, że nie mogę pobiegać tak w ciągu dnia.
Jesteś biały - słyszę głos Harry'ego.
Przecież nie różowy.
W naszym stadzie nie rodzą się białe wilki. Widzieli cię?
Nie
To nie zdziw się, że będą ci się przypatrywać i mówić o tobie. To będzie dla nich coś nowego.
To jakiego koloru są?
Szarego lub rudnego.
A ty jesteś czarny.
Też jestem unikatowy - Jego śmiech odbija się w mojej głowie. - A tak poważnie, to za sprawą genów. Przewódca stada musi się wyróżniać.
CZYTASZ
Meteorite || Larry Stylinson *short story*🔏
Fanfictiona/b/o Harry Styles jest 23 letnią Alfą, którą pragną wszyscy. Ma pieniądze, władzę, urodę i wspaniałą osobowość. Jednak jest samotny. Brakuje mu jego bratniej duszy. Pięć lat temu wyjechał do Nowego Jorku, teraz wraca tylko na ślub swojej siostry...