Rozdział 8

1.2K 53 9
                                    


Kolacja Klubu ślimaka zbliżała się wielkimi krokami, Ron chodził cały czas wkurzony na Harrego i Hermionę, że dali się w to wciągnąć.

-To jest nauczyciel, przez szacunek do niego nie powinniśmy odmawiać. - powiedziała Hermiona. 

-Jej to się nie dziwię zawsze się podlizuje, ale ty?!- Ron był serio oburzony. Brązowowłosa zabijała go wzrokiem. 

Przyzwyczaiła się już do jego odzywek, tak samo jak do wyzwisk Malfoya. Czasami chciała, żeby chłopak traktował ją lepiej, doceniał  czy nie wykorzystywał. Ale jedną z wielu rzeczy, których nauczyła się w Hogwarcie było to, że ludzie się nie zmieniają. Przestała, więc na siłę zmieniać Rona, czasami łapała się na myśleniu o tym jakby to było gdyby byli razem, jakby się przytulali, całowali. Rozmawiając jednak z chłopakiem nie była pewna, czy to kiedykolwiek mogłoby stać się prawdą, czy nie było to tylko jej głupie wyobrażenie.

- Mówiłem ci przecież, że Dumbledore mi kazał!- powiedział z pretensją w głosie Harry.

-A ty, ty jesteś po prostu zazdrosna! Jest lepszy od ciebie w eliksirach! Serio nie mogłaś sobie  odpuścić? - Hermiona przewróciła oczami, nie była zazdrosna. Nie zdobywała wiedzy, żeby zasłynąć, a żeby pokazać, że naprawdę pasuje do tego świata. Dodatkowo fascynowała ją każda jego część i nie mogła odmówić sobie chłonięcia tej wiedzy.

-Wcale nie jestem zazdrosna !- powiedziała podniesionym tonem. Teraz to Ron przewrócił oczami.

-Jasne, Hermiona. Idźcie już stąd. - mówiąc to Ron usadowił się w kanapie.

Harry i Hermiona wyszli razem z pokoju wspólnego i poszli razem do Slughorna. Nie odzywali się do siebie. Hermiona wyczuwała między nimi jakieś napięcie, jednak stwierdziła, że przyjaciel jest po prostu zdenerwowany rozmową z Ronem.

Harry zapukał do drzw,i kiedy znaleźli się w środku  przy stole siedział już Neville i Blaise Zabini, atmosfera była bardzo drętwa. Profesor Slughorn próbował ją rozładowywać dobrym humorem i żartami, podpytywał Hermionę o jej rodziców mugoli. 

Po spotkaniu Harry kompletnie zlał Hermionę zapatrzony w Ginny, a ta korzystając z okazji wymknęła się w inną stronę.

Nie wiedziała czemu jakaś siła w niej chce się spotykać z Malfoyem. Chciała mu pomóc wiedziała, że sobie nie radzi mimo, że na codzień nadal był taki zimny i okropny jak zawsze. Potrafiła teraz dostrzec jego "ludzką" twarz, nie mogła powstrzymać swojej ciekawości co jeszcze może odkryć.

Weszła do łazienki, Draco siedział tam, gdzie ona przy ich poprzednim spotkaniu. Oparty o ścianę przy oknie wpatrywał się w padający deszcz. Zobaczył ją w odbiciu szyby.

-To durne przyjęcie już się skończyło?-zapytał, nie odywając wzroku od szyby.

-Właściwie to kolacja i...tak.- powiedziała niepewnie. Usiadła po drugiej stronie okna, chłopak lekko podkurczył nogi, aby miała więcej miejsca. Zrozumiała to jako akcpetację dla jej obecności. Zaryzykuje stwierdziła, najwyżej znowu ją wyrzuci.

-Jak to jest? -spytała cicho.- Jak to jest być jednym z nich?- dodała. Draco spojrzał na nią marszcząc czoło. Nie wyglądał jednak, jakby tym razem miał się unieść. Dziewczyna więc odprężyła się delikatnie.

-Serio? Chcesz ze mną rozmawiać o tym jak bardzo gówniane jest moje życie? -powiedział. Właściwie nie wiedziała czemu zadała akurat to pytanie. Był dla niej tajemnicą, a jedyne czego pragnęła w tym momencie to poznawać go coraz bardziej.

 Nie wiedziała jednak jak ma to zrobić: hej jak zamierzasz zabić naszego dyrektora? wydawało się nieodpowiednie zwłaszcza, że wiedziała, że Malfoy koniec końców tego nie zrobi. Albus Dumbledore ma zawsze wszystko w swoich rękach. Siedzieli dłuższą chwilę w milczeniu, po czym Draco znowu się odezwał.

-Przez tyle lat ojciec mi wpajał, że to taki wielki zaszczyt stać po stronie Czarnego Pana. Wiesz w sumie wierzyłem w to. On wrócił, a jedyne czego chciałem to stać się jednym z nich.- mówił cicho, ale gryfonka wyraźne wyczuwała złość w jego głosie. -Miałem to za zaszczyt. Być tym kimś. A on tak jak chciałem, dał mi szansę wykazania mojej lojalności- westchnął głęboko odwrócił się od okna i zakrył twarz dłońmi.

-Jedyne o czym teraz marzę to być tym zwykłym uczniem Hogwartu. Mógłbym się cofnąć do jakiejś czwartej klasy. -Hermiona spojrzała na niego i lekko się usmiechnęła.

-Czemu akurat do czwartej? -zapytała. Chłopak oparł się plecami o okno. Jego włosy znów były w nieładzie, tak samo jak koszula. Wyglądał bardzo podobnie do chłopaka którego Hermiona spotkała tu jakiś czas temu, ale ten nie płakał. On naprawdę z nią rozmawiał.

-Bo potem wszystko się zmienia. To był najbardziej beztroski rok naszego życia. Jedynym moim problemem wtedy było nie zatańczenie z najpiękniejszą dziewczyną na balu bożonarodzeniowym.- Mówiąc to uśmiechnął się lekko.

Hermiona wykrzywiła swoją twarz, nigdy tak o tym nie myślała biorąc pod uwagę, że serce stawało jej za każdym razem kiedy Harry brał udział w  wyzwaniach turnieju trójmagicznego. Draco miał jednak po części rację. To był rok, gdzie poznała Wiktora Kruma, jej pierwszego chłopaka. Czuła się wtedy naprawdę beztrosko.

 Nie wisiało nad nimi fatum przyszłej wojny.

-Fleur zawróciła w głowie prawie każdemu chłopakowi w tej szkole. - powiedziała lekko. Nigdy nie zapomni jak Harry i Ron ślinili się na widok tej Francuzki, to było żenujące i zabawne w jednym.

-Racja, prawie- Tym pozostałym w głowie zawróciłaś ty.- powiedział Draco. Hermiona zmarszczyła brwi.

-Serio, teraz ty będziesz się nabijał ze mnie i Kruma? Już wystarczy, że Ron robił to całą czwartą klasę.- Draco lekko uśmiechnął się na te słowa dziewczyny.

-Ron się wkurzał, bo nie dorasta Krumowi nawet do połowy pięty. Ja nie muszę tego robić, bo oboje wiemy, że jestem znacznie lepszy od niego.- powiedział Draco z pewnoscią siebie. Dziewczyna lekko roześmiała się.

-Chciałbyś. -powiedziała.

Draco wpadł na szalony pomysł, chwilę zastanawiał się czy to na pewno dobry pomysł, ale gdy nie znalazł argumentów przeciwko, zaczął działać. Ta dziewczyna zaczynała sprawiać, że z arystokratycznego zimnego młodego mężczyzny, stawał się zwykłym narwańcem.

-Zatańcz ze mną.- powiedział. Wstał i wyciągnął do niej szarmancko rękę.

Hermiona szczerze się zaśmiała. Po chwili, gdy zobaczyła, że chłopak nie żartuje lekko zmarszczyła brwi. On nie spuszczał z niej wzroku. Podała mu swoją ręką, lekko się uśmiechając.

Gdyby ktoś jej kiedyś powiedział, że będzie tańczyć z Malfoyem w łazience dla prefektów, chyba by go wyśmiała.

Oczywiście Malfoy był świetnym tancerzem. Obrócił Hermionę w taki sposób, że aż sama była zszokowana jego umiejętnościami. Położył swoją rękę lekko na jej talii i przyciągnął ją do siebie. Hermiona zarzuciła ręcę na szyję chłopaka lekko się uśmiechając.

Po chwili dziewczyna usłyszała jak malfoy lekko nuci. Spojrzała na niego zaskoczona.

- Bez muzyki, efekt nie jest tak samo spektakularny. - powiedział znów ją obracając tym razem przyciągnął ją do siebie tyłem.

Wtulił lekko głowę w jej włosy i tak kołysali się do jego nucenia. Hermiona przymknęła lekko oczy. Ta chwila wydawała jej się wręcz abstrakcyjna. Czuła jak wszystko wywraca jej się w żołądku.

Czy ona kompletnie zwariowała?

Nie chciała jednak by ta chwila się kończyła. Nie chciała powracać do rzeczywistości.

Draco kołysał dziewczyną znów odwracając ją twarzą do siebie.

Mimo wszystkich problemów, które miał.- pomyślał, patrząc na brązowowłosą. - Chociaż rozwiązałem ten z czwartej klasy.

Światło| Dramione(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz